10 pytań: Hakim Ziyech

Autor: Dawid Mozol Dodano: 04.02.2021 00:59 / Ostatnia aktualizacja: 04.02.2021 13:57

Hakim Ziyech zdążył już zaprezentować w tym sezonie swoje nieprzeciętne umiejętności. Kibice Chelsea nie powinni być jednak zaskoczeni – ich próbkę widzieli podczas zeszłorocznych starć przeciwko Ajaksowi w Lidze Mistrzów.

  


 

Podobnie jak Ruud Gullit, dorastałeś grając w piłkę na ulicy, a następnie przeszedłeś przez holenderski system szkoleniowy, stawiający na rozwijanie uzdolnionych technicznie zawodników. Jak te dwa aspekty wpłynęły na to, jakim teraz jesteś piłkarzem?

 

Uliczny futbol zawsze różni się od tego profesjonalnego. Ten okres pomógł mi jednak zbudować odpowiednią mentalność, ponieważ będąc najmłodszym w grupie zawsze grałem z większymi chłopakami od siebie. Nie odstawałem jednak umiejętnościami, radziłem sobie dobrze. Tak jak wcześniej wspomniałem, profesjonalny futbol bardzo się różni, jednak na boisko wchodzę z mentalnością, którą ukształtowałem podczas ulicznych potyczek. 

 

Profesjonalny futbol wymaga wielu poświęceń. Musisz być twardy. Czasami musisz cierpieć – ja opuściłem swój rodzinny dom w wieku 13 czy 14 lat, byłem jeszcze dzieckiem. W tym okresie chcesz po prostu cieszyć się swoim młodzieńczym życiem, jednak dla mnie czasami nie było to możliwe, bo liczyła się tylko piłka nożna.

 

W holenderskich akademiach piłkarskich spędzasz dużo czasu nabywając nowe umiejętności, jednak pozwalają ci oni także polegać na swoim instynkcie. Musisz robić rzeczy, w których czujesz się najlepiej i rozwijać je. Kiedy twój zespół traci piłkę, musisz być zdyscyplinowany, jednak kiedy już ją odzyskacie, jesteś wolny, możesz robić z nią co ci się tylko podoba. To jest najważniejszy element w holenderskim systemie szkoleniowym – czuj wolność na boisku i ciesz się z gry w piłkę. 

 

Kiedy zacząłeś trenować w klubie?

 

W piłkę zacząłem grać w wieku pięciu lat, po prostu w formie zabawy. Sobotnie poranki spędzałem z drużyną, jednak po meczu każdy szedł dalej grać w piłkę ze swoimi kolegami. Do profesjonalnej szkółki dołączyłem w wieku 11 lat. Wcześniej po prostu bawiłem się piłką, grałem wszędzie gdzie było to możliwe. 

 

Jak stałeś się lewonożnym piłkarzem, który częściej przebywa z prawej strony boiska?

 

W akademii zawsze grałem w środku pola, a kiedy zacząłem przebijać się do pierwszej drużyny, dalej grałem na "dziesiątce". Pięć lub sześć lat temu zacząłem schodzić bardziej do boku, bo trener powiedział mi, że da mi to więcej swobody z piłką. Nieważne, czy jesteś w środku albo na lewym czy prawym skrzydle – po prostu bądź kreatywny.

 

 

 

Ostatnio widzieliśmy Cię grającego bardziej za napastnikiem...

 

Uwielbiam grać na tej pozycji, gdyż daje ona dużo swobody, kiedy jesteśmy w posiadaniu piłki. Mogę przemieszać się między formacjami rywali, szukać wolnego miejsca i grać na jeden lub dwa kontakty. Zwłaszcza, że obrońcy nie do końca wiedzą, czy powinni do ciebie "doskoczyć". Jeśli tego nie zrobią, możesz obrócić się z piłką i posłać ją na wolne pole do napastnika lub skrzydłowych. Masz dużo możliwości. 

 

Nad jakimi umiejętnościami pracowałeś najwięcej podczas swoich młodzieńczych lat?

 

Przede wszystkim nad siłą fizyczną, bo nie jestem wielkim facetem. Zawsze byłem chuderlawy i budziło to wątpliwości, czy zdołam się przebić. Oczywiście, pracowałem również nad innymi aspektami, czy to na treningach, czy na meczach. I nieważne, czy były to moje mocne czy słabe strony, zawsze starałem się je rozwijać. 

 

Myślę, że podawanie przyszło mi naturalnie, bo zawsze lubiłem zagrywać piłkę tak, jak sobie to wyobrażałem. Nawet gdy nie ma wolnego miejsca, zawodnicy zawsze starają się je znaleźć. Gdy myślą, że coś jest niemożliwe, to jest to zawsze możliwe. To coś nad czym zawsze pracowałem, mimo że czasami nie wszystko układało się po mojej myśli. Jestem typem człowieka, który próbuje do skutku, aż w końcu coś zacznie działać. 

 

Detale są bardzo ważne w futbolu, czasami jeden moment decyduje o tym, czy wygrasz mecz. Nawet jeśli próbowałeś czegoś sześć lub siedem razy i nie dawało to rezultatów, może akurat za ósmym razem odniesiesz sukces i dzięki temu wygrasz spotkanie. Zawsze mówię, że jeśli czegoś nie spróbujesz, to nie możesz oczekiwać rezultatów.

 

Skąd wzięło się przezwisko "Czarodziej"?

 

Po jednym z udanych dla mnie meczów w Ajaksie, jedna z osób odpowiedzialnych za social media udostępniła post, w którym użyła tego określenia. Od tego momentu ludzie zaczęli mnie tak nazywać Nawet teraz, po opuszczeniu Ajaksu, kiedy od czasu do czasu pojawiam się w Holandii, to ludzie wołają tak na mnie na ulicy. W social mediach zawsze używają też tej ?‍♂️ emotki. 

 

 

Piłkarskiego rzemiosła uczyłeś się w Europie, ale czy Północna Afryka wywarła jakikolwiek wpływ na Twoją grę?

 

W młodości często jeździłem do Maroka, jednak z biegiem czasu zdarzało się to coraz rzadziej. Ciężko odpowiedzieć na to pytanie. Tam również grałem na ulicach, które jednak często pokryte były piaskiem a wokół walały się zniszczone przedmioty. Nigdy nie wiedziałeś, na co upadniesz, przez co stawałeś się twardszym. Otwarte rany były tam codziennością.

 

W jednym z pierwszych wywiadów po dołączeniu do Chelsea powiedziałeś, że chciałbyś przenieść swój styl gry z Ajaksu do Premier League. Okazało się to możliwe?

 

Myślę, że udało mi się to osiągnąć. Oczywiście, ostatnie pół roku nie potoczyło się całkowicie po mojej myśli, jednak musze przyjąć taki stan rzeczy i cały czas się rozwijać. Miałem pecha do kontuzji. Wiem na pewno, że cały czas w siebie wierzę i mogę osiągnąć w Chelsea ten sam poziom, który prezentowałem w Ajaksie.

 

Znałeś Londyn przed swoimi przenosinami?

 

Byłem tutaj dwa razy. W zeszłym sezonie, gdy graliśmy przeciwko Chelsea i sezon wcześniej, kiedy mierzyliśmy się z Tottenhamem. I to by było na tyle. Teraz dość ciężko jest mi poznać miasto lepiej, biorąc pod uwagę sytuację panującą na świecie, jednak mam nadzieję, że wkrótce to minie.

 

Pomijając problemy z kontuzjami i pandemią, czujesz że całkowicie zaaklimatyzowałeś się w Chelsea?

 

Tak, oczywiście. Jestem tutaj od sześciu czy siedmiu miesięcy i zacząłem przyswajać coraz więcej rzeczy. Na początku wszystko było nowe i to fajne doświadczenie, jednak jednocześnie kocham przebywać w towarzystwie swojej rodziny i przyjaciół, co aktualnie nie jest możliwe. Było to dla mnie dość uciążliwe, jednak po pewnym czasie powoli się do tego przyzwyczajasz. Nie miałem jeszcze okazji dobrze przywitać się z kibicami. W meczu przeciwko Leeds, kiedy mogli pojawić się na trybunach, doznałem kontuzji już w 25. minucie! Miejmy jednak nadzieję, że za niedługo nadejdą lepsze czasy i każdy będzie mógł przyjść na stadion.

 

Źródło: Chelsea FC

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close