Konferencja prasowa Thomasa Tuchela po meczu z Newcastle
Dodano: 13.03.2022 19:25 / Ostatnia aktualizacja: 13.03.2022 19:25Minuty dzieliły The Blues od utraty punktów na Stamford Bridge, jednak błysk geniuszu Jorginho oraz Kaia Havertza wystarczył do zapewnienia piątego zwycięstwa z rzędu w lidze i umocnienia się w czołowej czwórce Premier League.
Thomas Tuchel odbył już konferencję prasową, podczas której ocenił postawę swojego zespołu oraz opowiedział na pytania zadawane przez dziennikarzy.
Wiadomo, że wszystkie sprawy rozważasz z dnia na dzień. Możesz jednak potwierdzić, że twoja pozycja w klubie utrzyma się do końca sezonu?
Zostaję w klubie do końca sezonu, mówię to bez żadnych wątpliwości. Z dnia na dzień musimy czekać na nowe doniesienia, bo wszystko może się zmienić. Sytuacja jest jasna, klub jest wystawiony na sprzedaż, ale mamy nadzieję, że proces przebiegnie sprawnie, lecz to tylko czyste spekulacje. Życie z dnia na dzień to najlepszy sposób na nasze funkcjonowanie w obecnej chwili.
Istnieją pewne okoliczności, na które nie mamy wpływu, ale zarazem umożliwiają nam swobodne działanie w obszarach, gdzie mamy wpływ na inne kwestie. Skupiamy się na pierwszym zespole, zawodnikach i na sobie. Chelsea to jednak coś więcej niż drużyna, to wielki klub ze świetnymi tradycjami na który składają się setki rzeczy. Klub to nie tylko zawodnicy. Tutaj setki ludzi martwi się obecną sytuacją bardziej niż ja czy zawodnicy. Z pewnością dla tych ludzi ważne jest, że pokazaliśmy ducha walki i dostarczyliśmy im rozrywki, dając przy tym nadzieję i nasz stosunek do futbolu, ponieważ kochamy ten sport.
Co zmieniło się w ciągu tygodnia w kwestii przygotowań do meczu?
Myślę, że obraz zmienił się przede wszystkim dla organizatorów podróży na mecze wyjazdowe, na przykład na najbliższą konfrontację z Lille. Odpowiedzialni za to ludzie muszą dobrze zaplanować nasz plan przybycia. Taką dostałem informację, więc nic się nie zmienia w przygotowaniach do kolejnego spotkania. Będą odprawy, sesje treningowe, ćwiczenia na siłowni, rozmowy z piłkarzami i jak najlepsze wykorzystanie czasu na trening.
Tego wymagamy od każdego, ponieważ te czynniki sprawiają, że Chelsea jest wyjątkowym i światowej klasy klubem. Poświęcenie, jakość wsparcia i zaangażowanie wszystkich ludzi pracujących w tej siedzibie. Mamy też fundację, która znajduje się na samym wierzchu w obecnej sytuacji. Będziemy starać się podtrzymać nasz wysoki poziom.
W jaki sposób zmieniła się organizacja podróży do Lille?
Z najnowszych doniesień wiem, że lecimy tam samolotem i tym samym środkiem transportu wracamy do domu. Jeśli nie będzie takiej możliwości, pojedziemy pociągiem. Jeśli nie pociągiem, to autobusem, a jak nie autobusem, wsiądę do siedmioosobowego auta i pojadę. Naprawdę, zrobię to! Zapamiętajcie moje słowa.
Jeśli zapytalibyście mnie 20, 30 lat temu, czy zechcę się wybrać na mecz Ligi Mistrzów i obserwować zdarzenie z linii bocznej, bez wahania odparłbym: "jasne! Gdzie i kiedy to się odbędzie?". Dlaczego to miałoby coś zmienić w naszej kwestii? Przybędę tam razem z zespołem.
Nadal toczą się negocjacje o rozsądne organizacje takich podróży, ale na to już nie mam wpływu. Właśnie to mam na myśli, mamy w klubie, w każdym oddziale, wspaniałych chłopaków i ludzi poświęcających się dla sprawy i na ten moment wszystko przebiega normalnie.
Jak sobie wyobrażasz jazdę autem siedmioosobowym w lewostronnym ruchu komuikacyjnym?
A to dobre pytanie! We Francji jednak już jest ruch prawostronny. Podobnie jak w piłce, trzeba by było po prostu zaufać trenerowi.
Wczoraj w Arabii Saudyjskiej dokonano 81 egzekucji. Kraj jest też zaangażowany w wojnę w Jemenie. Nie wydaje ci się, że Chelsea znajduje się obecnie w takiej, a nie innej sytuacji jak Newcastle?
Wow, to ważna wiadomość. Na nieszczęście dla właścicieli Newcastle, ta sytuacja też się na nich odbija. Co mogę powiedzieć? Nie chcę nikogo wytykać palcem, ponieważ obwinianie siebie nawzajem nie zmieni stanu rzeczy. Nasze stanowisko jest niezmienne - potępiamy wojnę i działania ze strony rosyjskiej na Ukrainę. Obecnie mierzymy się z konsekwencjami tych wydarzeń. Mam nadzieję, że to jest jasne.
Jesteś trenerem piłkarskim i na tym musisz się skupiać. Jednak z osobistego punktu widzenia, jak trudny scenariusz przewidujesz na przyszłość?
Musimy po prostu zaufać procesowi. Musimy ufać procedurom ligowym, tak samo w kwestii powierzenia klubu w inne ręce. Jesteśmy słynnymi pracownikami, ponieważ przemawiamy za pośrednictwem kamer czy telewizorów, ale nadal jesteśmy tylko pracownikowi i trzeba zdać się na trwający proces. Takie same rzeczy dzieją się w firmach, które nie mają na sumieniu przewinień etycznych czy moralnych.
Może powinno się zadawać pytania o to, jak taki proces przebiega. Może on się toczy, toczy i nigdy nie znajdzie końca. Po prostu musimy być bardziej świadomi pewnych rzeczy i nie odwracać wzroku.
Czy atmosfera wokół klubu miała wpływ na dzisiejszy występ zespołu i jak trafienie Kaia Havertza podziałało na ciebie?
Było podobnie jak w ostatnim meczu. Miałem poczucie, że ponosimy odpowiedzialność, ale nie możemy wpłynąć na pewne sprawy. Nie jesteśmy też odpowiedzialni za ostatnie wydarzenia, ale zarazem ponosimy odpowiedzialność w świetle toczących się meczów, po prostu skupiając się na tym, co umiemy robić najlepiej. Taka odpowiedzialność spoczywa na naszym talencie i każdej osobie zatrudnionej w Chelsea.
W klubie jest wiele ludzi, którzy pracują od dekad w tym miejscu codziennie na takich samych warunkach i teraz się zamartwiają. Nie są sławni, ale zastanawiają się nad najbliższą przyszłością. Nie wiedzą, czy niedługo wszystko będzie już w porządku. Teraz dla nich najważniejsze jest zachowanie odpowiedniej postawy i skupienie się na swoich zadaniach, bo to wiele znaczy w ich przypadku.
Kiedy graliśmy w piłkę w gorszym okresie pandemii, wiedzieliśmy, że nie pozbędziemy się wirusa. Staraliśmy się jednak zaimplementować ludziom nadzieję, poczucie radości i ekscytacji, a może nawet krztę agresywności i wiele rozrywki. To samo staramy się czynić obecnie, bo znajdujemy się w poważnej sytuacji.
Bramka Kaia była wyjątkowa. Oczywiście, szczęście nas dziś nie opuszczało. Mieliśmy wiele trudnych momentów na boisku, bo Newcastle charakteryzuje fizyczna tężyzna. Rywal utrudniał nam kreowanie sytuacji podbramkowych i skutecznie przyspieszali grę na ostatnich 30 metrach. Dlatego istotne było dla nas, aby przede wszystkim nie stracić gola.
W takich meczach trzeba mieć tą jedną szansę, umiejętnie ją wykorzystać poprzez jedno świetne podanie i wykończenie strzałem. Dzięki Bogu, nam się dziś to udało. Nie popadliśmy we frustrację, choć przeciwnik bronił naprawdę bardzo dobrze. W ostatnich czterech minutach spotkania dało się zauważyć, co zdobyta bramka potrafi dostarczyć drużynie.
W ostatnich chwilach po strzeleniu gola zaprezentowaliśmy się bardzo dobrze. Łatwiej było znaleźć wolne przestrzenie, przenieść grę na ich połowę i nagle wszystko stało się płynniejsze.
Decyzja o dokończeniu meczu z Hakimem Ziyechem i Christianem Pulisiciem w składzie to był pokaz "dużych jaj"?
Trener musi mieć jakieś jaja, żeby podjąć taką decyzję. Jak zapewne wiecie, zaczęliśmy mecz w systemie 4-1-4-1. "Azpi", Reece i Callum byli poza grą. Pulisic miał parę dni wolnego przez chorobę, więc borykaliśmy się z problemem obsadzenia prawej flanki. Marcos wciąż odczuwał dolegliwości związane z koronawirusem i nie mieliśmy pewności, czy powinien znaleźć się w wyjściowej jedenastce w takim systemie.
W drugiej połowie przełączyliśmy się na piątkę obrońców. Malang jest dobry w grze obronnej, ale musieliśmy też podejmować ryzyko na lewej stronie w grze ofensywnej. Dlatego broniliśmy przeciwko ofensywnej trójce Newcastle w więcej niż trzech piłkarzy. Jorginho był na czele linii defensywnej, aby kontrolować kontrataki i długie podania od rywala. Hakim był w podobnej sytuacji w w jednym z ostatnich meczów z Tottenhamem, także włączał się do defensywnej piątki.
Niektórzy nie grali na swoich najlepszych pozycjach, ale było trochę łatwiej takim graczom jak Christian, który otrzymał pewne wskazówki. W pewnym momencie podjęliśmy ryzyko o bardziej ofensywnym nastawieniu poprzez wykonywanie rajdów na ich połowie. Ostatecznie to właśnie Christian i Kai najczęściej pojawiali się w polu karnym rywala. Malang także odegrał ważną rolę przy stałych fragmentach w grze obronnej, więc podjęliśmy niemałe ryzyko.
Zapowiadało się na remis, ale powiedziałem: "ok, jeśli przegramy, to stracimy tylko punkt, ryzykujemy stratę tylko jednego punktu". Udało nam się jednak zarobić dodatkowe dwa, więc bierzemy to. Jestem szczęśliwy z takiego obrotu spraw, wpływ rezerwowych na grę także był duży. "Kova" dał naprawdę dobrą zmianę, tak samo Christian, a Romelu także podkreślił swoją obecność.
- Źródło: football.london
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.
Jorginho pokazał dzisiaj dokładnie to czego się od niego oczekuje- asyst. Mam nadzieję że będzie ich więcej, tak samo jak mam nadzieję że Kai wkoncu odpalił.