Christian Pulisic: Byłem smutny, że nie dostałem szansy
Dodano: 12.02.2022 13:00 / Ostatnia aktualizacja: 12.02.2022 13:14Christian Pulisic jest najmłodszym reprezentantem Stanów Zjednoczonych, który wziął udział w kwalifikacjach do mistrzostw świata, był kapitanem i strzelił bramkę. Jego transfer do Chelsea z Borussi Dortmund w 2019 roku był najdroższym w historii zapłaconym za piłkarza z Ameryki Północnej (58 milionów funtów).
Jest również najmłodszym graczem z Ameryki w Lidze Mistrzów. Do czasu powtórzenia wyniku przez młodszego następcę w Dortmundzie Giovanniego Reynę był także piłkarzem, który miał najmniej lat, gdy zaliczył asystę w tych rozgrywkach. Pulisic bije rekordy wieku amerykańskiego piłkarza we wszelkich kategoriach, jako najmłodszy również wygrał ważny turniej w Europie (Puchar Niemiec w 2017 roku), zanim jeszcze został dopiero drugim w historii USA zawodnikiem, mogącym pochwalić się wygraniem Ligi Mistrzów. Na pierwszy rzut oka wygląda to na dość wstydliwe osiągnięcie, jednak Christian nad takimi sprawami w ogóle nie rozważa.
– Naprawdę tego nie robię. Być może czasem powinienem się nad tym zastanowić. Zdobywanie takich osiągnięć jest fajne. Gdy byłem młodszy, często udawało mi się wpisać się do kart historii jako „najmłodszy zawodnik, który….”, ale wiem, że dawno już nie miałem okazji tego dokonać.
Zaraz po posiłku z drużyną w hotelu Ritz Carlton, Pulisic korzysta z chwili odpoczynku przed rozpoczęciem okresu wypchanego po brzegi meczami o wysoką stawkę. Może zostać zaledwie trzecim zawodnikiem z Ameryki, któremu udało się wygrać Klubowe Mistrzostwa Świata, jeśli Chelsea pokona w sobotę Palmeiras. Przed nim dokonali tego jedynie Jovan Kirovski w barwach Borussi Dortmund oraz Julian Green w Bayernie Monachium.
– Nie miałem pojęcia o istnieniu takiej statystyki. Nie wiem zbytnio co z niej wyciągnąć, ale to ciekawe, to zaszczyt. Nie gram jednak dla osobistych statystyk, czy osobistych celów. Nie mają one dla mnie żadnego znaczenia.
Co zatem odgrywa ważną rolę dla Christiana?
– Zdobywanie trofeów w klubowych rozgrywkach. Istotny jest każdy kolejny wygrany mecz i puchar, to wiele dla mnie znaczy. W zeszłym roku udało się wygrać Ligę Mistrzów, teraz mamy szansę na mistrzostwo świata. To jest najważniejsze.
Kolejnym powodem nie rozmyślania na temat historycznych osiągnięć rodaków może być rola Christiana w drużynie, która w ostatnim czasie zdecydowanie się zmniejszyła. W wygranym meczu z Al-Hilal nie wszedł nawet z ławki, co teoretycznie można wyjaśnić brakiem odpowiedniego przygotowania do meczu. Pulisic niedawno dołączył do zespołu po reprezentacyjnym spotkaniu z Hondurasem w Minnesocie przy bardzo niskich temperaturach. Konieczny zatem był odpoczynek. Rzeczywistość jest jednak inna.
– Byłem naprawdę gotowy, by zagrać w tym spotkaniu. Chciałem wziąć udział, więc byłem smutny, że nie dostałem szansy.
Duża rotacja w kadrze Thomasa Tuchela obrazuje sezon Pulisica. W obecnej kampanii tylko dziesięciokrotnie zaczynał mecze w wyjściowej jedenastce we wszystkich rozgrywkach. Częściowo było to spowodowane urazem kostki jeszcze przed rozpoczęciem sezonu. Dopiero w listopadzie był dostępny dla trenera.
– Uraz był niestety bardziej poważny, niż sądziłem na początku. Za każdym razem powtarzam sobie, że tym czy następnym razem będzie lepiej. Ciężko przyjąć do wiadomości, gdy tak nie jest. Powinienem jednak stawiać sobie bardziej realistyczne cele. Kontuzja okazała się poważniejsza, niż przewidywałem, dlatego mój powrót zajął więcej czasu. Teraz jestem zwarty i gotowy do rywalizacji.
Dosadnie mówiąc, część osób sądzi, że Christian jest podatny na kontuzje. W związku z tym nie może zaufać swojemu organizmowi, który często poddaje się dokuczliwym problemom.
– Nie, nie o to chodzi. Obecnie czuje się dobrze i nie martwię się urazami, gdy gram. Przeżywałem wzloty i upadki, moje pozycje na boisku były często zmieniane. Można powiedzieć, że krążyłem z miejsca na miejsce. Nie było to dla mnie łatwe szczerze mówiąc, ale staram się wrócić do rytmu i formy.
To jest moment, kiedy należy zapytać o Thomasa Tuchela. W styczniu zeszłego roku spodziewano się, że przybycie Niemca do Chelsea będzie niezaprzeczalnie dobrą wiadomością dla Christiana ze względu na ich dobrą relację z czasów współpracy w Dortmundzie. Pomimo wypowiedzi trenera o zawodniku w samych superlatywach, nie ma odzwierciedlenia tej sytuacji w decyzjach meczowych Tuchela.
– Zabawne, że ludzie sądzą, że skoro ponownie pracujesz z trenerem, który trenował cię wcześniej, to będzie to dla ciebie idealna sytuacja. To może być świetne, ale niekoniecznie musi - powiedział zawodnik w sierpniu, uczestnicząc w podcaście The Crack.
Jak zatem wygląda relacja pomiędzy Pulisiciem a Tuchelem?
– Dał mi szansę w Dortmundzie. Zawsze byłem za to bardzo wdzięczny. Wiele razem dokonaliśmy i możemy się z tego cieszyć. Mówię, jak jest. Nie zawsze dajesz sobie radę w możliwy najlepszy sposób, ale wydaje mi się, że mamy na tyle dobrą relację, dzięki której udało nam się zrobić dużo dobrego, a ja miałem okazję, by grać. Teraz staram się wrócić do tej passy.
Jest możliwe, że jego zdolność adaptacji działa niestety przeciwko niemu. W preferowanej przez Tuchela formacji 3-4-2-1 Pulisic grał na pozycji numer 10, jako fałszywka dziewiątka, a nawet wahadłowy.
– Nie sądzę, by wszechstronność była jakąkolwiek wady. Z jakichś powodów nie dostałem jednak szans, by przez dłuższy czas zagrać na jednej pozycji i złapać trochę rytmu. Czasami nie jest to łatwe, ale to po prostu część sportu.
Wydaje się, że Tuchel stawia usługi Kaia Havertza i Hakima Ziyecha jako wsparcie Romelu Lukaku ponad Christiana Pulisicia, co wzmaga dyskusje na temat przyszłości Amerykanina. Jego kontrakt wygasa latem 2024 roku, a zazwyczaj kluby tak sprytne jak Chelsea, siadają do rozmów 2 lata przed wypełnieniem umowy. Czy rozmowy miały już miejsce?
– Rozmowy się jeszcze nie odbyły. Staram się skupić na drużynie i tym, co się wokół niej dzieje. Obecnie nie przejmuję się zbytnio nowym kontraktem. Jestem skoncentrowany, staram się otrzymać trochę minut i pomóc drużynie wygrywać mecze.
Następnym wyzwaniem i celem jest zostanie mistrzem świata. To jedyne trofeum, którego Chelsea nie posiada w swojej gablotce. Miała na to szansę w 2012 roku, ale wtedy uległa w finale Corinthians.
– Być może w Europie ten turniej nie ma wysokiej renomy tak, jak w innych miejscach, ale my podchodzimy do niego bardzo poważnie. Jest to kolejny puchar, który w 100% chcemy zdobyć. Żeby się tu znaleźć, musisz zwyciężyć w Lidze Mistrzów, a teraz mamy szansę zagrać w półfinale i finale.
– Gdy już się tu dostaniesz i zdajesz sobie sprawę, że trofeum jest na wyciągnięcie ręki, zdecydowanie chcesz je zdobyć. Chcę wygrać nie dlatego, że będę dopiero trzecim Amerykaninem, który tego dokona, ale dlatego, że jestem tu z drużyną i wspólnie chcemy to zrobić.
- Źródło: ESPN
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.
No cóż, nie ma co się dziwić, ze swoją obecną formą to daleko nie zajedzie...
Siedź na ławce i się skup na treningach bo jesteś cieniem samego siebie gościu. A miałeś być drugim Hazardem. Z czym do ludzi chłopie..