Fot. Getty Images

Konferencja prasowa Thomasa Tuchela po meczu z Arsenalem

Autor: Piotr Różalski Dodano: 13.05.2021 01:11 / Ostatnia aktualizacja: 13.05.2021 13:08

Druga porażka Thomasa Tuchela w Premier League stała się faktem. Chelsea uległa Arsenalowi 0:1 i sprawa walki o TOP4 nadal pozostaje nierozstrzygnięta.

 

Jak po każdym meczu, niemiecki szkoleniowiec odbył konferencję prasową, podczas której ocenił występ swojego zespołu i odpowiedział na pytania zadane przez dziennikarzy.

 

Myślisz, że wyłącznie ten jeden błąd przesądził o porażce Twojego zespołu?

 

Z pewnością. Choć może... nie wiem, czy powinniśmy otrzymać rzut karny za zagranie ręką przy strzale, który zmierzał wprost w bramkę rywala [ewentualne nieprzepisowe zagranie Roba Holdinga po uderzeniu Masona Mounta]. Ta sytuacja nie została nawet sprawdzona, po czym tracimy bramkę po strasznym błędzie, a później nie potrafimy strzelić gola po żadnej z naszych stworzonych szans.

 

Ostatecznie należy jednak podsumować mecz w ten sposób, że nie wyszliśmy na boisko z taką samą energią jak wcześniej. Nie było łatwo nam wejść w ten mecz z tak dużą intensywnością i podobnym poświęceniem jak wcześniej. Nie byliśmy odpowiednio wyraziści. Wszystko to siedziało w nas. To było totalnie niepotrzebne, ale taka jest rzeczywistość.

 

Spostrzegłeś jakieś podobieństwa między dzisiejszą porażką a tą z West Bromem?

 

W meczu z WBA prowadziliśmy 1:0, a później graliśmy w dziesiątkę. Spotkanie miało miejsce tuż po zakończonej przerwie na reprezentacje i nie byliśmy w pełni skoncentrowani. Dla nas to był wówczas bardzo dziwaczny pojedynek, ponieważ przeważaliśmy praktycznie w każdej statystyce, nawet w rubryce xG [gole oczekiwane, ang. expected goals].

 

Łatwo można powiedzieć, że Arsenal miał sporo szczęścia przy wygraniu tego meczu. Pełna zgoda, z przebiegu spotkania na to nasz rywal nie zasłużył. Nie chcę jednak brnąć w tym kierunku, ponieważ z naszej strony zabrakło koncentracji i skupienia w ważnych momentach.

 

Może i dałem kilka sygnałów mojej drużynie, przede wszystkim dokonując sporych zmian względem sobotniego spotkania. Nieważne, czy ta zmiana nastąpiła w jednym lub pięciu procentach, bo w ten sposób nie można podchodzić do spotkań, gdyż może ciebie spotkać za to kara. W walce o TOP4 nie można być naiwnym. Trudno nam to teraz przetrawić i zaakceptować, ale już nic innego nam nie pozostało.

 

Jakie jest Twoje stanowisko w sprawie Billy'ego Gilmoura? Widzisz dla niego miejsce w Chelsea w następnym sezonie czy wybierze się na wypożyczenie?

 

Z jego strony występ był okej. Widzieliśmy, jak rywal głęboko się broni, więc chcieliśmy mieć w grze Masona, który potrafi uderzyć z dystansu, z okolicy 20. metra, tak dobrze też usposobionego ofensywnie. Postanowiliśmy ściągnąć Billy'ego wcześniej nie dlatego, że jego występ był zły. To była zmiana taktyczna, aby móc pobudzić naszą siłę w ataku.

 

Po sezonie omówimy sytuację Billy'ego. Na razie jest z nami i wykonuje swoją pracę. To jasne, że było mu dzisiaj trudniej, ponieważ nie dysponowaliśmy N'Golo i Mateo w pomocy, a to dla nas bardzo ważni zawodnicy. Byłoby nie fair, jeśli miałbym zrzucać wszystko na barki Billy'ego, ale w meczu z City poradził sobie fantastycznie, a dziś było dobrze. Z pewnością nie stanowił dla nas żadnego problemu.

 

Wystawiłeś Kepę w dzisiejszym meczu. Czy taka decyzja była spowodowana tym, że ma się znaleźć w rytmie meczowym przed finałem Pucharu Anglii, czy też nie zamierzasz go desygnować do gry w sobotę?

 

Kepa zagra w finale Pucharu Anglii. Stwierdziliśmy, że danie mu szansy dziś to dobry pomysł przed tak ważnym meczem. Ufamy mu i zasłużył na to, to jest baza na której powołujemy go do podstawowego składu.

 

Sprawuje się dobrze na treningach i jest mu blisko do wyjściowej jedenastki. Chcieliśmy dać mu trochę minut i scalić dla niego dwa mecze w jeden. To był dla niego pechowy wieczór, trzeba przyznać.

 

Dlaczego Callumowi Hudsonowi-Odoiowi i Olivierowi Giroud jest tak ciężko pokazać swoją najlepszą formę?

 

To wcale nie tak. To są profesjonaliści, którzy grają w Chelsea, więc to jest słowo opozycyjne do stwierdzenia "ciężko". Mają najlepszą szansę, jaka mogła się im tylko przytrafić jako piłkarzom. Danemu napastnikowi mogą wystarczyć dwie minuty, aby odmienić losy meczu lub też nawet bieg swojej kariery czy życia. Nie można zatem mówić w ten sposób, że jest im ciężko.

 

Z pewnością zasłużyli na to, aby pokazać się na boisku i zagrać w meczu. Mieć szansę na grę to super sprawa, ale tak to się obecnie klaruje. Każdy zatrudnia się w klubie po to, aby stawić czoła największym wyzwaniom, rywalizować w najtrudniejszych rozgrywkach wraz z zespołem i nie możemy pozwolić każdemu grać co mecz od pierwszej minuty, więc jak na razie moje wrażenie jest takie, że największy wpływ na drużynę mogą wywrzeć, gdy wejdą z ławki.

 

Kiedy mam przeświadczenie, że ci zawodnicy mogą pomóc drużynie od pierwszego gwizdka sędziego, nie zawaham się im dać tej szansy. Z pewnością nie jest tak, że nie poradziliby sobie z takim wyzwaniem. Ciężko pracują na to i wszystko jest w porządku. Jest mi smutno, ponieważ myślałem, że dodadzą od siebie trochę magii tego wieczoru, abyśmy mogli zgarnąć chociażby jeden punkt, ale to wcale nie jest ich wina.

Źródło: Football.london

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close