The Guardian: Boehly chciał zwolnienia Pochettino?
Dodano: 14.09.2024 11:45 / Ostatnia aktualizacja: 14.09.2024 11:45Ze względu na zbyt wiele ujawnionych rozterek, spółka Clearlake Capital wraz z Boehly'm rozpoczęli szukać sposobów, które pozwolą im wykupić udziały drugiej strony.
Jedyna rzecz, która póki co łączy zwaśnione strony w tym konflikcie jest to, że za sobą nie przepadają. Trochę ponad dwa lata po przejęciu klubu od Romana Abramowicza, współwłaściciele szukają sposobów, żeby zakończyć swoją współpracę.
Zbyt wiele różnic między nimi wyszło na światło dzienne w zeszłym tygodniu. Pojawiło się zbyt dużo różnic kulturowych, ale i rozbieżności wobec wizji rozwijania klubu piłkarskiego, wobec czego teraz obie strony szukają możliwości, aby przejąć Chelsea na własność.
Obie strony chcą rozwijać klub w innym kierunku. Neutralne media ekonomiczne są sceptyczne wobec tezy, jakoby Boehly miał mieć zapewnione od swoich inwestorów 2.5 miliarda funtów, które pozwoliłyby mu wykupić 61.5% udziałów Clearlake. Eghbali wraz z Feliciano także podchodzą sceptycznie do takiego twierdzenia i myślą, że Todd chce wyjść z twarzą przed ewentualną sprzedażą swoich udziałów.
Boehly nie zgadza się z takim podejściem. Posiada on wraz z Markiem Walterem i Hansjörgiem Wyssem pozostałe 38.5% udziałów, które są środkami z ich własnej kieszeni. Clearlake jest przekonane, że nie potrzebuje wsparcie zewnętrznych inwestorów i że mogą wywrzeć presję na Boehly'm, ażeby ten przekonał także Waltera i Wyssa. Amerykanin wydaje się być jednak nieugięty:
— Niebezpiecznie jest nie doceniać swojego partnera biznesowego. Clearlake dostanie zastrzyk gotówki po stosownej ofercie.
Rękawice zostały rzucone. Otoczenie Boehly'ego uważa, że sporym błędem było oddanie kontroli nad codziennymi sprawami w ręce Eghbaliego przez ostatnie 18 miesięcy. Podważają oni jego wiedzę nt. piłki. Według ich nic nie wie w zasadzie o sporcie, ale że teraz jest tak zapatrzony na zyski, że już się nie cofnie.
To właśnie on zdaniem obozu Todda miał zasugerować Tuchelowi, żeby jego zepsół grał ustawieniem 4-4-3 (?). Clearlake zaprzecza tym doniesieniom, podkreślając że Eghbali nigdy nie sugerował trenerem jak mają grać. Za to nieraz widzieli jak to Boehly lubił wygłaszać przemówienia w szatni.
Są to zarzuty, które są rzucane z jednej i drugiej storny. Opozycja kpi z tego, że Boehly miałby posiadać jakiekolwiek doświadczenie ze sportem ze względu na jego mniejszościowe udziały w LA Dodgers. Sam miał namawiać Clearlake, żeby mógł zostać tymczasowym dyrektorem sportowym Chelsea po ustaniu ery Abramowicza.
Clearlake miała nabrać największym wątpliwości właśnie po oglądaniu pracy Todda. Po pierwszym okienku mają żal do Amerykanina, jak łatwo dawał się omamić dyrektorom sportowym, którzy de facto narzucali swoje warunki.
Według nich to właśnie Boehly powinien wziąć odpowiedzialność za to okienko. Clearlake chce przede wszystkim podnieść status Chelsea, które wystartowało w sezon bez sponsora na koszulkach, ale i bez kwalifikacji do Ligi Mistrzów. Wszyscy początkowo kupieni piłkarze okazali się niewypałami. Decyzja o zwolnieniu Tuchela była wspólna, ale to Boehly miał narzucić zakontraktowanie Grahama Pottera, który został zwolniony po 7 miesiącach.
Boehly utrzymuje za to, że nigdy nie chciał być tak zaangażowany w sprawy z klubem. Jego zamiarem było obstawić struktury sportowe ekspertami w tej dziedzinie i dać im pracować w świętym spokoju. Jednakże kiedy oddano w końcu decyzyjność w ręce nowych dyrektorom sportowym, Laurencowi Stewartowi i Paulowi Winstalnley'owi, wówczas Eghbali zaczął być mocniej aktywny w sprawach piłkarskich.
Stewart i Winstanley mają plan, żeby Chelsea kontraktowała młodych piłkarzy za niewielkie sumy na lata. Przy czym Eghbali miał swój udział przy wielu ogromnych transakcjach. Jego zdaniem ma on pozytywny wpływ na negocjacje, co ułatwia pracę dyrektorom sportowym. Boehly dalej jednak uważa, że właściciele powinni być jak najmniej zaangażowani. Według plotek jeden z agentów piłkarskich miał powiedzieć, że etap negocjacji z Eghbalim miał być wyczerpujący, a sam klub ostatecznie nie zdołał podjąć żadnej decyzji ws. piłkarza.
W maju tego roku Boehly mówił o tym jak ważna jest cierpliwość. Pod wodzą Mauricio Pochettino, klub zaczął w końcu po miliardowych inwestycjach zmierzać w dobrym kierunku. To Boehly miał nalegać, żeby Argentyńczyk został na stanowisku. Ostatecznie media podawały że „wygra zdrowy rozsądek", gdyż to wszyscy właściciele mieli decydować o tym, czy ówczesny trener zostanie na stanowisku.
Eghbali nigdy nie przepadał za Pochettino. Kiedy Boehly spotkał się na kolacji z Mauricio, Stewart i Winstanley dopięli powoli 18-sto stronicowy raport dlaczego jest konieczna zmiana na posadzie menedżerskiej. Ostatecznie Todd nie był obecny przy spotkaniu, gdzie Pochettino opuścił klub za porozumieniem stron.
Jednakże narracja, że Boehly miał wspierać Pochettino także została podważona. Padła teza, że to on powiedział, że w Chelsea jest potrzebna zmiana, kiedy to The Blues przegrali 5:0 z Arsenalem i to wówczas Clearlake miało prosić o cierpliwość. Zmiana nastrojów miała nastąpić potem, kiedy to Boehly chciał rzucić wyzwanie Stewartowi i Winstanley'owi, a co za tym idzie samemu Eghbaliemu.
Clearlake w pełni wspiera nowego menadżera, Enzo Maresca i zmiany w klubie i nie chcą tego zakłócać. Irytuje ich, że przedstawia się ich jako nieświadomych niczego Amerykanów. Obóz Boehly'ego nie odniósł się do tych zarzutów.
Clearlake, które nie chce sprzedać swoich udziałów może argumentować, że ich zmiany spowodowały, że Chelsea zaczęła zmierzać w dobrym kierunku. Jednakże znaczące zmiany miałyby nastąpić między momentem wykupienia udziałów Boehliego, a zabraniem mu jakiejkolwiek władzy w klubie. Todd i jego ludzie nie mogą uwierzyć, że taka propozycja w ogóle padła:
— Chcą nas wykurzyć z miasta.
Boehly pozostaje nieugięty, a najbardziej frustruje go budowa nowego stadionu. Na ten moment w grę wchodzi przebudowanie Stamford Bridge, bądź przeniesienie go na Earl's Court.
Podziały bez wątpienia nie są pomocne. Chris Jurasek został zwolniony ze stanowiska CEO, a według źródeł miał mieć niewystarczająco dużo swobody w pracy, a nowy zarząd wybrał Jasona Gannona za tego, który ma być odpowiedzialny za budowę nowego stadionu.
Prędzej czy później trzeba znaleźć rozwiązanie tej sytuacji. Nawet wygrana z Bournemouth nie zmieni codziennej sytuacji. Właściciele przejęli całe show w zgromadzeniu i nie zamierzają już więcej się dzielić zyskami.
- Źródło: The Guardian
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.
Chciał czy nie chciał, to niczego nie zmieni. Oni potrafią robić dolce, ale nie prowadzić z sukcesami klub piłkarski.
Dzień sprzedaży klubu w ich ręce to najczarniejszy dzień w historii klubu... Jeśli ktoś wierzy, że w tym burdelu może być dobrze i mogą być wyniki, życzę powodzenia. No chyba że to wszystko wyssane z palca bajki.
Skoro taki "burdel" jest w klubie. To jak ta nasza Chelsea ma grać i osiągać dobre wyniki?