McEachran: Gra dla Chelsea była dla mnie czymś absolutnie wyjątkowym
Dodano: 04.03.2021 09:24 / Ostatnia aktualizacja: 04.03.2021 09:24Josh McEachran nie zdołał zrobić wielkiej kariery w Chelsea, choć pokładano w nim wielkie nadzieje. Anglik zadebiutował w pierwszej drużynie The Blues nie osiągnąwszy pełnoletności, porównywano go do samego Franka Lamparda, ale ostatecznie coś poszło nie tak i nie udało mu się dorównać swojemu wielkiemu poprzednikowi.
Przez kilka sezonów Josh McEachran był wypożyczany do innych klubów, zdobywał doświadczenie, ale w 2015 roku Chelsea postanowiła sprzedać go do Brentford. 28-latek przyznał, że wciąż bardzo dobrze wspomina swój pobyt w zachodnim Londynie. Debiut w barwach dorosłej drużyny The Blues Anglik zaliczył mając 17 lat. Miało to miejsce w meczu Ligi Mistrzów z MŠK Žiliną.
– Muszę szczerze przyznać, że chyba nikt się tego nie spodziewał, a już na pewno nie ja – przyznał Josh McEachran. Który z młodych piłkarzy nie chciałby zagrać przed 50 tys. ludzi, mając obok siebie wielkich piłkarzy? To było dla mnie po prostu ekscytujące. W Youth Cup było jednak inaczej.
– Ludzie wiedzieli, kim jestem i wiedzieli, że trenuję z pierwszą drużyną. Oczekiwano ode mnie, że będę najlepszym piłkarzem każdego meczu. Gdyby było inaczej, mógłby sam siebie pobić. Sam wywierałem na siebie tę presję.
Na treningi z pierwszą drużyną Anglik trafił w wieku 15 lat za kadencji Luiza Felipe Scolariego.
– Pamiętam, jakby to było wczoraj. Byłem dzieciakiem i w tygodniu chodziłem do szkoły. Byłem bardzo nerwowy i nie mogłem doczekać się treningów z tymi wielkimi nazwiskami. Wszyscy bardzo miło mnie przywitali. Anglicy byli fantastyczni: Frank Lampard, Ashley Cole, John Terry. Z Afrykańczyków byli Michael Essien, John Obi Mikel. Oni też byli świetni i sprawili, że było mi łatwiej. To był wyjątkowy czas. Nawet teraz, 10 lat później, kiedy myślę o tym, to było coś wyjątkowego w mojej karierze.
Tydzień po debiucie w dorosłej drużynie Chelsea Josh wystąpił w meczu z Newcastle na Stamford Bridge.
– Pamiętam, że spoglądałem w górę na zegar i w końcu zobaczyłem, że do końca meczu pozostało pół godziny. Byłem bardzo podekscytowany, że mogę pokazać wszystkim, co potrafię. Czuję, że zagrałem naprawdę dobrze. Udało nam się doprowadzić do wyniku 3:3, mimo, że przez większość drugiej połowy graliśmy w dziesiątkę. Jednak to Newcastle strzeliło bramkę w ostatniej minucie. Byłem zdruzgotany. Po tym meczu chłopaki mówili mi w szatni, że zagrałem bardzo dobrze i było to dla mnie niesamowite. Miałem za sobą swój pierwszy występ przed kibicami Chelsea i myślę, że naprawdę pokazałem, na co mnie stać.
Josh nadal trenował z pierwszą drużyną, zaliczał kolejne występy, a w pewnym momencie zainteresowanie nim wyrażał Real Madryt.
– Powszechnie wiadomo, że zanim podpisałem z Chelsea swój pierwszy profesjonalny kontrakt, miałem na stole ofertę pięcioletniego kontraktu z Realem Madryt. Oczywiście zdecydowałem się zostać w Chelsea, ponieważ byłem blisko pierwszej drużyny. Po pierwszym sezonie z Carlo czułem, że podjąłem najlepszą decyzję z możliwych.
– Byłem tym 17-letnim dzieciakiem, który grał dla Chelsea i o którym mówiło się, że jest przyszłością reprezentacji Anglii. Prawdę mówiąc, myślę, że to zmarnowałem.
– We wszystkich zespołach Carlo grał jeden głęboko cofnięty pomocnik, który był rozgrywającym, a jednocześnie dyktował tempo gry i odzyskiwał piłkę. Carlo powiedział mi, żebym obejrzał nagrania z grą Andrei Pirlo, który był ważną postacią w jego drużynie. Później wracałem do domu i robiłem to, a Carlo poświęcił wiele czasu na rozmawianie ze mną o moim ustawieniu i poruszaniu się. Zawsze mi ufał.
Następnym krokiem w rozwoju młodego pomocnika miało być wypożyczenie do Swansea. Niestety, w ekipie Łabędzi McEachran grał bardzo rzadko, a niekiedy nie znajdował się nawet na ławce rezerwowych.
– Nie mogłem grać, a czasami nie było mnie także na rezerwie. Byłem naprawdę zdezorientowany i nie wiem, co się stało. To był dziwny i rozczarowujący czas, który złamał moją pewność siebie. Mimo to, nie żałuję wypożyczenia do Swansea. Gdybym został w Chelsea, Andre Villas-Boas mógłby odesłać mnie do drużyny U23 i byłbym z dala od pierwszej drużyny. Tak myślę o tym dzisiaj, choć fajnie byłoby mieć medal za wygranie Ligi Mistrzów.
Następnym menedżerem Chelsea był José Mourinho. Josh McEachran miał świadomość, że jego szanse na powrót do gry w pierwszej drużynie nie są największe.
– Wiedziałem, jakich pomocników lub José. Byłem młodym angielskim piłkarzem, który opierał swoją grę na technice więc nie sądziłem, że dostanę szansę. Wtedy poczułem, że mój czas w Chelsea dobiega końca i było to naprawdę trudne.
– Chelsea była dla mnie wszystkim. W wieku siedmiu lat rodzice wozili mnie na treningi, a 10 lat później debiutowałem w pierwszym zespole. Wydawało się, że wszystko zmierza w odpowiednim kierunku. Patrząc wstecz, jako bardziej doświadczony piłkarz, uświadamiam sobie, że mogłem w lepszy sposób wykorzystać wypożyczenia. Być może sam sobie nie pomogłem. Nie mam pretensji do Chelsea o to, że mnie wypożyczała. Wina leży także po mojej stronie.
– Byłem młody, trochę niedojrzały i naiwny. Miałem wiele niepowodzeń, ale pomogły mi one w rozwoju. Gdybym był bardziej dojrzały w młodości, być może nie byłbym w tym miejscu, w którym jestem obecnie. Kiedy wróciłem do Chelsea w 2014 roku, nie wiedziałem, co mnie czeka. Zostałem wypożyczony do Vitesse i już wtedy wiedziałem, że mój czas w Chelsea definitywnie dobiegł końca.
W Holandii Josh pracował z Peterem Boszem, obecnym menedżerem Bayeru Leverkusen. Anglik przyznał, że każdemu piłkarzowi poleca pobyt w Eredivisie.
– W Vitesse bardzo mi się podobało: styl, nacisk na technikę, wszystko było świetne. Naprawdę polecam to każdemu młodemu angielskiemu piłkarzowi. Każdego dnia uczyłem się tam czegoś nowego.
– Wszyscy mówili, że coś uderzyło mi do głowy i że dostałem zbyt wiele w zbyt młodym wieku. To było straszne, ponieważ odchodząc do Brentford zgodziłem się na obniżkę pensji o połowę, ponieważ chciałem grać w piłkę. Właśnie tego chciałem. Myślę, że swoją decyzją pokazałem, jaki był mój priorytet.
W lutym 2020 roku Josh doznał poważnego urazu ścięgna Achillesa, który wykluczył go z gry na dziewięć miesięcy.
– W czasie rehabilitacji mogłem położyć się na łóżku i współczuć sobie albo zaatakować i dać z siebie wszystko. Dave Hunt, fizjoterapeuta z Birmingham, był ze mną na Zoomie przez godzinę każdego dnia. Kiedy wykonywałem ćwiczenia wzmacniające, wszystko szło naprawdę dobrze. Wszyscy byli zachwyceni, jak szybko doszedłem do zdrowia. Wróciłem sprawniejszy i silniejszy, zarówno fizycznie, jak i fizycznie. Myślę, że każdy, kto miał kontuzję ścięgna Achillesa wie, że może ona sprawić, że staniesz się silniejszy.
W lipcu 2019 roku Josh McEachran opuścił Brentofrd i przez ponad dwa miesiące pozostawał bez klubu, aż w końcu rękę do niego wyciągnęło Birmingham. Tam również nie udało mu się na dłużej utrzymać w pierwszym zespole, gdyż Aitor Karanaka nie potrzebował pomocnika o jego charakterystyce. W styczniu tego roku Josh odszedł z Birmingham i po miesiącu bezrobocia podpisał kontrakt z MK Dons.
– Trener Karanka powiedział mi, że ze względu na sytuację, w której znalazł się zespół, nie byłem tym piłkarzem, którego potrzebował. Poprosiłem więc o umożliwienie mi odejścia z klubu, ponieważ chciałem grać, nic więcej.
– To, co stało się w Birmingham, było dla mnie szokiem. Jestem bardzo wdzięczny MK Dons, że dali mi szansę i nie mogę się doczekać powrotu do gry. Ludzie mogą spojrzeć i powiedzieć, że League One nie jest dla mnie odpowiednim miejscem, ale mówią tak tylko co, którzy nie wiedzą, jak gra MK Dons. W League One są może trzy drużyny, które chcą grać piłką, a MK Dons jest moim zdaniem w tym najlepsze. Jest to główny powód, dla którego podpisałem kontrakt z tym klubem. Myślę, że w mojej obecnej sytuacji jest to dla mnie perfekcyjne miejsce – dodał wychowanek Chelsea.
- Źródło: Football.London
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.