Fot. Getty Images

Loftus-Cheek: Rywale nie mieli wielu argumentów, ale ten jeden punkt trzeba uszanować

Autor: Piotr Różalski Dodano: 30.11.2021 12:13 / Ostatnia aktualizacja: 30.11.2021 12:13

Ruben Loftus-Cheek znalazł uznanie w oczach Thomasa Tuchela przed niedzielnym spotkaniem z Manchesterem United, zakończonym ostatecznie bramkowym remisem. Anglik wyjaśnił w rozmowie dla oficjalnej strony CFC, jak próbował operować grą w środku pola w starciu z wymagającym rywalem.

Pomocnikowi udało się znaleźć w wyjściowej jedenastce po raz pierwszy od wyjazdowego meczu z Brentfordem. 25-latek, we wszystkich dotychczasowych rozgrywkach tegorocznej kampanii, po raz czwarty rozegrał spotkanie od deski do deski. Przedwczoraj zawodnik zanotował imponujące liczby - 91 procent dokładnych podań oraz sześć wygranych pojedynków w powietrzu, a to dwukrotnie więcej niż jakikolwiek inny gracz na placu gry.

W drugiej linii Ruben partnerował Jorginho, który w krótkim odstępie czasu przemierzył drogę z piekła do nieba. Reprezentant Włoch najpierw mocno zawinił przy straconej bramce, by później doprowadzić do wyrównania stanu rywalizacji po skutecznie wykonanej "jedenastce". Loftus-Cheek w pełni rozumie, że zarobiony punkcik na Stamford Bridge wzbudza niemałe rozczarowanie w drużynie londyńczyków.

– Chcieliśmy ugrać coś więcej. W większości meczów potrafimy górować nad przeciwnikiem, posiadamy piłkę znacznie częściej i tworzymy sobie więcej okazji do strzelenia gola. Teraz także wiele z nich nie potrafiliśmy wykorzystać - zauważa wychowanek The Blues.

– Rywale mieli kilka sytuacji z kontry, ale to wszystko co byli w stanie pokazać. To było spotkanie na wysokiej intensywności, gdzie widoczna była waleczność. Obie ekipy chciały naciskać na swoich oponentów, przez co pojawiało się wiele błędów i zwrotów akcji w linii pomocy. W wielkich meczach takie rzeczy mają miejsce. Stawka powoduje, że robi się gorąco. Mamy prawo czuć się rozczarowani, bo czuliśmy, że ten mecz był do wygrania. Każdy punkt trzeba jednak szanować.

Ruben dostrzegł również, że wystawiony skład przez Michaela Carricka miał na celu zdestabilizować lidera Premier League w środku pola. W zespole gości mogliśmy zobaczyć trzech mocno pracujących piłkarzy przy odbiorze piłki - Nemanję Maticia, Freda i Scotta McTominaya.

– Takim ustawieniem spowodowali, że trudniej było przedostać się pod ich pole karne. Trzeba przyznać, że dobrze to sobie obmyślili. Wiedzieliśmy, że podejdą do tego spotkania z takim nastawieniem i uprzykrzą nam życie. W środku pola było naprawdę mało miejsca i trudno było znaleźć przestrzeń między liniami. Nie potrafiliśmy często stwarzać sobie czystych okazji, a naszym główną bronią były stałe fragmenty.

– Dobrze zareagowaliśmy na stratę bramki. Choć czuliśmy się przygnębieni, musieliśmy walczyć. Udało się uzyskać rzut karny, a "Jorgi" wykonał swoje zadanie. Mieliśmy też inne okazje, ale nie potrafiliśmy z nich wycisnąć nic więcej. Taka jest piłka, że czasami uda się znaleźć drogę do siatki, a czasem nie.

Po średnio udanym wypożyczeniu do Fulham w zeszłym sezonie, można śmiało wysnuć tezę, że pod batutą Tuchela Ruben poczynił znaczny progres. Póki co, sam piłkarz jest zadowolony z pobytu w Chelsea.

– Cieszę się swoją grą, w szczególności w takich meczach jak ten, gdzie stawka naprawdę jest wysoka. Chcę po prostu to kontynuować - podsumował.

Źródło: Chelsea FC

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close