Chelsea – Barcelona, czyli największy skandal w nowożytnym futbolu
Dodano: 07.05.2020 21:15 / Ostatnia aktualizacja: 12.05.2020 20:18Nie będzie to tekst wyłącznie dla fanów Chelsea czy Barcelony. Nigdy tak naprawdę nie poznaliśmy kulisów rewanżowego spotkania półfinałowego Champions League z 2009 roku. 6 maja minęło dokładnie 11 lat od tamtego wydarzenia, a wśród tych, którzy, tak jak ja, oglądali tamto spotkanie jako kibice The Blues, wspomnienia nadal wywołują spore rozgoryczenie. Niech ten tekst posłuży nam za grupową terapię, a tym, którzy meczu nie widzieli, niech uświadomi, że takie rzeczy w futbolu się zdarzały. Piszę o tym także dlatego, że w mojej opinii Chelsea była wtedy drużyną, która finał wygrałaby w cuglach.
Sędzią spotkania był Norweg Henning Ovrebo, arbiter, który rozpoczynał swoją przygodę w 1992 roku, będąc rozjemcą w spotkaniach pierwszej ligi norweskiej. Dwa lata później zdobył licencję sędziego międzynarodowego. Co ciekawe, z wykształcenia jest psychologiem, co mogło mu pomóc poradzić sobie z publicznym linczem, jaki spotkał go po spotkaniu z 6 maja 2009 roku. Ovrebo jeszcze przez trzy kolejne lata otrzymywał listy z pogróżkami od fanów Chelsea, którzy nie mogli pogodzić się z jawną niesprawiedliwością, jaka spotkała ich zespół.
Kończąc temat samego arbitra, dodam jedynie, że obecnie pracuje w wyuczonym zawodzie i doradza norweskim olimpijczykom, jako psycholog sportowy.
Dziennikarski obowiązek nakazuje przedstawić sytuację obu ekip przed rewanżem. Pierwsze spotkanie na Camp Nou zakończyło się bezbramkowym remisem, a to oznaczało, że aby awansować do finału, Chelsea wystarczało zwycięstwo jedną bramką. Zespoły wyszły w następujących ustawieniach:
Trzeba podkreślić, że tamta Chelsea nie była nastawiona na defensywę, choć przeciwnikiem była Duma Katalonii, prowadzona przez, budującego potęgę Barcy, Josepha Guardiolę. Tiki taka miała dopiero rozpalić wyobraźnię kibiców piłkarskich, a zwycięstwo w finale ówczesnych rozgrywek Ligi Mistrzów było jedynie zachętą do dalszej pracy, a nie jej końcowym efektem.
9’ – Gol Essiena
Zacznę od tego, że tak jak szanuję Dariusza Szpakowskiego, tak jego komentarze w stosunku do Barcelony nigdy nie były obiektywne. Zawsze wyczuwałem w jego głosie większą ekscytację, gdy bramkę zdobywała Duma Katalonii aniżeli, gdy czynił to przeciwnik. Posłuchajcie sami, po chwili ekscytacji przychodzi normalny ton, jakby nic się nie wydarzyło. Przy bramce Iniesty, ekstaza trwa w najlepsze. Tyle prywaty. Michael Essien udowodnił nie raz, że strzelać z dystansu potrafi. Popularny „Bizon” kapitalnie uderzył z woleja, a piłka po odbiciu od poprzeczki i murawy trafiła do siatki.
Na ten moment Chelsea gra dalej, a to Barcelona musi gonić wynik, choć nie bardzo ma pomysł na grę.
Teraz przyjrzymy się sytuacjom spornym. Przy każdej zamieszczę odpowiedni komentarz.
Faul na Maloudzie
Sytuacja, która w mojej ocenie powinna zakończyć się jedenastką dla Chelsea. Dani Alves pomylił dyscypliny i zamiast piłkarza zobaczyliśmy zapaśnika. Zapewne obecnie wielu sędziów uznałoby, że jest to walka ciało w ciało, ale umówmy się, że Brazylijczyk ewidentnie uniemożliwia Floro dojście do piłki. Wobec wielu innych kontrowersji z tamtego spotkania, ocenię tę sytuację na 6 w 10-stopniowej skali.
Karny 6/10
Dyskusyjna sytuacja z Drogbą
To jedna z bardziej spornych sytuacji w meczu. Didier Drogba wychodzi na czystą pozycję, przyjmuje piłkę do siebie, co spowalnia znacznie jego ruch do przodu. Cały czas, koszula w koszulę, jest przy nim Eric Abidal. W pewnym momencie Iworyjczyk wypuszcza sobie futbolówkę do lewej strony i pada na murawę. Widać, że był pociągany za koszulkę, że pracowała lewa noga obrońcy Barcelony, włożona przed Drogbę, ale czy należał się w tej sytuacji rzut karny? Moim zdaniem nie, choć, co oczywiste, kibice mieli odmienne zdanie.
Karny 3/10
Starcie Drogby z Abidalem
Współczuję sędziom, którzy bez pomocy VAR-u muszą rozstrzygać takie sytuacje. Choćbyście zatrzymywali tę akcję klatka po klatce, choćbyście patrzyli na nią w nieskończoność to w waszych głowach będą na zmianę rozbrzmiewać zdania: To jest karny! To jednak nie jest karny! Nie no, ewidentny karny! Problem numer jeden – czy potencjalny faul miał miejsce w polu karnym czy może jeszcze przed nim? Problem drugi – czy Yaya Toure, który, co akurat widać doskonale, cały czas szarpie Drogbę, wykonuje prawidłowy wślizg i wybija piłkę czy najpierw uderza w nogi rodaka?
Mam spory problem z oceną tej sytuacji, ale zakładając, że faul rozpoczął się jeszcze przed polem karnym, podyktowałbym rzut wolny za pociąganie Drogby za koszulkę oraz rękę. Frustracja jest jednak tym większa, że sędzia Ovrebo nawet tego nie potrafił zrobić.
Karny 5/10, Rzut wolny 7/10
Drogba vs Abidal ponownie
Nikt nie mówił, że będzie łatwo. Kolejna sytuacja z udziałem napastnika Chelsea i obrońcy Barcelony. Ashley Cole dogrywa górną piłkę na wysokości klatki piersiowej Didiera Drogby. Ten przyjmuje ją, jednak w jednej chwili pada w polu karnym niczym rażony piorunem. Gdy przyjrzymy się akcji z bliska, widać wyraźnie jak mocno Abidal pracuje łokciem. Obraz z kamery sugeruje, że cios został wymierzony z premedytacją na wysokości lewej łopatki Iworyjczyka. Co robi sędzia Henning Ovrebo? Nakazuje dalszą grę.
Karny 7/10
Anelka upada, Abidal z czerwoną kartką
Faktem jest, że Abidalowi zbierało się od dłuższego czasu, ale czy w tym momencie zasługiwał na czerwoną kartkę? Jeśli do faulu doszło, to jak najbardziej tak, bo był ostatnim obrońcą. Ja natomiast kwestionuję tę sytuację i nie jestem przekonany o słuszności decyzji norweskiego arbitra. Po meczu pojawiały się liczne zarzuty, że mecz był ustawiony, a czerwona kartka dla Abidala była jedynie pretekstem, aby odrzucić od siebie wszelkie podejrzenia. Bzdurniejszej teorii nie słyszałem.
Widzimy jak Anelka wyprzedza Abidala, zbiega do środka i upada. Patrząc na akcję z tyłu, można odnieść wrażenie, że obrońca podstawia nogę napastnikowi The Blues. Z bliska natomiast widać, że lewa noga Abidala mogła mieć kontakt z prawą stopą Anelki, co w konsekwencji wybiło go z rytmu i doprowadziło do upadku, jednak jest to sytuacja tyleż kontrowersyjna, co wręcz groteskowa. Ovrebo miał wcześniej kilka dużo bardziej oczywistych powodów do użycia gwizdka, a zdecydował się na to, w najbardziej dyskusyjnej sytuacji całego meczu.
Faul 1/10
Ręka Pique, karny dla Chelsea
Kolejna sytuacja to ewidentna ,,10” w skali przewinień. Nicolas Anelka otrzymuje przedłużoną piłkę od Drogby, chce odbić piłkę obok Pique do prawej strony, lecz futbolówka trafia w rękę Hiszpana. Nie zrozumcie mnie źle. Na podwórku też używałem argumentu „przy ciele”, gdy piłka ocierała się choćby o moją górną kończynę, ale bądźmy poważni. Półfinał Ligi Mistrzów, miliony widzów, obrońca zdecydowanie powiększa obręb ciała i zagrywa piłkę ręką. W dobie obecnych przepisów, które są absolutnie niedopracowane, pewnie wielu sędziów dyskutowałoby o tej sytuacji, ale w owym czasie przepisy były jasne. Ręka, karny i czerwona kartka dla Pique.
Karny 10/10, czerwona kartka 8/10
Ręka Eto’o, rzut karny i szansa na zwycięstwo
Na koniec sytuacja, która miała miejsce minutę po golu Andresa Iniesty na 1:1. Frank Lampard wybija piłkę z rzutu rożnego, tę wybija jeden z obrońców Barcelony i momentalnie z woleja uderza Michael Ballack. Futbolówka trafia w wyciągniętą ku górze rękę Samuela Eto’o. Sędzia Ovrebo pozostaje niewzruszony, a Ballack omal nie zjada go żywcem. Rozlega się końcowy gwizdek, dalsze sceny już wszyscy znamy. Piłkarze Chelsea biegną do arbitra, są odciągani przez Guusa Hiddinka, szczególnie Didier Drogba, który jeszcze długo nie może się uspokoić. Podobnie jak w sytuacji z Gerrardem Pique, nie można mówić o braku celowości zagrania ręką. Zawodnik, który chce schować rękę, nie podnosi jej do góry. Mamy do czynienia z ewidentnym powiększeniem powierzchni ciała, odległość zawodnika strzelającego względem obrońcy jest dostatecznie duża. Koniec tematu.
Karny 10/10
Ile widzieliście meczów, w których zdarza się jedna kontrowersja, ale jej konsekwencje decydują o wyniku? Zapewne mnóstwo. Wymienię choćby mecz Anglia – Niemcy na Mundialu w 2010 roku, w którym nie uznano gola Franka Lamparda, choć piłka o dobre 30 cm minęła linię bramkową. Mecz Interu z Barceloną z 2010 roku, kiedy Diego Milito zdobył, być może, bramkę ze spalonego. Spotkanie Chelsea z Liverpoolem ze słynną bramką widmo.
Przykłady można mnożyć, ale nie było meczu, a przynajmniej ja takiego nie znam, w którym dokonałoby się tyle błędów sędziowskich, wypaczających wynik meczu. Nie wszystkie były na korzyść jednej z drużyn, bo wspominałem tutaj choćby przykład czerwonej kartki dla Erica Abidala, ale na pewno kilka, mających bezpośredni wpływ na wynik przydarzyło się Chelsea. To zaskakujące, bo przecież The Blues byli gospodarzami tamtego spotkania. Zapewne ten mecz służy obecnie za przestrogę dla ochotników, chcących zostać sędziami piłkarskimi, a dla kibiców ze Stamford Bridge to wciąż nieodżałowana trauma.
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.
Tytuł oddaje wszystko. Największa patologia, jaką widziałem w meczu piłki nożnej. To była bezdyskusyjnie najlepsza Chelsea w erze Abramowicza.
Dokładnie, tamta Chelsea nie przegrywała 6:0 z City i 4:0 z MU, może kiedyś znowu uda się stworzyć taką pakę gwiazd w naszej drużynie.
Niestety taka jest piłka , gdybyśmy wykorzystali sytuacje które mieliśmy to awans byłby nasz ale tak się nie stało i do dziś rozpamiętujemy ten mecz oraz skandaliczne decyzję Norwega .
Świetny artykuł! Przemek Rudzki już czuje Twój oddech.
Już wtedy mogliśmy zdobyć Ligę Mistrzów. Przy odrobinie szczęścia w naszej gablocie mogłyby być już 3 takie tytuły. Co do tamtego meczu to aż nie chce się wierzyć jak byliśmy mocną drużyną. Szpakowski do dzisiaj nie obiektywny. Dla niego liczy się tylko Barca, Real i Lewandowski. Trzeba patrzeć jednak w przyszłość i mieć nadzieje, że przy dobrej polityce transferowej, dalszym rozwoju piłkarzy z akademii i prowadzeniu drużyny przez Lamparda wrócimy na szczyt.
Dla Szpaka jeszcze Legia.
Po bramce Essiena wogole Szpaku jaki smutny....gosc przylozyl widly jak sie patrzy a ten bez emocji wogole...
I oczywiscie sedzia dal dupy, nie raz....mnie dwa....i nawet nie trzy.
Ale gdybysmy wykorzystali chociaz jedna ze 100% sytuacji to teraz nie mowilisbymy o tym meczu :)
Mozna tylko zalowac
Ja tam staram się o tym meczu nie myśleć bo wywołuje on sporo negatywnych emocji. Barcelona ewidentnie nie zasłużyła w roku 2009 na Ligę Mistrzów ale ich kibice już nie pamiętają jakim cudem ją zdobyli i traktują jako coś oczywistego. W tamtym czasie byliśmy maszyną i tylko takie wypaczanie wyników mogło nas powstrzymać przed zdobywaniem trofeów.
Nie widziałem tego nigdy z polskim komentarzem i w tym pierwszym skrócie strasznie zirytował mnie Szpakowski swoimi tekstami na koniec "piękny mecz", "taki jest futbol". Jakby było w drugą stronę, to by krzyczał że wynik wypaczony i tak nie powinna wyglądać piłka.
Dobrze napisane.
Gdyby nie ten łysy ch... to byśmy może zamiast półfinału w 2009 mielibyśmy dwie LM...
Pojawiają się na fanpage'u i grupie komentarze typu: Po co to przypominacie? To jest część historii tego klubu, a poza tym piłka nożna to nie tylko tryumfy. Czasem warto przeanalizować taką porażkę żeby dostrzec głębsze dno. To była jedna z najlepiej grających ekip Chelsea za Abramowicza. Barcelona kompletnie nie miała pomysłu na grę. Oczywiście wynik boli nadal, ale warto mówić o takich meczach, choćby po to żeby kibice innych zespołów rzadziej nieco przychylniej spojrzeli na nasz klub, bo wtedy ewidentnie został oszukany.
*Nieco przychylniej spojrzeli na nasz klub.
Niestety zostaliśmy mocno skrzywdzeni w tamtym czasie.
Liczę za wrócimy kiedyś do tamtych czasów że graliśmy mocny,dojrzały futbol:)
Każdy kto grał z nami miał olbrzymie problemy.
Ech,można skróty oglądać w nieskończoności..