Komplet punktów wywieziony z Anfield! Wnioski po meczu Liverpool 0:1 Chelsea
Dodano: 05.03.2021 00:06 / Ostatnia aktualizacja: 05.03.2021 00:06Tak, Thomas Tuchel jest wciąż niepokonany. Tak, wywieźliśmy trzy punkty z Anfield i wdarliśmy się do pierwszej czwórki. Kapitalna passa trwa, piękny sen się nie kończy. Mistrz Anglii został zdominowany na własnym stadionie. Nawet mimo słabszej formy piłkarzy Klopaa, Tuchelowi należy się wielki szacunek za to, jak przygotował zawodników do tego meczu. Chelsea zwyczajnie zasłużyła na zwycięstwo i strata punktów byłaby przyjmowana z wielkim rozgoryczeniem.
A Tuchel swoje...
Rywale Chelsea mogą czuć się jak dzieci we mgle, kiedy przychodzi im się mierzyć z The Blues. Kolejny raz piłkarze Tuchela przyjeżdżają na obcy stadion jak do siebie i przez cały mecz kontrolują spotkanie. To był kolejny, doskonale wdrożony plan niemieckiego szkoleniowca. Jurgen Klopp mógł tylko patrzeć, jak jego rodak dyryguje zawodnikami, którzy w każdej akcji zachowują chłodną głowę i podejmują właściwe decyzje. Możemy mówić oczywiście o dwóch kontrowersjach. Pierwsza z nich to wątpliwy spalony Timo Wernera i rysowanie linii w niekoniecznie właściwy sposób. Drugi to zagranie piłki ręką przez N'Golo Kante i brak rzutu karnego dla The Reds. Sędziowie oraz system VAR wciąż nie pozwalają nam twierdzić, że wszystko w piłce jest w pełni uczciwe. Na pewno te dwie sytuacje będą przedmiotem dyskusji, ale wydaje się, że bilans strat rozkłada się mniej więcej po równo. Mimo wszystko gospodarze nie stworzyli zbyt wielu szans. Pierwszy celny strzał miał miejsce w ostatnich dziesięciu minutach meczu i z łatwością wyłapał go Edouard Mendy. Był to zresztą pierwszy i ostatni celny strzał Liverpoolu. To wiele mówi o formie ofensywnej The Reds, ale też pokazuje, jak dobrze zorganizowana jest defensywa The Blues. Mistrzowie Anglii nie są w najwyższej formie i na szczęście Chelsea nie stała się tym zespołem, który przyczynił się do przerwania serii porażek na własnym stadionie. Dziś gracze Tuchela byli po prostu lepsi i zasłużyli na komplet punktów. Niebieska maszyna jest dobrze naoliwiona i nie zamierza się zatrzymywać.
Obrona jak diament
Nie gramy formacją nazywaną potocznie diamentem, ale nasza defensywa jest twarda niczym ten minerał. Każde czyste konto jest niezwykle cenne i wszyscy z tylnej formacji błyszczą formą. To przyjemność patrzeć, jak zawodnicy, którzy do niedawna grali bardzo niepewnie, dziś liderują w defensywie. Andreas Christensen kolejny raz udowadnia, że został przez niektórych zbyt szybko skreślony. Duńczyk gra niesamowicie pewnie, spokojnie, cechuje go bardzo wysoka dokładność podań i umiejętność dobrego ustawiania się. Azpilicueta zyskał nowe życie, kiedy nie musi już gnać od jednego pola karnego do drugiego, a zajmuje pozycje bardziej centralną. Antonio Rudiger także zyskał dużo pewności siebie i mimo niecelnego podania z pierwszej połowy, kiedy to Sadio Mane przejął ją i zagrał na bok, Niemiec zaliczył mnóstwo udanych zagrań. Wahadła zapracowały na wysoką notę, a całość tworzyła monolit. Należy pamiętać, że od kilku spotkań nie gra Thiago Silva, który dotychczas liderował całą formacją. Styl, jaki wdrożył Thomas Tuchel nie pozwala przeciwnikom, by zbyt ochoczo atakowali bramkę Mendy'ego. Dzięki temu Senegalczyk tylko raz musiał interweniować i może dopisać sobie kolejne czyste konto. Niewiele możemy powiedzieć o ofensywie The Reds. Piłkarze Kloppa zostali całkowicie wyłączeni z gry i nie stworzyli sobie zbyt wiele okazji. Wymiana podań od tyłu, nawet w samym polu karnym, wyglądała, jakby zawodnicy Chelsea byli w ośrodku treningowym, a nie na Anfield. Obrońcy świetnie współpracują i to jest sposób, w którym wygrywa się trofea. Tuchel położył fundamenty, które są bardzo stabilne. Więcej skuteczności z przodu i będziemy mogli mówić o drużynie kompletnej.
Kolejny krok w stronę TOP 4
Nie tylko Chelsea chce być w czołowej czwórce na koniec sezonu. West Ham i Everton są w świetnej dyspozycji i mają mecz mniej, co oznacza, że zwycięstwo w zaległym spotkaniu będzie oznaczało wyprzedzenie nas w tabeli. Ścisk w czołówce jest coraz większy, ale to nasz rywal z Anfield powinien bardziej martwić się o miejsce w pierwszej czwórce. Chelsea sumiennie zbiera punkty i zbliża się do celu. Thomas Tuchel dostał zadanie, aby zakończyć sezon na miejscu gwarantującym udział w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów. Na ten moment Niemcowi idzie wyśmienicie, a w tej kolejce udało się wykorzystać potknięcia rywali i zmniejszyć do nich dystans. Głód zwycięstw w zespole jest ogromny, forma równie wysoka, a wszystko to przekłada się na boiskowe poczynania. Widać, że nadeszły zmiany i to zmiany na lepsze. Mniej chaosu, więcej spokoju i pewności siebie. Musimy zachować koncentrację do końca, bo żaden z rywali nie podda się bez walki. Trans, w który wpadli zawodnicy ze Stamford Bridge jest imponujący, ale nie można się zatrzymywać. Ciężka praca zaowocowała serią meczów bez porażki i realizowaniem kolejnych zadań. Liverpool z kolei wciąż szuka dobrej formy, a kolejni zawodnicy wypadający z gry przez kontuzje dostarczają tylko dodatkowych kłopotów. Ten sezon zdecydowanie nie należy do The Reds, przynajmniej w Premier League.
- Źródło: własne
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.