Skromne zwycięstwo na początek zmagań w Lidze Mistrzów. Chelsea 1:0 Zenit Sankt Petersburg [wnioski]

Autor: Maciej Dreśliński Dodano: 15.09.2021 02:48 / Ostatnia aktualizacja: 15.09.2021 02:48

Najlepszy klub piłkarski w Europie zaczął nowy sezon Ligi Mistrzów od jednobramkowego zwycięstwa nad mistrzem Rosji. Chelsea zainkasowała komplet punktów, ale spotkanie wcale nie należało do łatwych. Niektórzy dopisywali The Blues trzy oczka jeszcze przed startem spotkania, co szybko okazało się nierozsądne. Rywal był wymagający i długo mądrze się bronił, jednak udało się z powodzeniem sforsować jego szyki. Choć zwycięstwo skromne, to z pewnością bardzo ważne. Inny rezultat niż wygrana byłby rozczarowaniem. Co jeszcze wiemy po meczu?

 

Defensywa bez zmian

 

Często mówi się, że zmiany są konieczne. Dzięki nim się rozwijamy, osiągamy nowe cele i nabywamy umiejętności. W przypadku obrony Chelsea, jedno pozostaje niezmienne od dłuższego czasu. Jest szczelna i poukładana, co stanowi podstawę sukcesu. Fundamenty jakie zbudował Thomas Tuchel są tak mocne, że każdy stracony gol jest sporym zaskoczeniem. Obrona wygląda cały czas pewnie, a pierwszy mecz w Lidze Mistrzów na zero z tyłu stał się faktem. Tylko dwa strzały rywali były celne, ale kiedy w bramce stoi ktoś taki jak Edouard Mendy, to nie ma się czego obawiać. Senegalczyk nie miał zbyt wiele pracy, co świadczy o świetnej postawie defensywy. Choć Rosjanie robili zamieszanie pod bramką Chelsea, to w kryzysowych sytuacjach decydowały indywidualne umiejętności obrońców, spośród których wyróżniał się Antonio Rudiger. Niemiec dorzucił też od siebie nieco w ofensywie, ale to już tylko dodatek do jego kolejnego występu wysokiej klasy. Cały blok defensywny zaprezentował się wzorowo, a udział przy golu zaliczył Azpilicueta, który posłał celne dośrodkowanie do Lukaku. Do dobrego człowiek przyzwyczaja się szybko i nie chcemy, by w tym aspekcie coś się zmieniało. Przywykliśmy do bezbłędnej defensywy i liczymy, że każdy kolejny mecz będzie pod tym względem podobny.

 

Klarowność

 

Thomas Tuchel siłą rzeczy na początku swojej pracy na Stamford Bridge sporo eksperymentował. Niemiec przed tym sezonem miał okazję przepracować z drużyną cały okres przygotowawczy i ustawić swoich zawodników dokładnie tak, jak tego chciał. Co do niektórych pozycji nie mieliśmy wątpliwości, bo wiadomo, że bramkarzem nr 1 jest Mendy, a Romelu Lukaku gra zawsze, bo jest gwarancją goli. Można się było jednak spodziewać, że szansę w pierwszym składzie otrzyma chociażby Werner czy Chilwell, ale nic takiego się nie stało. Tuchel stawia na sprawdzoną jedenastkę i coraz wyraźniej widać, kim Niemiec woli grać. Rywalizacja i konkurencyjność oczywiście nadal występują, a szeroka kadra to niewątpliwie duży atut w perspektywie całego sezonu, ale jest to zauważalny wniosek, który możemy wyciągnąć. Zawodnicy gwarantują jakość i niech tak pozostanie, a wybory personalne pozostawiamy trenerowi. Kto jak nie on ma wiedzieć, który z zawodników jest w najlepszej dyspozycji?

 

Ostrzeżenie wysłane ze Szwecji

 

Chelsea i Juventus to faworyci grupy H. Stara Dama mimo słabszej dyspozycji w ostatnim czasie, wciąż stanowi równorzędnego rywala w walce o pierwsze miejsce w grupie. Nie należy oczywiście lekceważyć ani Malmo, ani Zenitu, ale po pierwszej kolejce potwierdziło się to, o czym mówiło się po losowaniu. Włosi narzucili wysokie tempo, a zwycięstwo 3:0 daje im korzystny bilans i spokój przed kolejnym meczem. Już w drugiej kolejce gościem Juventusu na Allianz Stadium będzie Chelsea. Choć to obrońcy tytułu mogą czuć się pewniej, bo forma piłkarzy Tuchela jest stabilniejsza, to wyjazd na trudny teren na pewno nie będzie wymagający. Mimo że Malmo nie postawiło się zbytnio graczom Allegriego, to pokaz siły jaki zaprezentowali Włosi karze patrzeć na ten mecz z lekką dozą niepewności. Juventus w końcu pokazał oblicze, które chciał zaprezentować od początku. Chelsea nie wystraszy się gospodarza, a wyniki obu drużyn z pierwszej kolejki działają na wyobraźnie i nadchodzące starcie jawi się jako niezłe widowisko.

 

Strzelba

 

Kto mógł strzelić gola, kiedy drużynie nie do końca wszystko wychodziło z przodu, jeśli nie Romelu Lukaku? Belg cały mecz pracował z przodu, robił miejsce kolegom i sam starał się wpłynąć na rezultat. Kiedy mu coś nie wyszło, widać było sportową złość. Ostatecznie to właśnie on wpisał się na listę strzelców, a na Stamford Bridge nikt nie ma już wątpliwości - mamy napastnika z krwi i kości. Walczaka, który imponuje wykończeniem. Silnego i szybkiego snajpera, który nie odpuszcza nikomu, by ostatecznie osiągnąć swój cel. Belg zapewnił trzy punkty The Blues i pokazał oblicze lidera defensywy. Tego właśnie spodziewamy się po napastnika i doskonale, że kolejny raz Lukaku zapewnia triumf. Chelsea pokazała, że potrafi złamać szyki obronne rywala, ale taka postać jak były gracz Interu to często klucz do zadania ostatecznego ciosu. Zenit spisał się bardzo dobrze i na pewno nie ma się czego wstydzić, ale faworyt był jasny i zdeterminowany, by wyszarpać trzy punkty. Romelu Lukaku i spółka patrzą już w przyszłość, by upolować kolejne gole i punkty, a ostatecznie trofea.

 

Źródło: własne

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close