Chilwell: Talent prowadzi tylko do pewnego momentu
Dodano: 21.01.2021 10:38 / Ostatnia aktualizacja: 21.01.2021 12:23Żaden sportowiec nie jest w stanie zajść daleko w swojej zawodowej karierze, jeśli nie jest w stanie pokonać trudności i problemów, które stają mu na drodze. Ben Chilwell jest przykładem jednym z wielu, że bez ciężkiej pracy nic się nie osiągnie.
Dziś Ben Chilwell jest podstawowym zawodnikiem wyjściowego składu The Blues, a także regularnie występuje w reprezentacji Anglii, ale swoją obecną pozycję w piłkarskim świcie zawdzięcza on Leicester City. To właśnie ten klub dbał o swojego zawodnika od szkolnych lat, ukształtował w nim odporność na świat zewnętrzny, a także zmusił go do ciężkiej pracy, która pozwoliła Benowi na osiąganie jego piłkarskich i życiowych celów.
Droga Chilwella do Premier League nie była tak prosta i bezpośrednia, jak mogłoby się wydawać. Ben w 2015 roku, jako nastolatek został wypożyczony do klubu Championship (Huddersfield), podobnie jak Tammy Abraham, Reece James, czy Mason Mount. Jednak swoją przygodę ze sportem rozpoczął już siedem lat wcześniej w Rushden&Diamonds, kiedy to odrzucił on możliwość rozwijania się w innej dyscyplinie.
– W czasach szkolnych byłem wielkim fanem różnych dyscyplin sportu, grałem w krykieta, rugby i piłkę nożną. Prawdopodobnie lepiej grałem w krykieta, niż w piłkę, co było też spowodowane tym, który sport tak naprawdę preferowałem.
– Grałem w męskiego krykieta w wieku 14 lat. Po meczach wracałem do domu, aby odrobić zadania do szkoły, a w tym samym czasie reszta drużyny szła do pubu. Jednak w pewnym momencie poczułem, że krykiet nie jest tym, do czego mnie naprawdę ciągnie i zdecydowałem, że poświęcę się piłce nożnej.
Chilwell jako nastolatek spędził kilka lat w Rushden&Diamonds, w którym występował w roli napastnika, a następnie środkowego pomocnika. Dopiero trenerzy Leicester City dostrzegli w nim potencjał (dosyć przypadkowo) pozwalający mu na rozwijanie się w roli lewego obrońcy. To właśnie dzięki występom na tej pozycji, 24-latek jest dzisiaj zawodnikiem Chelsea.
– Na okres próbny do Leicester przychodziłem jako środkowy pomocnik. Pamiętam, że mój pierwszy mecz miał miejsce w Cobham przeciwko Chelsea, a nasz lewy obrońca był kontuzjowany. Jako jedyny lewonożny zawodnik w drużynie, zostałem przesunięty na lewą stronę defensywy. Pozostałe sześć tygodni okresu testowego występowałem już tylko na tej pozycji.
– Pamiętam, że do momentu ukończenia 16 lat, nieustannie prosiłem sowich trenerów, by pozwalali mi na grę w środku pola, ponieważ była to pozycja, na której grałem od dziecka i zawsze mi się to podobało. W szczególności na to liczyłem, gdy prowadziliśmy w meczach 3:0 albo 4:0, wystarczyłoby mi 10 minut. Jednak kiedy dostałem stypendium szkolne, za wyniki sportowe, które osiągnąłem grając na pozycji lewego obrońcy, uznałem wtedy tę pozycję za swoją.
– Wcześniej nie chodziło mi o różnicę pomiędzy grą w obronie, a grą w pomocy, po prostu sprawiało mi radość kreowanie i strzelanie bramek. Zdałem sobie jednak sprawę, że bycie bocznym obrońcom we współczesnym futbolu, również wiąże się atakowaniem i stwarzaniem szans swoim partnerom z drużyny. Dzięki temu, gra na lewej obronie zaczęła mi sprawiać przyjemność.
Pomimo bycia w klubowej akademii Leicester City od 12 roku życia, Chilwell nigdy nie miał zagwarantowanego szkolnego stypendium i borykał się z wieloma problemami w swoim życiu, w szczególności podczas sezonu U-15. Anglik wspomina długie podróże samochodem do domu wraz ze swoim ojcem oraz mówi o miłości do piłki nożnej, która pozwoliła mu zrozumieć, ile dodatkowego wysiłku musi on włożyć, by móc spełnić swoje marzenia.
– Ledwo grałem w tym sezonie. Trener zawsze ogłaszał skład na sobotni mecz, po skończonym czwartkowym treningu, a moje nazwisko nigdy nie było odczytywane.
– Mój tata wiele poświęcił wożąc mnie na treningi trzy albo cztery razy w tygodniu. Zrezygnował z pracy, by jeździć ze mną po całym kraju. Najgorsze były powroty samochodem do domu, ponieważ co tydzień jechaliśmy na mecz, czy trening z nadzieją, że zagram w meczu, ale później niesyty nic z tego nie wychodziło.
– Myślałem, że po tym sezonie Leicester zrezygnuje ze mnie, ponieważ w ogóle nie grałem. Ten trudny rok ukształtował mnie w 100 procentach.
– Czuję, że tamten sezon zahartował mnie i sprawił, że jestem teraz właśnie taką osobą. Uświadomił mi on, że talent prowadzi Cię tylko do pewnego momentu, a potem musisz już ciężko pracować na swój sukces. Do tamtego momentu, nigdy tak naprawdę nie pracowałem nad swoją grą poza boiskiem treningowym.
– Potem codziennie chodziłem do parku na dwie godziny, żeby doskonalić swoje umiejętności i szybkość. W następnym sezonie zostałem kapitanem zespołu U-16. Nauczyło mnie to, że we wszystkim co robisz w życiu, musisz ciężko pracować, by odnosić sukces. Ciężkie okresy, przez które przechodzisz na młodzieżowych szczeblach swojej kariery, pomagają później w zawodowej piłce i jesteś w stanie sobie lepiej poradzić z kryzysem.
– Kiedy przechodziłem przez kolejne ciężkie okresy w swojej karierze, wiedziałem, że żeby sobie z nimi poradzić, muszę spuścić głowę i wziąć się do jeszcze cięższej pracy, która pomoże mi w rozwiązaniu wszelkich problemów.
- Źródło: Chelsea FC
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.