Fot. Getty Images

Konferencja prasowa Thomasa Tuchela po meczu z Liverpoolem

Autor: Mateusz Kluba Dodano: 15.05.2022 01:33 / Ostatnia aktualizacja: 15.05.2022 01:33

Wembley ponownie nie było szczęśliwym miejscem dla The Blues. Po serii rzutów karnych w finale Pucharu Anglii triumfował Liverpool. Thomas Tuchel mimo wszystko był zadowolony z występu swoich podopiecznych. Na konferencji prasowej ocenił występ zespołu oraz podjęte decyzje.


Jakie są twoje przemyślenia po meczu?


– Takie jak po finale Carabao Cup. Niczego nie żałuję i przekazałem chłopakom, że jestem z nich dumny. Naprawdę bardzo się cieszę, że dotarliśmy do samego końca. Byliśmy pewni tego, że jesteśmy w stanie maksymalnie utrudnić życie Liverpoolowi. Dokonaliśmy tego nie po raz pierwszy.


– Przez pierwsze 15 minut mieliśmy swoje problemy, ale potem graliśmy znakomicie przez całe spotkanie. Zagraliśmy w sumie 240 minut przeciwko być może najgroźniejszej ofensywie na świecie, a wynik nadal brzmi 0:0. Stworzyliśmy szanse, na które w pełni zasłużyliśmy, tak samo jak oni na swoje.


– Przegraliśmy po rzutach karnych, jesteśmy smutni i rozczarowani, ale z drugiej strony dumni, że daliśmy z siebie wszystko. W trakcie spotkania byłem pewny, że jesteśmy w stanie dzisiaj zwyciężyć. Do samego końca miałem też pewność, że to my dyktowaliśmy tempo, ale niestety byłem w błędzie. Trzeba to przetrawić i żyć dalej. Taki jest sport.


Dlaczego Werner nie pojawił się na boisku i kiedy dotarło do Ciebie, że Havertz nie zagra?


– Kai nie trenował wczoraj z powodu urazu ścięgna udowego. Sądził, że jeśli podejmie się treningu, może pogłębić kontuzję. Próbowaliśmy wszystkiego, daliśmy trochę odpoczynku oraz korzystaliśmy z pomocy medycznej. Czekaliśmy z decyzją do samego końca, ale sytuacja się nie poprawiła. Występ okazał się niemożliwy. Timo również doznał urazu, czuł dyskomfort podczas rozgrzewki i powiedział, że nie będzie w stanie zagrać. Przyczyna była taka, jak u Kaia.


Imponujący występ w defensywie, ale wygląda na to, że Thiago Silva również grał z urazem?


– Tak, niestety nie było dzisiaj innego wyjścia. Oczywistym było, że możemy bardzo cierpieć przeciwko takim rywalom i tak też było przez pierwsze 15 minut. Wyglądaliśmy na zdenerwowanych i spiętych. Nie dało się ukryć, że mieliśmy jeden dzień mniej na przygotowania. W środę graliśmy w Leeds, po czym już w sobotę nie tylko kolejny mecz, ale także dogrywka. Nie uniknęliśmy problemów, zwłaszcza na początku pojedynku.


– Udało nam się jednak pozostać w meczu dzięki wspaniałemu występowi Edou. Potem odbiliśmy się, byliśmy coraz lepsi. Odzyskaliśmy pewność siebie, znajdowaliśmy rozwiązania i stworzyliśmy szanse. Każdy odczuwa pewien ból, bo nie da się inaczej po tak trudnym spotkaniu.


Odczuwałeś, że ciąży nad wami dodatkowa presja ze względu na zdobycie trofeum podczas rządów nowych właścicieli?


– Nic z tych rzeczy. Staraliśmy się zaimponować wszystkim tym, co potrafimy najlepiej i co robimy z pełnym oddaniem. Gramy na naszych możliwych najwyższych obrotach przeciwko jednej z obecnie najlepszych drużyn na świecie. Udało nam się pięć razy z rzędu przeciwko nim i tak samo dzisiaj. Przyglądając się z boku, byłem pod dużym wrażeniem tego, co obie drużyny pokazały podczas finału.


– Byłem tym zainspirowany, ale nie rozmyślałem o potrzebie zaimponowania komukolwiek innemu. Chcieliśmy być z siebie dumni i wziąć to, na co, biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, zasłużyliśmy. Sądziliśmy, że jesteśmy w stanie tego dokonać, ale niestety się nie udało.


Ruben Loftus - Cheek został zdjęty również z powodu kontuzji?


– Zmiana była podyktowana rzutami karnymi. Ruben statystycznie nie radził sobie z nimi najlepiej, ale Ross tak. Chodziło tylko o karne.


Podniesienie zawodników na duchu przed czwartkowym meczem może nie być łatwe?


– Trudniejsze, ale nie niemożliwe. Może najlepiej będzie po prostu być szczerym. Mamy teraz dwa dni wolne, a potem będziemy się przygotowywać. Sezon się jeszcze nie skończył, a przed nami konkretne cele do osiągnięcia w Premier League, a to to czasem naprawdę trudne. Jest jak jest, życie toczy się dalej i zawiedzie nas do czwartku, gdzie podejmiemy swoich rywali na Stamford Bridge. Nadal mamy o co grać, nawet jeśli będzie trudniej bez wygranego trofeum, które zbudowałoby nasza pewność siebie po bardzo ważnej wygranej.


Jak, twoim zdaniem, blisko jesteście zminimalizowania dystansu do Liverpoolu?


– Uważam, że czterokrotnie w tym sezonie udowodniliśmy, że jesteśmy w stanie zagrać na najwyższym poziomie i rywalizować z takimi rywalami. Wszystkie wyniki pokazały, że zasłużyliśmy na coś więcej i równie dobrze mecze mogły rozstrzygnąć się na naszą korzyść, ale tak samo w ich stronę. Dobrze się w tych spotkaniach zaprezentowaliśmy.


– Według mnie różnica polega na tym, że w oni w trakcie sezonu potrafili tak dobre występy zaliczać bardzo regularnie, a my nie. Mają możliwie najszerszy dostępny skład, nieobecny był tylko Fabinho. Są w odpowiednim rytmie, zawodnicy są wypoczęci, więc byli na ten finał gotowi.


– My niestety mieliśmy problemy. Czterech zawodników nie mogło grać, do tego N’Golo Kante miał za sobą jeden trening na połowicznej intensywności, a Mateo zagrał ze spuchniętą na tyle kostką, że nie byłem pewny, czy zmieści się do buta. Tak to wygląda i to są różnice, które często decydują. Oni potrafią zagrać na wysokim poziomie znacznie częściej.


– Budowali ten zespół przez wiele lat, a teraz go wzmocnili. Taka jest różnica. Sankcje utrudniły nam zminimalizowanie jej i dalej to robią. Takie są przyczyny, a podsumujemy sezon po końcu rozgrywek, dokładnie przyglądając się wszystkim okolicznościom.


Możesz podsumować sezon w waszym wykonaniu czy jest na to zbyt wcześnie?


– To bardzo zależy od tego, co zrobimy w ostatnich dwóch spotkaniach i na którym miejscu w ligowej tabeli zakończymy zmagania. Wtedy przekażę wam swoją szczerą opinię na ten temat. Dotarliśmy do kolejnego finału Pucharu Anglii, tak samo jak udało się to w zeszłym roku. Nie mogę obiecać wygranych, ale mogę z całą stanowczością powiedzieć, że będziemy zostawiać serce, pasję i zaangażowanie, by osiągać jak najlepsze wyniki.


– Tak postępowaliśmy do tej pory i to się nie zmieni. Ale tak jak powiedziałem wcześniej, Liverpool ma znacznie więcej do ugrania, niemal cała ich kadra była dostępna, a drużyna była tworzona od długiego czasu. Są bardzo stabilną ekipą, a my obecnie jesteśmy w odwrotnej sytuacji.


– Mamy nałożone sankcje, piłkarzom kończą się kontrakty, a rozgrywanie tak ważnego pojedynku w takich okolicznościach jest niezmiernie trudne. Pracuję jednak w Chelsea i muszę sobie z takimi sytuacjami radzić, a uważam, że właśnie to zrobiliśmy. Sądzę, że biorąc pod uwagę otaczającą rzeczywistość, zasłużyliśmy na wygraną nieco bardziej, ale nie mówię oczywiście, że oni zagrali od nas gorzej. Nie mam na to jednak żadnego dowodu.


Jurgen Klopp stwierdził, że ma prawdziwych mentalnych tytanów w swojej drużynie i takich również w Chelsea masz ty. Daje ci to nadzieję na wygranie trofeów w przyszłym sezonie?


– Myślę, że mamy wszystko, czego potrzeba, by zwyciężać. Udowodniliśmy to, a i tak jeden z twoich kolegów chciał przekonać mnie, że niczego w tym roku nie wygraliśmy. Zdobyliśmy jednak Superpuchar Europy i Klubowe Mistrzostwo Świata. Nie jest mi przykro dlatego, że wygraliśmy je na początku sezonu oraz zimą.


– Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, by wygrać oba finały. Musimy jednak zaakceptować, że przeciwnik zasłużył na nie tak samo jak my i to im się udało. Tak, jak powiedziałem, może rozgrywki pucharowe nam pasują, biorąc pod uwagę naszą serię osiągniętych finałów w Lidze Mistrzów i Pucharze Anglii w zeszłym sezonie. W tym roku również zaliczyliśmy dobry występ w Champions League, nie mówiąc już o pucharach krajowych.


– Występy na najwyższym poziomie nie są dla nas niczym niemożliwym. Mamy ukształtowaną w klubie mentalność wśród piłkarzy i innych pracowników, by radzić sobie w tak wymagających meczach. W ostatnich latach Manchester City i Liverpool udowodnili, że konieczna jest stabilizacja, a to właśnie z tym mieliśmy problemy. Musimy właśnie to odnaleźć, zbudować, stworzyć od nowa, a w ostatnich miesiącach nie było to łatwe.

klubson
Author: klubson

Mateusz Kluba

 

Kibic Chelsea od 2012 roku. Jako dziecko skakałem przed TV, gdy Fernando Torres wprowadzał The Blues do finału Ligi Mistrzów w 2012 roku.


W ChelseaPoland.com od listopada 2021 r. a od września 2024 r. redaktor naczelny.


Poza piłką nożną - żużel oraz lekka atletyka, w której jestem sędzią.


Źródło: football.london

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

chelsefan
komentarzy: 2785
15.05.2022 12:57

Tomuś jak zawsze obiektywny. "LFC byli wypoczęci'' heee co 3 dni grali każdy mecz o wszystko. Tomek na polityka się nadaje.

lampard08
komentarzy: 263
15.05.2022 11:17

Tuchel sie skończył. OUT.

marek
komentarzy: 405
15.05.2022 09:53

Tuchel rzecze : !
– Uważam, że czterokrotnie w tym sezonie udowodniliśmy, że jesteśmy w stanie zagrać na najwyższym poziomie ......
TYLKO CZTEROKROTNIE !!!!!!!
Wszystkie wyniki pokazały, że zasłużyliśmy na coś więcej .....
ZWŁASZCZA TEN OSTATNI Z EWVERTONEM, Z WEST HAMEM ( 3:2) I WILKAMI (2:2)
i PRZEZ CAŁY SEZON SKUTECZNOŚĆ BYŁA BEZNADZIEJNA


– Według mnie różnica polega na tym, że w oni w trakcie sezonu potrafili tak dobre występy zaliczać bardzo regularnie, a my nie.
NO WŁAŚNIE !!!
– Myślę, że mamy wszystko, czego potrzeba, by zwyciężać.
TO DLACZEGO NIE ZWYCIĘŻACIE ???

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close