A może jednak to trener jest winny?
Dodano: 15.05.2022 13:39 / Ostatnia aktualizacja: 15.05.2022 13:39Nie, nie jest to tytuł "clickbaitowy". Po prostu pewne zdarzenia zaczynają się układać w logiczny ciąg. Inne natomiast skłaniają do refleksji i przemyśleń, nasuwając przy tym niełatwe, lecz ważne pytania.
Wstyd się przyznać, ale w trakcie finałowego meczu FA Cup zwyczajnie brakowało mi wiary. Optymizm co do końcowego rezultatu systematycznie malał, wraz z upływem czasu i wraz z każdą zmarnowaną okazją strzelecką. Gdy doszło do dogrywki, brak wiary drastycznie przybliżył się do pewności porażki, a konkurs rzutów karnych był już tożsamy z tą pewnością. Nie była to klasyczna rywalizacja serca i rozumu. Gdy niebo staje się ciemnogranatowe, szumi mocny wiatr i słychać coraz głośniejsze grzmoty, wtedy każdy zdaje sobie sprawę z nadchodzącej burzy, a optymizm czy pesymizm nie mają większego znaczenia. W tym przypadku było podobnie. Nietrudno wątpić, jeśli w ostatnich tygodniach The Blues przeważnie zawodzą w decydujących momentach.
Ktoś powie, że rzuty karne to loteria, gra nerwów i że trzeba tutaj mieć trochę szczęścia. Być może, ale przecież wcale nie musiało i w gruncie rzeczy nie powinno do nich dojść. Z sytuacji, które mieli Marcos Alonso, Christian Pulisic czy Romelu Lukaku absolutnym minimum powinno być wyszarpanie przynajmniej jednej bramki. Nie doszło do tego, więc jak zwykle była to prosta droga do katastrofy. Marnym pocieszeniem jest to, że po raz kolejny potwierdziła się pewna prawidłowość – piłkarsko Chelsea wcale nie jest słabsza niż najlepsze ekipy kontynentu. Fakt, że cztery razy w tym sezonie stoczyliśmy wyrównane boje z Liverpoolem, który reprezentuje ścisłą czołówkę, nie jest przypadkiem. Dlaczego zatem jest tak źle, skoro powinno być tak dobrze? Pytanie tak skrajnie retoryczne, że aż zbędne. Od dawna wiadomo przecież, że patologiczny brak skuteczności zepchnął nas z sąsiedztwa wielkości w okolice mocniejszej przeciętności... Nawet całkiem poetycko to brzmi.
Tutaj dochodzimy do tytułowego pytania. Nie ma sensu kwestionować trenerskiego warsztatu Thomasa Tuchela w sensie ogólnym, bo niemiecki szkoleniowiec niejednokrotnie udowodnił swój kunszt. Jak się jednak przyjrzeć szczegółom, to można dostrzec pewien istotny szkopuł. Właściwie to nawet nie trzeba się zbytnio wysilać, bo w tym sezonie istota problemu aż kłuje w oczy. Chodzi o przygotowanie mentalne.
Wiadomo przecież nie od wczoraj, że wszelkie potknięcia Chelsea mają dwie zasadnicze przyczyny. Oprócz wspomnianej i wałkowanej od dawna mizernej skuteczności, największą bolączką są także chwilowe przerwy w dostawach prądu, czyli kolokwialnie mówiąc, darowanie bramek rywalom przy wyłączonym myśleniu poszczególnych graczy. W jednym i w drugim przypadku zawodzą nie tyle umiejętności, których na Stamford Bridge na pewno nie brakuje, ale po prostu psychika. Skoro piłkarze The Blues są tak rozregulowani mentalnie, że brakuje im koncentracji zarówno pod bramką własną, w środku pola, jak i pod bramką rywala, to zasadne wydaje się pytanie, czy winy za to, przynajmniej w części, nie ponosi trener?
Celem tego tekstu nie jest włączenie się w kampanię #TuchelOut. Chodzi raczej o zwrócenie uwagi na określone zjawisko. Do przygotowania taktycznego czy fizycznego raczej ciężko się przyczepić, bo tutaj zazwyczaj wszystko działa jak należy. Nikogo nie trzeba jednak przekonywać do tego, że sfera mentalna jest w sporcie równie istotna. Wszyscy pamiętają zapewne, jak Jose Mourinho w czasach świetności potrafił nastrajać psychicznie swoich zawodników. W dużej mierze to dzięki temu zespoły prowadzone przez słynnego wówczas "The Special One" potrafiły dokonywać niebywałych rzeczy, choć na papierze daleko im było do piłkarskich gigantów. Obecnie za jednego z najlepszych motywatorów uchodzi Pep Guardiola, ale Jurgen Klopp też sporo potrafi w tym zakresie. Wygląda na to, że Thomasowi Tuchelowi sporo brakuje pod tym względem do ligowej czołówki.
Szkoda, że kolejny przegrany finał przesłonił nieco bardzo dobre spotkanie ligowe z Leeds United. Za mecz rozegrany w środku tygodnia całej drużynie należą się gratulacje, choć paradoksalnie taki obrót spraw podkreśla wagę problemu. Skoro dobry mecz i zwycięstwo są ostatnio wyjątkiem, wobec nieustannych strat punktowych, to jest to dobitny znak, że sprawy idą w złym kierunku. Mecz na Elland Road po prostu chciało się oglądać, a zdobycie po bramce przez każdego piłkarza z formacji ofensywnej było na tyle nieprawdopodobne, że parę dni później już nikt z niebieskich nie był w stanie powtórzyć tego wyczynu.
No i wyszło na to, że ostatnim "sukcesem" tego sezonu może być już tylko trzecie miejsce w Premier League. Miło byłoby obronić tę lokatę, bo skoro nie jesteśmy w stanie walczyć o najwyższe cele, to chociaż bądźmy "trzecią siłą" ligi. Bądźmy na czele reszty stawki, jeśli dwa najlepsze zespoły są poza zasięgiem. Tylko czy w tej drużynie ktokolwiek ma wolę walki o taki cel, jeśli nawet walka o puchary poszła tak słabo?
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.
Ten rok był super dziwny , wielu piłkarzy wypadału z powodu pozytywnych wyników , potem doszło całe zamieszanie wokół klubu moim zdaniem miało ogromny wpływ .
Teraz tylko czekać jak się to ułoży . Dać Tuchelowi jeszcze jeden sezon bo zasłużył , wyciągnał z dołka klub i wygrał LM , utrzymał nas w LM mimo wielu trudności. Wyniki też mogą wypadać słabo gdyz nasi liderzy są bardzo młodzi .
Na lato sporo pracy bo minimum 4 transfery
ŚO za Antonio
Ktoś za Dunczyka - może ktoś z młodzieży .
Na lewą jest wiele nie wiadomych bo Alonso ostatnio jest naszym najlepszym zawodnikiem ofensywnym a jeśli ma przyjść Perisic to nie wiem jak to odebrać .
Emerson odejdzie za 15 milionów , Prawa strona to James i Azpi więc jakoś ujdzie .
Pomoc do ogarnięcia , Jorginho do sprzedaży tak samo Barkley
Wróci Conor ale on gra wyzej więc potrzbujemy kogoś na DP - kupować Rice i kłopot załatwiony na lata
Z przodu też mamy co ogarniać. Dla mnie do sprzedaży jest 2 zawodników ( w ostateczności jakieś wypożyczenie jednego ) , Timo na sprzedaż a w jego miejsce Broja , i sprzedać kogoś z dwójki Pulisic/Zyiech i Odoi na wypożyczenie bo długo wraca po kontuzji i w ich miejsce ściągnąć jednego zawodnika .
Ciekawym rozwiązaniem było by ściągniecie za darmo Dybali lub Dembele .
Może warto zainwestować w zawodników z kończącymi się kontraktami by skład uzupełnić .
123% racji w tym co zostało napisane !! A może nawet więcej !
Dlczego tzw. skutaczność zawodzi prze prawie większą cześć sezonu ? W tych wygranych meczach też można było "zafundować" nam (kibicom) więcej bramek.
A straty w ostatnich minutach ?
A wybijnie piłki "byle dalej" i niecelnie lub wręc do rywala!
Panika obronie i brak spokojnego wyprowadzania !?!?
Dużo rzeczy w tym sezonie nie szło po myśli Tuchela tak jak powinno.
Covid,Wywiad Lukaku,Wojna Rosij na Ukrainie rownaja się z sankcjami i zmianami właściciela.
Do tego trzeba dodać że często brakuje nam nadzwyczajnie szczęścia.
Teraz czytając artykuł a już to co powiem wspominał kilka razy w tym sezonie,czy my nie powinniśmy doceniać tego co mamy?
Czy może my za dużo wymagamy od grupy zawodników których Tuchel ma?
Tak czy inaczej czeka nas bardzo interesujące tygodnie i miesiące ponieważ wiele zmieni się w zespole naszym,jak i na płaszczyźnie klubu bo nagle może zmienić się zarząd klubu.
Na koniec sezonu wszytko się okaże.
Czy wymagamy za dużo? Zastanówmy się nad tym na chłodno.
W finale Carabao Cup mieliśmy multum dobrych okazji do zdobycia bramki. We wczorajszym finale FA Cup również było kilka dogodnych sytuacji. Zdobycie przynajmniej jednej bramki na pewno nie byłoby nadzwyczajnym wyczynem. Tymczasem w dwóch wymienionych spotkaniach zdobyliśmy zero bramek. Lekką ręką moglibyśmy mieć zatem dwa puchary więcej. Puchary mniejszego kalibru, fakt, ale zawsze to puchary.
Tyle bilansu pucharowego. Co z ligą? Weźmy na tapetę na przykład dwa świeże mecze z Wolverhampton i Man United. Na Old Trafford okazji strzeleckich było tyle, że już w pierwszej połowie mogliśmy zamknąć mecz. Z Wilkami mieliśmy z kolei prowadzenie 2:0, którego nie potrafiliśmy utrzymać. Innymi słowy, już dawno temu mogliśmy przyklepać temat podium na koniec sezonu ligowego, a może się zdarzyć, że będziemy o to drżeć do końca rozgrywek.
Czy to jest zbyt wiele? Nie, to jest minimum, jakiego trzeba wymagać od takiego zespołu.