Konferencja prasowa Mauricio Pochettino przed meczem z Leicester
Dodano: 15.03.2024 22:02 / Ostatnia aktualizacja: 22.05.2024 15:06Czy Ben Chilwell jest gotowy na ten weekend, skoro został powołany do reprezentacji?
— Tak, Southgate powiedział, że jest gotowy. Wrócił do treningów i myślę, że do tej pory radzi sobie dobrze. Będzie w niedzielnym składzie.
Więc jego kontuzja nie była tak poważna jak myślano na początku i na pewno cieszy się z powrotu?
— Nie rozmawialiśmy o tym dziś rano, ponieważ nie rozmawialiśmy na temat Chelsea, Kiedy zawodnicy wracają po kontuzjach zaczynają czuć się lepiej i są powoływani do drużyn narodowych, ekscytują się. Na pewno cieszy się, tak jak wszyscy inni w drużynie.
Cole Palmer został powołany na ostatnie zgrupowanie przed Euro, w jakim zakresie twoim zdaniem najbardziej się rozwinął i co cię w nim zaskoczyło?
— Parę dni temu rozmawiałem z Southgatem. Nie jestem zaskoczony, że okazał się zawodnikiem ze świetnym charakterem i osobowością. Myślę, że to jak szybko zaadaptował się do The Blues, do nowego personelu i oczywiście do grania w tak dużym klubie jak Chelsea sprawia, że jest wyjątkowy. To są wyjątkowe cechy i dlatego się na niego zdecydowaliśmy.
— Myślę, że najważniejsze jest to, jak dobrze radzi sobie z presją, ponieważ mamy wielu utalentowanych zawodników, którzy czasem mają trudniejszy okres i potrzebują więcej czasu. Myślę, że sposób, w jaki zaaklimatyzował się w nowej drużynie sprawia, że mamy wrażenie jakby był z nami od przynajmniej 20 lat. Gra swobodnie, nie czuje presji i gra na poziomie jakiego oczekujemy, więc ma to czego nam trzeba.
— Myślę, że przekonuje selekcjonera swoim zaangażowaniem, za każdym razem daje z siebie 200 procent, i w meczu i na treningu. Zawsze jest gotowy, by walczyć za swoich kolegów.
— Następnym krokiem dla niego będzie zdobywanie jeszcze większej ilości bramek. Początek sezonu był dla niego trudny, ale teraz czuje się pewny siebie.
Czy ponowne zagranie na Wembley zostałoby odebrane jako sukces?
— Nie wiem, w tym roku ciężko mi ocenić co jest sukcesem, a co nie. Oczekiwania wobec nas są ogromne, wszystko zależy od dnia. Tak jak w Anglii, czasem pada, czasem świeci słońce. Pokonanie Leicester byłoby dla nas osobistym sukcesem.
— Między nami – niektórzy zawodnicy nie mogli spać dzień przed finałem Carabao Cup. Dla tak młodego zespołu granie na Wembley zawsze jest ekscytujące. Osiągnięcie finału i możliwość gry w Europie po jego wygraniu byłoby dla nas czymś wielkim.
— Najpierw musimy myśleć o Leicester, dobrze radzą sobie w Championship. To bardzo dobry zespół, ich trener dobrze się spisuje. Ciężko będzie ich pokonać.
Czy kiedyś przeciąłeś się już gdzieś z Enzo Marescą? Jak twoim zdaniem poradził sobie na swoim pierwszym stanowisku?
— Nie. Oczywiście wykonuje świetną pracę. Trzeba mu pogratulować i życzyć powodzenia na najcięższą część sezonu.
Mówiłeś, że zawodnicy nie spali przed finałem Carabao Cup…
— Mówiłem, że niektórzy nie mogli zasnąć. Kilku z nich.
Czy doświadczenie gry na Wembley pomoże im uspokoić nerwy w przyszłości?
— Oczywiście, zawsze tak się dzieje. Uczymy się z doświadczeń. Pozytywnych i negatywnych. Tym razem wyjazd na Wembley byłby nieco inny.
Uważasz, że Enzo i Caicedo zaczęli się ze sobą docierać?
— Tak, zawsze potrzeba trochę czasu, żeby się poznać, nagrać ze sobą i resztą zespołu. Obaj grają sporo. Enzo jest niestety zawieszony na niedzielę. W Chelsea oczekiwania spoczywają na tobie od pierwszego dnia w klubie, to był ich problem. Według nas ciągle się rozwijają i bardzo się z tego cieszymy.
Enzo bardzo dużo gra, czy zawieszenie pozwoli mu na chwilę odpoczynku?
— Tak, później będziemy mieli przerwę reprezentacyjną. Zawsze chcemy grać najlepszą jedenastką, ale uważam, że bez niego również będziemy w stanie zagrać podobnie.
W tamtym tygodniu pytałem cię o finanse klubu i odpowiedziałeś, że będziesz na ten temat rozmawiać z klubem…
— Nie rozmawiałem, szczerze. Nie mieliśmy na to czasu. Za kilka dni lub tygodni być może będę miał informację na ten temat, ale myślę, że to klub powinien się wypowiadać na ten temat. Z zarządem rozmawiam o wszystkim, ale do tej pory było zbyt wiele tematów i do tego jeszcze nie dotarliśmy.
Widziano cię wczoraj na meczu Brighton z Romą, byłeś tam jako skaut?
— Nie, nie jest to moja rola. Chciałem przygotować się do spotkania z Brighton za trzy tygodnie. Miałem dobrą okazję zobaczyć trochę piłki na żywo, to było tylko 45 minut od Cobham.
— Miło było obejrzeć mecz jako widz zamiast stresować się przy linii. Mój asystent i Paul Winstanley również tam byli.
Sterling nie został powołany na zgrupowanie, wszystko wskazuje na to, że ominie go Euro. Rozmawiałeś z nim, jako że to może być dla niego trudne?
— Tak, chociaż ciężko jest rozmawiać na takie tematy. Możemy go tylko wspierać i pomóc mu w jak najlepszej grze w klubie, na nic innego nie mamy wpływu. Musi grać dobrze, żeby przekonać do siebie Garetha. Nic co mu powiem nie pocieszy go wystarczająca, taka jest piłka.
Mówiłeś, że ciężko ocenić co jest sukcesem i że zależy to od danego dnia…
— Tak, ale można się bardziej rozgadać na ten temat. Nie bierzcie tego co powiedziałem na serio, nie chcę wywołać zamieszania.
Co nazwałbyś sukcesem? Czy możesz uznać, że jest nim sprawienie, że zawodnicy tacy jak Palmer, Gusto, czy Jackson będą regularnie grać na wysokim poziomie, czy bardziej będzie nim zdobywanie trofeów?
— Ludzi nie interesuje co dla mnie jest sukcesem. Opowiem się za jedną opcją, ludzie poprą drugą. Najważniejsze jest to jak zarząd ocenia naszą pracę.
— Jeśli chciałbyś mojej opinii, mógłbym ci to wyjaśnić ze wszystkimi szczegółami, ale na sam koniec nie jest to najważniejsze.
— Na koniec najważniejsze jest to co uważa właściciel i jak ocenia naszą pracę. Nie tylko poprzez rezultaty, ale również przez postęp w naszym projekcie, który jest zupełnie inny, niż w klubach, w których pracowałem wcześniej. Chcemy pomóc Chelsea i zostawić tu naszą wiedzę, która może pomóc The Blues w przyszłości.
- Źródło: football.london
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.
Jak to już ktoś wcześniej napisał, spakujcie go w paczkę razem ze sterlingiem i wyślijcie do Arabii za parę milionów a nie chcecie sprzedać gallaghera