Konferencja prasowa Enzo Mareski po meczu z Paris Saint-Germain

Autor: Oliwer Jaworowski Dodano: 14.07.2025 10:31 / Ostatnia aktualizacja: 14.07.2025 10:31

Enzo Maresca wypowiedział się o wygraniu Klubowych Mistrzostw Świata, magii Cole'a Palmera i zdominowaniu PSG.


Jak to jest być mistrzami świata?


— Jak powiedziałem, bycie Klubowymi Mistrzami Świata to coś, z czego jesteśmy bardzo dumni. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, zwłaszcza że graliśmy z PSG – jak mówiłem dwa dni temu na konferencji prasowej, uważam ich za najlepszy zespół na świecie, z jednym z najlepszych trenerów na świecie i fantastycznymi zawodnikami. Dzisiejszy dzień to ogromne osiągnięcie.


Taktycznie – jak udało się Wam pokonać PSG?


— Jak powiedziałeś, mieli trzech pomocników – dwóch z nich miało pilnować Reece’a i Moia, a Vitinha miał zajmować się Enzo. Po analizie zauważyliśmy, że jest okazja do wykorzystania przestrzeni po tej stronie boiska – i właśnie tam strzeliliśmy gola. To był nasz plan na mecz. Jak wielokrotnie powtarzaliśmy, staramy się stosować różne plany gry i pomagać zawodnikom znajdować się w sytuacjach, w których mogą dać z siebie wszystko. Dziś to zadziałało bardzo dobrze. Ale ogólnie, jak już powiedziałem, to był wysiłek całego zespołu i wszystkich zawodników. Jestem z nich bardzo dumny, bo zasługują na ten moment.


Jako miłośnik szachów – jak odbierasz to zwycięstwo?


— Powiedziałem, że kocham szachy, ale nie jestem szachistą. Chciałbym potrafić dobrze grać, ale nie potrafię. Lubię szachy ogólnie. I znowu – po analizie zauważyliśmy, że po lewej stronie boiska było sporo przestrzeni, i tam próbowaliśmy wygrać mecz. Udało się, ale myślę, że wygraliśmy mecz w pierwszych 10 minutach, kiedy zespół wyszedł na boisko z nastawieniem, że przyjechaliśmy tu po zwycięstwo – z szacunkiem do rywala, którego uważam za najlepszy zespół na świecie. Ale ostatecznie można dać zawodnikom plan, lecz to oni muszą go zrealizować – i zrobili to znakomicie.


Jak dużo osobistej satysfakcji czerpiesz z tego sezonu?


— Każdego dnia pracuję, by udowodnić coś sobie. Staram się zawsze uczyć, w każdej sesji treningowej, w każdym meczu – co można zrobić lepiej, czego się nauczyć. To był fantastyczny sezon, jak powiedziałeś, ale szczególnie cieszę się z powodu zawodników. Bo dokładnie rok temu, kiedy dołączyłem do klubu, powiedziałem na pierwszej konferencji prasowej, że zakochałem się w tej drużynie – i to prawda. Ale powtarzaliśmy wiele razy: talent to nie wszystko. Potrzebne są poświęcenie, jedność i plan gry, w który wszyscy wierzą. I to dzięki nim.


Czy wyobrażałeś sobie, że pokonacie PSG w taki sposób?


— Chcę jeszcze raz podkreślić, że mam ogromny szacunek do Paris Saint-Germain i ich trenera, ale zaplanowaliśmy ten mecz, by go wygrać. Niezależnie od tego, czy to PSG, czy inna drużyna – naszym celem jest pomóc zawodnikom tak, byśmy mogli wygrać. Jeśli zapytasz mnie, czy spodziewałem się wyniku 3:0 do przerwy – nie, nie spodziewałem się. Ale spodziewałem się, że drużyna będzie walczyć. I właśnie po to tu jesteśmy. Myślę, że nasz zespół może rywalizować z najlepszymi na świecie.

Co powiedziałeś zawodnikom przed meczem?


— Przekaz był bardzo jasny. Uważam, że wygraliśmy ten mecz w pierwszych 10 minutach. Przed meczem powiedziałem zawodnikom, że jesteśmy tu, by wygrać. I w tych pierwszych minutach pokazali właśnie to – że jesteśmy tu, by wygrać. To ustawiło cały mecz. A później – jakość zawodników, plan gry, doświadczenie – wszystko musiało zadziałać.

Czy trudne warunki podczas Klubowych Mistrzostw Świata sprawiły, że to zwycięstwo jest jeszcze bardziej wyjątkowe?


— Jesteśmy bardzo szczęśliwi. Od początku byliśmy szczęśliwi, że tu jesteśmy. Ale oczywiście – w pewnym momencie działy się różne rzeczy. Jednak zawsze mówiłem, że jesteśmy dumni z tego, że możemy tu być, że możemy grać w tych rozgrywkach. Naszym pierwszym celem było przejście fazy grupowej. Potem – Benfica, jeśli ją pokonamy, to następny krok. Palmeiras – jeśli pokonamy Palmeiras, trafimy na Fluminense. I tak dalej. Dzień po dniu. Wylądowaliśmy tutaj 13 czerwca. Dziś jest 13 lipca. Spędziliśmy tu miesiąc. Ale myślę, że było warto.

Czy uważasz ten tytuł za ważniejszy niż, na przykład, wygranie Ligi Mistrzów albo Premier League?


— Uważam, że te rozgrywki – kiedyś powiedziałem to chłopakom w szatni – będą tak samo ważne, jeśli nie ważniejsze, niż Liga Mistrzów. Miałem szczęście być trzy lata temu częścią sztabu szkoleniowego, kiedy Manchester City wygrał Ligę Mistrzów. Przeżyłem to wszystko, ale prawda jest taka, że te rozgrywki są jednymi z najlepszych na świecie. Traktujemy je na równi z Ligą Mistrzów, jeśli nie jeszcze poważniej. To ogromny sukces i możliwość, by kibice Chelsea przez cztery lata mogli nosić tę odznakę. Dla nas to zaszczyt.

Czy rozmawiałeś z Donaldem Trumpem?


— Tylko wymieniliśmy się gratulacjami. Powiedział: „gratulacje”. A potem był z nami podczas świętowania.

Czy Marc Cucurella będzie duszą imprezy?


— On będzie duszą dzisiejszej imprezy. Jest inteligentnym zawodnikiem i jedną z kluczowych postaci w szatni.

Co się stało z Luisem Enrique po meczu?


— Po końcowym gwizdku podszedłem do Luisa, żeby porozmawiać, i zauważyłem, że coś się dzieje. Nie wiem dokładnie, co się wydarzyło.

Jak bardzo jesteś zadowolony z występu Cole’a Palmera?


— To są właśnie te mecze, w których oczekujemy, że Cole się pojawi – wielkie mecze, wielkie momenty. I po raz kolejny pokazał, jak dobrym jest zawodnikiem.

Robert Sanchez grał dziś długimi podaniami...


— W przypadku Roberta, zawsze mówię: to przeciwnik daje nam rozwiązanie. Jeśli rywal gra tak jak PSG, wtedy musimy wykorzystywać długie piłki i wybicia bramkarza. To zależy od przeciwnika.

Jak pokonaliście pressing PSG?


— Planowaliśmy mecz z myślą, że wszystko pójdzie dobrze – i dzisiaj właśnie z taką myślą wyszliśmy na boisko. Chcieliśmy grać indywidualnie – jeden na jednego. Uważam, że PSG jest tak dobre, że jeśli da im się czas, to zaczynają dominować. Moim zdaniem trzeba ich mocno naciskać. I w pierwszych 10 minutach udało nam się to zrobić. W idealnym świecie gralibyśmy tak przez całe 90, 95 minut, ale ze względu na warunki pogodowe wiedzieliśmy, że nie będzie to możliwe. Staraliśmy się jednak grać bardzo agresywnie i nie dawać im czasu.

 


Źródło: football.london

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close