Właściwe zaznaczyć, niepotrzebne skreślić

Autor: Bryan Thomas Warden Dodano: 23.01.2022 21:15 / Ostatnia aktualizacja: 23.01.2022 21:15

Optymiści powiedzą, że byliśmy świadkami przełomu. Pesymiści przypomną, że może i jest w tym ziarno prawdy, ale znów głupio straciliśmy punkty. Do wyboru, do koloru. Właściwe zaznaczyć, niepotrzebne skreślić.

 

Fakt, iż piłkarze Chelsea pozwolili nam czekać na ligowe zwycięstwo prawie miesiąc, jest dostatecznie dobijający. Jeśli jednak komuś mało, to można było obejrzeć "widowisko" na AMEX Stadium. Wyjazdowe spotkanie z Brighton śmiało może aspirować do miana najgorszego występu bieżącego sezonu, choć konkurencja jest doprawdy spora. Rzadko zdarza się taki teoretycznie zwykły mecz ze średniakiem, który dostarczyłby aż tyle różnorodnych powodów do frustracji. Raz, że The Blues zostali zdominowani przez ekipę zajmującą 9. miejsce w lidze. Dwa, że zmiany, które były niezbędne aż nadto, nadeszły dopiero w 80. minucie. Trzy to nieustanne spięcia na linii Hakim ZiyechRomelu Lukaku.

 

Zresztą, zachowanie Marokańczyka po zdobytej bramce to był dopiero ewenement. Przyznam szczerze, że jak żyję chyba nie widziałem czegoś takiego. Zamiast radości po golu jest... no właściwie co i po co? Konsternacja? Zniesmaczenie? Niezadowolenie i wzajemne pretensje? Może i czepiam się szczegółów, ale jeśli piłkarz nie cieszy się po strzeleniu bramki i zachowuje się co najmniej dziwnie, to wiedz, że coś się dzieje.

 

Co innego, że przeciętnemu kibicowi coraz trudniej jest się w tym wszystkim odnaleźć. Z jednej strony statystyki, które wykazują jak wiele meczów rozegrała Chelsea, na tle innych rywali, mogą nieźle wnerwiać. Przy częstych urazach i absencjach spowodowanych bliskim spotkaniem trzeciego stopnia z "wirusem celebrytą", nadmierne zmęczenie po prostu musiało się pojawić. Można jednak podejść do tego nieco inaczej i uświadomić sobie, że taka jest przecież cena walki na wszystkich frontach. Zapewne niewielu fanów już o tym pamięta, ale był taki sezon, gdy trenerzy innych drużyn narzekali, że to ekipa z zachodniego Londynu ma znacznie więcej czasu na regenerację. I właśnie w tamtym sezonie The Blues szli po mistrzostwo prawie jak burza... Tak, była to kampania 2016/17, gdy nie było europejskich pucharów, a przygoda z Pucharem Ligi zakończyła się wczesną jesienią. No cóż, raz na wozie...

 

Kto wie, może to właśnie większa dawka odpoczynku sprawiła, że w derbach stolicy Anglii zobaczyliśmy zupełnie inną Chelsea? Po raz pierwszy od ponad dwóch miesięcy (!!!) zobaczyliśmy rewelacyjną grę w meczu ligowym na tle, bądź co bądź, mocnego przeciwnika. Zobaczyliśmy zawodników pełnych sił, głodnych walki i dobrej gry. Mało tego, doświadczyliśmy nawet czystego konta, które po raz ostatni udało się zanotować ponad miesiąc temu. Nie chcę męczyć tym odmierzaniem czasoprzestrzeni, ale to właśnie ona unaocznia, w jak głębokim dole tkwimy.

 

Jeżeli Thomas Tuchel faktycznie dał swoim piłkarzom dodatkowe dni wolne, co szumnie zapowiadał, to chyba było to jedno z jego najlepszych posunięć w ostatnim czasie. Oby takich dobrych kroków udało się podejmować jak najwięcej, bo czas już najwyższy, aby uratować  z tego sezonu to, co tylko się da. Mistrzostwem kraju nie ma sensu zawracać sobie głowy, ale można przynajmniej zapewnić sobie czołową czwórkę w nieco spokojniejszym trybie, niż miało to miejsce w ostatnich latach. Parę innych pucharów nadal jest w zasięgu ręki, więc trzeba o nie walczyć. Prestiż nie ten co w marzeniach? Być może, ale lepsze takie sukcesy, zamiast pustego konta. Co jest do tego potrzebne? Jedynie taka gra jak w meczu z Tottenhamem. Tylko tyle i aż tyle.

 

A specjalistom, którzy już teraz pasjonują się tematami w stylu: "TuchelOut" radziłbym dobrze się zastanowić. Niemiecki szkoleniowiec nadal jest jednym z najlepszych fachowców, którzy prowadzili Chelsea. Tuchela bronią statystyki, trofea, praktycznie wszystko. Dla przykładu, kiedy Jurgen Klopp w ubiegłym sezonie miał podobny chaos na Anfield Road nikt go nie zwalniał i dzisiaj nikt też tego nie żałuje. Zresztą, poproszę o jedno realne nazwisko kogoś, kto mógłby objąć stery na Stamford Bridge i zrobiłby to lepiej niż były trener Borussii Dortmund i Paris Saint-Germain.

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close