Fot. Getty Images

Konferencja prasowa Thomasa Tuchela przed meczem z Arsenalem

Autor: Mariusz Lentowicz Dodano: 11.05.2021 16:59 / Ostatnia aktualizacja: 13.05.2021 12:41

Chelsea w środę podejmie na Stamford Bridge drużynę Arsenalu, dowodzoną przez Mikela Artetę. Przed spotkaniem to drużyna gospodarzy jest zdecydowanym faworytem, a kolejne punkty mogą być bardzo cenne w walce o ligowe podium dla The Blues. Przed tym derbowym meczem Thomas Tuchel odpowiedział na pytania dziennikarzy podczas konferencji prasowej.

 

Czy finał Pucharu Anglii ma wpływ na wybór składu na mecz z Arsenalem?

­– Nie, po prostu będziemy zwracali uwagę na przeciążenia zawodników, na dane które posiadamy dotyczące tego kto jest przeciążony lub kto może być przeciążony kolejnym meczem na pełnych obrotach. Na tej podstawie zdecydujemy, kto jest zagrożony kontuzją. Wszyscy, którzy nie są zagrożeni kontuzją, będą dostępni na mecz. Nie chodzi o to, by zarządzać już sobotnim meczem, teraz jest czas na zarządzanie środowym spotkaniem. Jesteśmy w środku wyścigu o pierwszą czwórkę, więc nie możemy z góry przesądzać o meczach.

 

O zamieszaniu wokół miejsca rozgrywania finału Ligi Mistrzów

­– Moją preferencją jest rozegranie tego meczu i przyjazd gdziekolwiek jest to konieczne. Dobrą rzeczą dla mnie jest to, że mamy wokół nas najlepszych ludzi w tym temacie, zaangażowanych w rozmowy z UEFA i ze wszystkimi, od których zależy ta decyzja. Ci ludzie wiedzą co robią i poinformują nas, kiedy zapadnie decyzja. Dostosujemy się do niej, jakakolwiek nie będzie.

 

O zasługach Franka Lamparda w kontekście sukcesów zespołu w bieżącym sezonie

­– Możesz dotrzeć do finału FA Cup czy Ligi Mistrzów tylko wtedy, gdy przebrniesz przez fazę grupową. A Frank miał niesamowity wynik w fazie grupowej Mistrzów i wygrał wszystkie mecze FA Cup, które były do wygrania. Tak więc, położyło to fundamenty pod to, aby dotrzeć do obydwu finałów i nie zapominam o tym. Nie czujemy wstydu ani żadnego strachu, aby powiedzieć to głośno i czułem się tak pierwszego dnia, kiedy tu przyszedłem. Jestem świadomy, że Frank stworzył swoje własne dziedzictwo tutaj w Chelsea jako zawodnik, a potem próbował uczynić je jeszcze większym jako trener. I nadal, jego zwolnienie nie miało nic wspólnego ze mną, ale jesteśmy świadomi, że weszliśmy na drugą połowę sezonu i staraliśmy się dokończyć zadanie, które on rozpoczął.

 

Czy kontaktowałeś się z Lampardem?

­– Nie, tylko wiadomość, którą otrzymałem zaraz po rozpoczęciu tu pracy w pierwszym tygodniu, gdzie życzył mi wszystkiego najlepszego. To była bardzo miła i uprzejma wiadomość, z której byłem absolutnie bardzo zadowolony. To pokazało mi, że Frank jest taki, jakim się go widzi z zewnątrz. On jest jedną z największych legend, jednym z największych graczy i kluczowych postaci tego klubu. I reprezentuje wszystko. Kiedy myślisz o Chelsea, myślisz o Franku Lampardzie. To jaki jest i sposób w jaki grał w piłkę, pokazywały jego charakter. Wiadomość była dokładnie taka i z przyjemnością ją odebrałem. Mieliśmy więc tę krótką pogawędkę po jednym, dwóch dniach, kiedy tu przyjechałem, ale od tego czasu nic więcej.

 

Czy jesteś zaskoczony pozycją Arsenalu w lidze, i co myślisz o Mikelu Artecie?

­– Wiem, przez co przechodzę, kiedy nie wygrywam i gdy cały zespół nie wygrywa, to najstraszniejsza sytuacja dla każdego trenera na świecie, możesz być tego pewien. Nieważne, czy trenujesz w amatorskim, czy w profesjonalnym futbolu, to się nigdy nie zmieni. To najgorsze uczucie, jakiego możesz doznać w tej pracy, więc to jest całkiem podobne dla wszystkich. Jesteśmy w pełni skoncentrowani na sobie, więc nie do mnie należy komentowanie jakiejkolwiek sytuacji.

 

­– Gdy doświadczam tej ligi to uczę się, że nic mnie tu nie może zaskoczyć. Tutaj wszystko może się wydarzyć. Możesz złapać dobrą passę lub możesz przegrać w każdym meczu, jeśli nie jesteś w pełni świadomy tego poziomu. Jest to coś na co się zgodziłem przychodząc do Premier League, najtrudniejszych rozgrywek w całej Europie. To jest wielki mecz, ponieważ Arsenal jest jednym z największych klubów w Europie nadal i przygotujemy się na nasz najlepszy poziom, który będzie nam absolutnie potrzebny do odniesienia sukcesu.

 

O sytuacji kadrowej

­– Kovacic nie jest gotowy na jutro, więc nie możemy go brać pod uwagę. Możliwe, że uda mu się wrócić do składu do finału na Wembley. Kontuzja Christensena jest mniej groźna niż się obawialiśmy. Wczorajsze wyniki były znacznie lepsze. Mamy nadzieję, że wróci na jeden z dwóch meczów z Leicester. To będzie trudne, ale miejmy nadzieję sezon nie jest dla niego skończony. Są realne szanse, że będzie mógł wrócić na Aston Villę.

 

Chelsea była na dziewiątym miejscu, kiedy do niej dołączyłeś. Czy spodziewałeś się tak szybkiego zwrotu akcji?

­– Nie jestem pewien, czy mi uwierzycie, ale nie miałem większych oczekiwań w żadną stronę. Spodziewałem się trudnego wyzwania, znałem oczekiwania klubu i byłem trochę zaniepokojony tym, że są tak wysokie, ale to nas nie ograniczyło w żaden sposób. Zazwyczaj jestem ostrożny, aby nie kierować swoich oczekiwań w żadną stronę. Pozwalam, aby rzeczy same do nas przychodziły, a następnie zanurzam się w nich i koncentruję na procesie. Staram się nie myśleć za dużo o tym, gdzie to wszystko się skończy. Może być tak, że ustawiasz poprzeczkę zbyt nisko, dlatego zazwyczaj nie mam zbyt dużych oczekiwań, kiedy zaczynam pracę z zespołem. Staram się każdego dnia stawiać poprzeczkę coraz wyżej, dbać o proces, a wyniki zwykle same się o siebie zatroszczą. To jest właśnie to, czego próbujemy.

 

Czy to najważniejsze tygodnie w twojej karierze, jako menedżera?

­– Na pewno są bardzo ekscytujące. Czy największe? Nie wiem, ponieważ nie jestem dobry w porównywaniu sytuacji w różnych klubach. W mojej karierze miałem wzloty i upadki oraz ekscytujące sytuacje. Mamy dość napięty terminarz, ale to fantastyczne doświadczenie, aby w ostatnich trzech tygodniach sezonu mieć tyle do wygrania. Teraz wszystko zależy od nas i musimy zrobić jeszcze jeden krok, aby nie tylko być uczestnikiem finału, ale aby odnieść finalny sukces. To jest wyzwanie, a w międzyczasie jesteśmy w wyścigu o pierwszą czwórkę i to jest ważny krok, który musimy zrobić, aby zakwalifikować się do Ligi Mistrzów w przyszłym sezonie. Jest więc wiele celów do osiągnięcia. Jest to ekscytujące, wymagające i czasami męczące, ale to najlepszy sposób na zakończenie sezonu.

 

Czy zarząd klubu spodziewał się, że po pięciu miesiącach drużyna będzie w takiej sytuacji, jak obecnie?

­– Może ktoś się spodziewał, ale nic mi nie mówili. Dokonali zmiany, ponieważ czuli, że jest na potrzebna, ale wierzyli w jakość oraz mentalność zespołu. Taki był cel. Dać z siebie wszystko, pozwolić piłkarzom błyszczeć i rozwijać do granic możliwości. Wiemy bardzo dobrze, że potrzeba trochę szczęścia i rozpędu, a my to wszystko złapaliśmy. Jesteśmy w środku wyścigu o pierwszą czwórkę i dotarliśmy do dwóch finałów. Nie było to wymaganie klubu od pierwszego dnia, aby to wszystko osiągnąć. Nikt jednak nie powiedział mi, że nie zależy mu na tych rozgrywkach. Dość szybko zgodziliśmy się, że jeśli grasz z Chelsea w jakichkolwiek rozgrywkach, to grasz w nich po to, by je wygrać. Ten klub jest po to, aby wygrywać i ustaliliśmy to już w pierwszych rozmowach. Musimy teraz rozegrać dwa ważne finały i zakończyć sezon w pierwszej czwórce. To jest nasze wyzwanie i ono wciąż nie jest skończone.

 

O rekordzie czystych kont

­– Dużo trenujemy w pokoju wideo i na sesjach wideo. Czasami wystarczy pięć minut na boisku, aby zrozumieć pewne szczegóły i sytuacje, w których być może możemy zrobić coś lepiej lub się poprawić. Piłkarze są otwarci i mają ogólne zrozumienie tego, jak chcemy bronić. Od pierwszej minuty pierwszego meczu broniliśmy bardzo odważnie z solidnością całego zespołu. Wszyscy byli w pełni zaangażowani od pierwszej minuty w meczu z Wolverhampton. To się nigdy nie skończyło. To, jak bronimy, to wielki wysiłek zespołowy. Istnieje ogromna solidarność między wszystkimi, a oni mogą popełniać błędy, ponieważ zawsze mają pokrycie. Piłka nożna to bardzo złożona gra, więc staramy się nauczyć wszystkiego na boisku zarówno w defensywie, jak i w ofensywie.

 

Jakie wrażenie zrobił na tobie Edouard Mendy?

­– Myślę, że nie da się go wystarczająco pochwalić, ponieważ jest obecnie fantastyczny. Przyszedł do Premier League z Ligue 1, na dodatek z zespołu, który nie jest przyzwyczajony do grania co trzy dnia, jak to wygląda u nas obecnie. Jego koncentracja jest na niesamowitym poziomie i to jest to, co musisz dawać jako bramkarz. Wśród wszystkich trzech bramkarzy panuje wspaniała atmosfera. Willy Caballero i Kepa to wspaniali ludzie. Wszyscy trzej są fantastycznymi facetami i są naprawdę przykładami sportowej postawy i zaangażowania w sporty drużynowe. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że mamy Edou, który jest bardzo spokojną i skromną osobą. Ten spokój pomaga mu podczas meczów wpływać na obrońców. Wszyscy w zespole życzą jak najlepiej wszystkim trzem bramkarzom. Bez silnych chłopaków w bramce nie da się wygrywać meczów.

 

Jak trudne będzie utrzymanie odpowiedniej wydajności w nadchodzących tygodniach?

­– To dla nas duże wyzwanie. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że możemy polegać na kondycji naszych piłkarzy na tym etapie sezonu. Po meczu z Realem mieliśmy tylko dwa dni, aby zregenerować się na starcie z City, to było bardzo imponujące, że daliśmy radę. To dobre uczucie polegać na naszej kondycji, polegać na naszym składzie pod względem jakości, ale także pod względem ducha walki i mentalności.

 

­– W spotkaniach pokazaliśmy wielki charakter. Presja wciąż jest coraz większa, ale ona też może nam pomóc utrzymać najwyższy poziom. Jest to coś, co robimy w tej chwili i do czego zmusza nas również sytuacja, ponieważ mamy przed sobą trzy duże wyzwania. Nikomu nie wolno teraz obniżyć lotów nawet o jeden procent i właśnie to czyni każdego wyjątkowym, ale sezon się jeszcze nie skończył. To nie czas na pochwały, nie czas na refleksję, to czas na kontynuację i dokończenie dzieła.

 

Czy jesteś sfrustrowany tym, że Timo Werner znalazł się na spalonym w meczu z Manchesterem City?

­– Jak na razie nie ma frustracji. Możemy to poprawić i poprawimy się w tej kwestii. Może nie powinien podejmować takiego ryzyka, może trochę bardziej pilnować swojej pozycji i jest miejsce na poprawę. Jednak gra na krawędzi jest nadal jednym z jego największych atutów. Dzięki temu ciągle zmusza obrońców rywali do myślenia i naraża ich na błąd. Nie zapominajmy o jego asyście w końcówce spotkania. Znów był bezpośrednio zaangażowany w zdobycie bramki, więc to jest dla mnie najważniejsze. On wciąż jest w pełni zaangażowany w każdą naszą akcję i wciąż jest miejsce na poprawę w jego grze.

Źródło: football.london

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close