Plan trzyletni Lamparda – Chelsea w fazie długofalowego rozwoju
Dodano: 09.06.2020 21:30 / Ostatnia aktualizacja: 09.06.2020 21:30Bywały już w przeszłości plany wielkiego formatu. Był plan Balcerowicza, plan Marshalla, plany przejęcia Widzewa przez inwestora z Chin, a nawet plan, jak ukraść księżyc. W Chelsea długoterminowych wizji nigdy nie roztaczano, bo Roman Abramowicz preferował terapię szokową. Teraz ten trend ma szansę się odwrócić, bowiem Frank Lampard przybył na Stamford Bridge z jasno określoną koncepcją.
W zeszłym tygodniu, przy okazji zaskakujących informacji na temat transferu Timo Wernera do Chelsea, portal The Athletic pisał o roli, jaką odegrał duet Petr Cech – Frank Lampard w pozyskaniu Niemca. Czech pełnił rolę tłumacza, wszak biegle włada kilkoma językami, natomiast Anglik przestawiał napastnikowi RB Leipzig koncepcję gry drużyny na następne lata. Dziennikarze piszą wprost o planie trzyletnim. Jakie są jego założenia?
Po pierwsze i najważniejsze: stabilizacja. To część przypadająca na sezon, który obecnie się toczy. Lampard trafił na dziwne czasy w zachodnim Londynie. Z jednej strony nie mógł pozwolić sobie na wzmocnienia w letnim oknie transferowym, z powodu zakazu, nałożonego przez FIFA. Zimą zaś, gdy klub wygrał apelację i mógł udać się na zakupy, nie skorzystał z okazji. Dyskutowano wówczas szeroko o tym, czy menadżer sam podjął taką decyzję czy to osoby odpowiedzialne w Chelsea za negocjacje z zawodnikami nie dopełniły obowiązków.
Patrząc na szerszy kontekst i biorąc pod uwagę poszczególne punkty planu, wprowadzenie nowych twarzy do zespołu w połowie sezonu mogłoby cały proces przesunąć w czasie. Lampard konsekwentnie zatem stawiał na młodych graczy. Wiodące role pełnili Mason Mount, Tammy Abraham czy Reece James. Drużyna uczyła się filozofii gry swojego trenera, schematów rozgrywania, ale także wzajemnego oddziaływania na siebie. Zespół cementował się i przechodził przez chwile tryumfu, jak i upadki. Trener dokonywał dużo więcej rotacji niż jego poprzednik Maurizio Sarri, a wciąż musiał obyć się bez Rubena Loftusa-Cheeka, a na dłuższy czas wypadli ze składu Christian Pulisic, N’Golo Kante czy Toni Rudiger.
W pierwszym roku pracy udało się stworzyć zarys przyszłej gry zespołu. Lampard nakreślił bazowy plan taktyczny, choć udowodnił także, że jest elastyczny, dobrze reaguje na wydarzenia boiskowe i potrafi dostosować strategię do aktualnego przeciwnika. Stabilizacja składu to element wspólny wielu poprzedników Anglika na Stamford Bridge. Antonio Conte także chciał, aby zespół spajał się na początku kampanii. Sukces miał przyjść w sezonach kolejnych, jednak udało się zdobyć mistrzostwo już w pierwszym. Problemem Włocha był jego temperament i opór zarządu w kwestii transferów. Nie udało się w kolejnym roku nawiązać do tryumfu w Premier League, na osłodę zespół sięgnął po FA Cup.
Jose Mourinho w każdym kolejnym klubie mówił o planie trzyletnim. Pierwszy służył adaptacji i przyswojeniu taktyki, drugi utrwaleniu wprowadzonego systemu gry i wzmocnienia składu, zaś trzeci miał być pełen sukcesów. Lampard tworzy projekt, który może, choć nie musi, przynieść wymierne efekty już w drugim sezonie. Chelsea ma wówczas być blisko konkurentów walczących o trofea. Oczywistym jest, że jeśli uda się zmniejszyć dystans do Liverpoolu czy Manchesteru City, to szansa na puchary będzie dużo większa.
To, co daje nadzieję na realizację długofalowego planu w zachodnim Londynie to obraz, jaki wyłania się, gdy spojrzymy na Chelsea. Menadżerem zostaje legenda klubu, być może najinteligentniejszy z byłych piłkarzy The Blues. Rolę dyrektora sportowego przejmuje kolejna pomnikowa postać Stamford Bridge, poliglota, człowiek skrojony pod wysokie stanowiska. Marina Granowskaja może wreszcie skupić się na tym, co wychodzi jej najlepiej – na negocjacjach.
Wokół klubu gromadzą się jego dawni piłkarze. Michael Ballack, DIdier Drogba czy Joe Cole – wszyscy pełnią rolę nieoficjalnych ambasadorów klubu i bardzo ciepło wypowiadają się na temat tego, co już udało się zbudować przy Fulham Road. Wreszcie osoba Romana Abramowicza. Miliarder wyrzucony z kraju, w którym tyle zainwestował, niczym rozbitek na brzeg bezludnej wyspy. Jego wpływ na klub, często podważany przez media na Wyspach, się nie zmniejszył. Zmienił się jego stosunek do przemyślanych, długoterminowych koncepcji, które wymagają nieco czasu, zanim przyniosą owoce.
Czas to słowo odmieniane przez wszystkie przypadki w Chelsea. Rosjanin w końcu ma powody do radości, ponieważ spełnia się także jego marzenie o akademii, która będzie dostarczać zawodników do pierwszego zespołu. Czy jest to bardziej pokłosie zakazu transferowego czy też świadomy wybór Franka Lamparda, nie ma to tak naprawdę większego znaczenia.
O Chelsea zaczęto mówić pozytywnie, doceniając pracę sztabu trenerskiego, ale także dostrzegając potencjał całego projektu. Wielu ekspertów porównuje go do tego, jaki powstał w Amsterdamie kilka sezonów temu. Trzon zespołu stanowili w Ajaksie gracze doświadczeni, jak Lasse Schone, Siem de Jong czy Dusan Tadić, jednak o sile zespołu decydowali zawodnicy w przedziale 18-25 lat, w znacznej mierze wychowankowie de Toekomst.
Sezon 2020/21 będzie kluczowy z uwagi na wprowadzenie do drużyny nowych twarzy. W założeniu drugi etap planu zakłada ściągnięcie do klubu piłkarzy, którzy z miejsca podniosą jakość drużyny. W tym właśnie momencie ze ścianą zderzył się Conte. Z tego samego powodu zapewne nie poczyniono zakupów zimą. Rynek wówczas jest pełen wyrzutków, a rzadko który ma odpowiednią jakość.
Hakim Ziyech, motor napędowy wspomnianego Ajaxu w latach ubiegłych, już jest typowany na przyszłą gwiazdę ligi. Timo Werner, jeśli dojdzie do transferu, daje Frankowi Lampardowi bardzo szeroki wachlarz możliwości taktycznych. Obaj gracze daliby Chelsea także coś, czego nie miał w swoim składzie Conte czy Sarri – konkurencję, a trenerowi potężny, choć pozytywny ból głowy. Mówimy przy tym o transferach, które zostały lub zostaną dopięte jeszcze przed rozpoczęciem okna transferowego.
Nie wiadomo jak ten zestaw personalny będzie funkcjonował w praktyce, ale teoretycznie jest to oddział szturmowy, zdolny rozbić każdego przeciwnika. Nie powinniśmy zatem bać się o nawiązanie przez Chelsea walki o najważniejsze trofea.
Czy aby na pewno „projekt Chelsea” to tylko trzyletnia wizja? Żaden z poprzedników Lamparda nie miał takiego komfortu pracy. Najdłużej na Stamford Bridge przetrwał Mourinho, ale akurat w jego przypadku trzeci sezon w klubie oznaczał przesyt dla piłkarzy, zarządu i kibiców. Portugalczyk jest trenerem gwarantującym trofea, ale nie ma osobowości, która pozwoliłaby na długofalowe planowanie funkcjonowania klubu.
Zarówno Frank Lampard jak i członkowie jego świty chcą, aby trzeci sezon na Stamford Bridge był tym, w którym Chelsea wdrapie się na szczyt, ale docelowo ma to być jedynie początek dłuższej dominacji. W przeciwieństwie do Manchesteru City, który ugruntował swoją pozycję w angielskiej piłce za grube miliony, lecz nie potrafi osiągnąć sukcesu w Champions League, Chelsea chce bazować na uzdolnionych wychowankach, wspieranych przez kilku bardziej doświadczonych graczy z europejskiego topu.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to na pewno na horyzoncie pokażą się nowe możliwości, sponsorzy, Chelsea stanie się docelowym miejscem dla najlepszych piłkarzy, a nie tylko przystankiem w drodze do Realu czy Barcelony. Powróci zapewne także temat nowego stadionu, zdolnego pomieścić większą liczbę kibiców. Nowe Stamford Bridge stanie się miejscem kultu, niczym Camp Nou czy Santiago Bernabeu. Brzmi utopijnie? Nie, bo żadna drużyna nie była wielka z samego założenia, często zaliczała upadki, by w końcu stanąć twardo na nogach i zachwycać, nawet niesprzyjających jej kibiców.
„Sukces polega na przechodzeniu od porażki do porażki, bez utraty entuzjazmu”.
Winston Churchill
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.
wydaje mi się ze lampard będzie drugim wengerem w chelsea ;] , wizja żeby byliśmy top 1 w londynie i reprezentowali anglię kozak oby tak było tylko na taką wizję potrzeba jeszcze więcej czasu jak 3 sezony
No właśnie wcale nie potrzeba tak długiego czasu. Jeśli Lampard właściwie zdiagnozuje niedoskonałości swojej drużyny i dokona zakupów, które je wyeliminują to może się okazać, że efekt będzie szybszy niż zakładano. Problemem w takim wypadku pozostaje stworzenie takiego systemu, który zapewni ciągłość sukcesów. Żeby nie było jak z Chelsea Conte: one season wonders.
tylko to tak łatwo tylko się myśli wiesz o co chodzi a zrealizować to w czasie rzeczywistym ;D to już spore wyzwanie nie no pięknie by było top1 w angli nowy stadion lm co roku minimum pól finał ćwierć finał ale realizacja nie jest taka łatwa wydaje mi się że minimalnie 4-5 lat jak się uda :}
Mega artykuł.
To co mnie bardzo ostatnio cieszy w związku z Chelsea, to bardzo pozytywny "imidż" jaki przyszedł razem z Lampardem. Nagle staliśmy się klubem który stawia na wychowanków, który gra ofensywnie i ciekawie, który ma inteligentnego i powszechnie lubianego trenera i który jest generalnie rozsądnie zarządzany. Niezależnie od tego jak to wszystko jest bliskie bądź dalekie od prawdy, to słuchając podcastów, czy czytając artykuły/komentarze, o Chelsea mówi się teraz zdecydowanie bardziej pozytywnie niż w poprzednich latach. Co do planu Lamparda, to bardzo liczę właśnie nie na kopię typowego 3 sezonowego Mourinho, ale na niebieską wersję dzisiejszego Liverpoolu. Kto wie, może Lams zostanie naszym Fergusonem. Oby tylko nie Wengerem :D
Nie pozostaje mi nic innego jak podziękować za taki materiał.
WE ARE CHELSEA (!!!)
Czyta się to bardzo ciekawie,wręcz z uśmiechem na twarzy:)..
Plus duży dla autora tekstu,Mikołaja i oby tak dalej..
Co do Chelsea i Lamparda,chciałbym aby to była miłość na wiele lat,jak stare dobre,zadbane małżeństwo:)