Druga porażka z rzędu, Stara Dama z kompletem punktów. Wnioski po meczu Juventus 1:0 Chelsea

Autor: Maciej Dreśliński Dodano: 30.09.2021 01:01 / Ostatnia aktualizacja: 30.09.2021 01:01

Wrzesień miał być trudny dla Chelsea, wszyscy to wiedzieliśmy. Po czterech zwycięstwach mieliśmy apetyty na więcej, a końcówka miesiąca okazała się bolesna. Najpierw porażka z Manchesterem City u siebie w Premier League, teraz Juventus okazuje się lepszy na własnym stadionie w Lidze Mistrzów. Oba kluby to silni rywale i spodziewaliśmy się trudnych spotkań, ale brak choćby jednego punktu na pewno martwi. Czy to początek kryzysu? Chyba za szybko na wyrok, ale Thomas Tuchel musi coś zmienić, aby znów wkroczyć na zwycięską ścieżkę.

 

Nieszczęsne Włochy

 

Ostatnie pięć wyjazdów do Włoch to porażki The Blues. Chelsea wyraźnie nie radzi sobie z rywalami z tego kraju, ale w obliczu kryzysu Juventusu i dobrej formy piłkarzy Tuchela pomimo wpadki w lidze, spodziewaliśmy się przynajmniej remisu. W swoich szeregach mamy przecież Włocha, mistrza Europy i kandydata do Złotej Piłki. Miał nas pokierować do zwycięstwa, a zaliczył całkowicie nieudany występ. Zresztą nie tylko Jorginho nie popisał się w tym meczu. Większość zawodników zagrała poniżej oczekiwań, a dokładając do tego brak szczęścia i kontrowersyjne decyzje sędziego, wracamy do Londynu z niczym. Oczywiście nie należy zasłaniać się brakiem rzutu karnego, bo na wygranie tego spotkania był cały mecz, jednak podkreśla to fakt, że szczęścia brakowało. Przede wszystkim zawiedli jednak piłkarze, bo Juventus wcale nie zagrał wielkiego meczu. To Chelsea była bezradna, popełniała błędy, a piłkarze pozbawieni byli energii, kreatywności i skuteczności. Może to mecz z mistrzem Anglii tak zmęczył zawodników Tuchela? Tego nie wiemy, ale trzeba ugasić ogień dopóki nie ma pożaru, bo dwie porażki to jeszcze nie tragedia. Trzeba wyjść z tej sytuacji z podniesioną głową, a kalendarz sprzyja ku temu. Szczęście jeszcze będzie po naszej stronie, a na włoskiej ziemi na razie grać nie będziemy.

 

Chaos

 

Pisałem o braku szczęścia, ale żeby plan się powiódł, potrzeba jeszcze umiejętności i skupienia. Zawodnicy Chelsea z pewnością mają to pierwsze, zabrakło drugiego, a cały mecz wyglądał, jakby planu nie było. Pierwsza połowa to duże posiadanie piłki, ale zupełny brak konkretów. Do tego łatwe, niewymuszone straty, które mogły skończyć się stratą gola. Skończyło się na nudnym, bezbramkowym remisie i perspektywą na taki sam rezultat po upływie dziewięćdziesięciu minut. Juventus jednak mocno zaskoczył zdekoncentrowaną Chelsea i Chiesa pokonał Edouarda Mendy'ego. Kolejne minuty to pokaz bezradności. W całym meczu padły dwa celne strzały (po jednym z obu stron). The Blues mimo piętnastu uderzeń na bramkę Szczęsnego, tylko raz zrobili to celnie. Nie było polotu i pomysłu, a jedna chwila wystarczyła, by Chiesa ustalił wynik spotkania. Zmiany Tuchela wskazywały na to, że Niemcowi to spotkanie wymknęło się spod kontroli. Choć rezerwowi starali się zmienić obraz meczu, to na niewiele to się zdało. Nikt nie zagrał na poziomie triumfatora Ligi Mistrzów, niestety. W całym zamieszaniu to Juventus odnalazł się lepiej i choć nie można powiedzieć, że zagrał dobrze, to zgarnął trzy punkty, a o stylu nikt nie będzie pamiętał. 

 

Coś pozytywnego?

 

Trudno mi wcisnąć do tych wniosków coś pozytywnego, nawet na siłę. Może perspektywa powrotu Rubena Loftusa-Cheeka po kontuzji? Saul nie wygląda dobrze, a nasz wychowanek powolutku nabiera wiatru w żagle. To by było na tyle jeżeli chodzi o dobre rzeczy w tym meczu, bo nie wychodziło nic. Kolorowo może być, jeśli popatrzymy w kalendarz. A tam Southampton i... przerwa reprezentacyjna. Tak, znów mecze drużyn narodowych. Paradoksalnie może nam wyjść to na dobre, bo o ile zwykle jest to wybijanie z rytmu, tak zawodnikom Chelsea i Thomasowi Tuchelowi przyda się reset. Trudne mecze we wrześniu, dobry początek i słabe zakończenie miesiąca. W weekend mecz ze Świętymi (co wcale nie musi oznaczać łatwego spotkania), a potem odsapnięcie od klubowej piłki i powrót z nowymi siłami, byle bez kontuzji. W tym czasie urazy mogą wyleczyć Kante i Mount, co też będzie pozytywną informacją. Podsumowując: mecz z Juventusem był jednym ze słabszych pod wodzą Tuchela, ale zawsze musi przyjść gorszy okres. Ważne, żeby szybko się podnieść i nie rozpamiętywać przeszłości, bo do zgarnięcia jeszcze dużo punktów.

Źródło: własne

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close