Przywalmy Chelsea. Bo tak.
Dodano: 13.03.2022 17:41 / Ostatnia aktualizacja: 13.03.2022 17:41Myśleliście, że za rozpętaniem wojny stoi towarzysz Władimir P? No to byliście równie naiwni, jak autor tego tekstu. Na szczęście mamy rząd Zjednoczonego Królestwa, który rychło oświecił nas i uświadomił, iż wybuchowi wojny winna jest Chelsea FC!
Być może jest to głupi pomysł na wstępniak, ale "sankcje", którymi została objęta londyńska drużyna są tak absurdalne, że skomentować je można tylko za pomocą czegoś równie absurdalnego. W tym właśnie tkwi sedno problemu – kuriozalne ograniczenia, nazwane dla niepoznaki "specjalną licencją" uderzają nie w Romana Abramowicza jako takiego, ale w sam klub. Jeśli ktoś faktycznie potrzebował aż kilkunastu lat na zorientowanie się w narodowości i towarzysko-biznesowych powiązaniach wspomnianego Romana, to przypomnę tylko, że Chelsea Football Club jest drużyną angielską. Przywalając The Blues, angielski futbol przy okazji tłucze sam siebie.
Nie ma sensu pisanie o sprawiedliwości, bo wiadomo, że ta ostatnia wyginęła niczym dinozaury. Rzecz w tym, że kara, która została nałożona na Chelsea, nie ma nawet odrobiny logiki, w kontekście bieżących wydarzeń. Niech ktoś wyjaśni, jak niby zakaz podpisywania kontraktów z zawodnikami, sprzedawania biletów na mecze czy klubowych pamiątek, mają powstrzymać bandytę z Kremla? Zamrożenie aktywów rosyjskich oligarchów? Wszystko fajnie, tylko po pierwsze, śmiem wątpić, że drużyna piłkarska mogłaby być żyłą złota i źródłem wielkich dochodów. Sądzę, że jest zupełnie odwrotnie i jest to raczej droga zabawka dla bogatych, która pochłania więcej środków, niż jest w stanie przynieść zysku. Druga rzecz, to gdzie interesy Abramowicza, a gdzie los piłkarzy czy zwykłych, najbardziej szarych pracowników klubu?
Inna rzecz, że może powinniśmy się cieszyć, bo zawsze mogło być gorzej? Póki co to chodzi tylko i aż o pieniądze, ale przecież w głowie niejednego "geniusza" pewnie pojawiły się już pomysły odnośnie odjęcia punktów albo w ogóle degradacji z Premier League. Nigdy nie byłem fanem teorii spiskowych, ale dzisiaj z goryczą uśmiecham się na wspomnienie słów Jose Mourinho sprzed lat. Mam na myśli oczywiście sugestie dotyczące kampanii Against Chelsea. Trudno oprzeć się wrażeniu, że cała ta sytuacja jest dla niektórych doskonałym pretekstem do tego, aby po prostu przywalić Chelsea. Przywalić, bo tak. Przywalić, bo jest taka okazja. Szkoda, że zabiegi o zakończenie tej tragedii, która rozgrywa się za naszą wschodnią granicą, nie są równie gorliwe.
Jakby tego było mało, to jeszcze ta wstrętna Chelsea ośmiela się wygrywać mecze! I to wygrywać, chociaż bywa w sporych opałach. Może w meczu z Norwich City nie wyglądało to jeszcze aż tak źle, ale starcie z Newcastle długo pachniało remisem. Paradoksalnie to jednak można dopatrywać się w takich meczach pewnych optymistycznych sygnałów. Wszak nietrudno zwyciężać, gdy gra idzie jak z płatka. Sztuką jest przechylić szalę na swoją stronę, gdy pojawiają się problemy.
Mieliśmy już na Stamford Bridge królów, ale wygląda na to, że teraz nadeszła epoka cesarza. Kai Havertz w ostatnich tygodniach całkowicie zasłużył na miano Kaisera, którym określa go coraz więcej fanów Chelsea. W dwóch wymienionych meczach Niemiec zrobił to, czego oczekuje się od graczy największego kalibru – nawet wtedy, gdy był niewidoczny, potrafił zadać decydujący cios. Na Carrow Road zamknął mecz i uchronił nas przed przykrą niespodzianką na koniec, a w domowym starciu po prostu w ostatniej chwili zdobył zwycięską bramkę. Jakby tego było mało, to każda z tych bramek była niebywałej urody.
Powie ktoś, że strzelec bramki powinien wylecieć z boiska, zanim ustalił wynik? Ciężko z tym polemizować, ale prowadzący te zawody David Coote mylił się w obydwie strony. Był to po prostu kolejny mecz, który potwierdził, iż w Premier League prawie wszystko jest na najwyższym poziomie. Prawie, czyli za wyjątkiem poziomu sędziowania.
Tydzień ligowy za nami, tydzień pucharowy przed nami. Rewanż w 1/8 finału Ligi Mistrzów i ćwierćfinał FA Cup to znaki, które powinny zwiastować wielkie piłkarskie emocje. Tego się trzymajmy i miejmy nadzieję, że w nadchodzących dniach będziemy mogli myśleć tylko o piłkarskich zmaganiach, a nie o zamieszaniu poza boiskiem.
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.
Nic dodać , nic ująć ..
Środki ze sprzedaży biletów, cateringu, gadżetów itp. wpływaja na konto klubu , ktore jest pod jurysdykcją rządu Jej Królewskiej Mości. Osłabiać Królową ? Na zlość odmrożą sobie uszy ?
Transfery z Klubu ? Toż to pieniądze dla Klubu, a nie R. Abramowicza.
A słyszelicie, ze Kaji miał powiedzieć ,że na mecze może jeździć za własne pieniądze !
Może warto zmienić Premiera ..wszak ma On rosyjskie imię !!
Bryan jak zawsze celnie,pozdrawiam
:) Miło widzieć znajomy nick jeszcze z pamiętnych czasów chelsealondyn.pl :) Dzięki i pozdrawiam również