Fot. Getty Images

Konferencja prasowa Thomasa Tuchela przed meczem z Burnley

Autor: Mateusz Kluba Dodano: 04.03.2022 16:49 / Ostatnia aktualizacja: 04.03.2022 16:51

Już w sobotę o godzinie 16 polskiego czasu, na Turf Moor Burnley podejmie klubowych mistrzów świata w ramach 28. kolejki Premier League. W piątkowe przedpołudnie na konferencji prasowej pojawił się Thomas Tuchel i odpowiadał na pytania dziennikarzy.


Wiele się w ostatnich dniach działo wokół Chelsea. Jak piłkarze zareagowali na to, że Roman Abramowicz sprzedaje klub?


– Mieliśmy spotkanie z Petrem Cechem po starciu z Luton. Każdemu poświęcił chwilę, by dokładnie wyjaśnić sytuację. Przekaz nie różnił się zbytnio od tego, co już wiedzieliśmy. Musimy się jakoś w tej rzeczywistości odnaleźć i nie ma sensu nadto się przejmować. Nie mamy dużo wpływu, w zasadzie można by powiedzieć, że żadnego.


– Mamy prawo skupić się na piłce nożnej i będziemy z niego korzystać, ponieważ to robimy najlepiej. Petr rozmawiał również z pracownikami klubu. Staramy się stworzyć atmosferę bezpieczeństwa, gdzie możesz wejść do budynku i być spokojnym. To pomaga poradzić sobie z informacjami, które nieustannie do nas spływają. Każda ze 100 osób w budynku może inaczej zareagować na tą niepewność, która panuje wszędzie wokół.


– Część będzie się bała, część smuciła, a jeszcze inni będą czuć ekscytację. Każdy ma prawo do indywidualnych odczuć na ten temat, ale powinniśmy również móc skupić się na tym co kochamy robić, czyli piłce nożnej, aby zaliczyć możliwie najlepszy występ.


– To co napawa mnie optymizmem, to fakt, że w obecnych okolicznościach dwa razy potrafiliśmy to zrobić. Zagraliśmy bardzo dobrze z Liverpoolem i Luton. Wszystko przebiegło w odpowiedni sposób. Cieszę się, że będziemy w stanie jutro rywalizować, ponieważ tego również od siebie wymagamy.


Jak zapowiada się przyszłość Mariny Granowskiej? Liczysz, że osoby dowodzące, z którymi współpracujesz się nie zmienią?


– Nie będę komentował żadnych spekulacji. Od początku pobytu na Stamford Bridge bardzo dobrze dogadywałem się z Petrem i Mariną. Marina niestety zachorowała, w przeciwnym razie byłaby tu i odpowiadała na wasze pytania.


– Myślę, że jest na to szansa. Na pewno nic nie zmieni się w najbliższych dniach, tygodniach czy nawet miesiącach. Nie wiem jak długo. Mam nadzieję, że wszystko zostanie na tym samym poziomie i oby z tymi samymi osobami. Jeśli nie, trudno, będziemy musieli się zaaklimatyzować w nowych warunkach. Wychodzi na to, że obecnie musimy się dostosowywać do wielu nowych sytuacji.


Czy to wpływa jakoś na twoją przyszłość w Chelsea, możesz mieć problem z utrzymaniem posady?


– Nie, w zasadzie to jest odwrotnie. Wielokrotnie powtarzałem, że uwielbiam pracować w Premier League. Anglia bardzo mi się podoba, lubię czuć jej tradycje i miłość do sportów, a zwłaszcza do piłki nożnej. Jest to wspaniałe miejsce, a Chelsea idealnie się w to wpasowuje.


– Praca tutaj jest wspaniała, wszystko w tym klubie mi odpowiada. Mam nadzieję, że będzie tak dalej. Nie mam żadnych wątpliwości, ale tak to jest w tej branży. Jestem przyzwyczajony, że wszystko może zmienić się z dnia na dzień. Oczywiście to inny poziom, więc również inne wymagania. Jestem jednak pewny, że wszystko skończy się dobrze.


Czy potencjalna sprzedaż wstrzymała wasze plany transferowe?


– Tak, ale szczerze mówiąc, na razie nie podejmujemy tematu letniego okna transferowego ani z Mariną, ani z Petrem. Po prostu jest na to zbyt wcześnie. Zawsze pojawiają się jakieś pomysły, refleksje, ale główna uwaga skupia się na meczach, nawet pomimo zamieszania związanego z klubem.


– W każdych rozgrywkach chcemy być tak bardzo konkurencyjni jak tylko to możliwe. Musieliśmy wykonać sporo pracy, by wykrystalizować nasz najlepszy zespół. Nadal mamy jej sporo, by nieustannie się poprawiać. Jesteśmy jednak obecnie w dobrym miejscu. Czuję, że drużyna staje się coraz lepsza. Nie martwimy się latem, ponieważ do lata jeszcze dużo czasu.


Jakie są najnowsze wieści o sytuacji kadrowej?


– Nie ma żadnych nowych urazów. Muszę jeszcze porozmawiać z trenerami kondycyjnymi po tej konferencji. Cesar Azpilicueta nie brał udział we wczorajszym treningu, więc występ może być dla niego zbyt ryzykowny. Hakim Ziyech trenował i wszystko wydawało się dobrze, więc mam nadzieję, że będzie mógł wrócić. Reece James również brał udział w zajęciach, więc jak na razie żadnych problemów, brak negatywnych reakcji po tych dwóch spotkaniach. Gracze nieobecni na meczu z Luton, czyli Trevoh Chalobah i Thiago Silva trenowali i wydają się gotowi.


Latem mówiłeś o potrzebie odblokowania pełnego potencjału Rubena Loftusa - Cheeka. Po jego środowym występie, widzisz taką możliwość w roli środkowego obrońcy?


– To nie byłby pierwszy raz, gdy okoliczności sprawiają, że zawodnik może odnaleźć się na nowej pozycji na boisku. Po nieśmiałym początku meczu, dobrze się wprowadził i rozegrał zawody na bardzo wysokim poziomie. Bardzo nam to pomogło. Nadal jednak uważam, że zdecydowanie lepszym miejscem dla niego jest pozycja numer sześć, na której zagrał ostatnie 25 minut meczu. Ma wtedy duży wpływ na rozegranie akcji, może zaskoczyć swoim dryblingiem, prowadzeniem piłki i skorzystać ze swojej budowy ciała wyżej na boisku. Naprawdę dobrze sobie poradził.


– Przed meczem otwarcie powiedzieliśmy zawodnikom, że niektórzy będą musieli wystąpić na innych pozycjach niż najbardziej lubią, tak jak Ruben w obronie czy Callum Hudson - Odoi w roli wahadłowego. Bardzo ich teraz potrzebujemy. To jest taki moment, że nie możesz się złościć czy być rozczarowanym z powodu zeszłego tygodnia lecz wejść na wyższy poziom i zagrać najlepiej jak potrafisz.


– To była idealna okazja, by pokazać ducha drużyny i dać z siebie wszystko, nawet pomimo niewygodnej pozycji, tak też chłopacy zrobili. Byłem naprawdę zadowolony ze sposobu w jaki graliśmy i zwyciężyliśmy w tym spotkaniu. Nie oczekiwałem wyrafinowanego stylu gry pełnego efektownych zagrań. Z psychologicznego punktu widzenia, to było bardzo dobre, ponieważ pokazaliśmy nasz charakter, dlatego bardzo się cieszę.


Czy naturalnym jest, że informacja o zmianie właściciela wpłynie na piłkarzy, którzy wespną się na wyżyny swoich możliwości?


– Może tak być. Nie możemy mówić, że nie ma żadnego. Musimy jednak ostrożnie oceniać ten ogólny wpływ. Mamy w budynku 80 osób, 80 różnych sytuacji życiowych i 80 różnych charakterów. Każdy odbierze tą zmianę inaczej. Mamy szansę dać każdemu wolność reakcji na obecne wydarzenia. Indywidualnie podejmą decyzję czy chcą o tym rozmawiać i jak się z tym czują. Tak czy inaczej, dobrze będzie skupić się wyłącznie na sporcie.


– Udowodniliśmy to dwukrotnie w poprzednich spotkaniach, dlatego nie ma powodu, by nie zrobić tego po raz kolejny i kolejny. Zobaczymy jak wszystko się rozwinie i w którym kierunku będzie zmierzać. Na ten moment jestem pewny, że jutro będziemy gotowi do rywalizacji.


Czy potencjalna sprzedaż może wpłynąć na przyszłości zawodników, którym kończą się kontrakty latem?


– Oczywiście, jest to możliwe. Niewykluczone, że nie będziemy mogli temu zapobiec. Nigdy nie wiesz co się stanie, może to pozytywnie wpłynie na negocjacje, może odwrotnie. Nie da się tego przewidzieć. Ja na pewno nie chciałbym tego robić, ponieważ skupiam się na najbliższym meczu.


– Tak jak powiedziałem, każdy ma swoje własne zdanie i odczucia. Liczę tylko na pozytywny koniec tej historii. Chelsea ma nadal wiele do zaoferowania i jest dużym, silnym klubem i takim pozostanie. Właściciel zdecydował, że go sprzeda, ale to co oferuje jest dobrze zorganizowane i na najwyższym poziomie.


Czy pod rządami nowego właściciela, Chelsea może osiągać tak wiele sukcesów jak za Romana Abramowicza?


– Zobaczymy, porozmawiamy za 20 lat. Ktokolwiek kupi klub, ma szczęście, że będzie jego właścicielem.


Jak podsumujesz „kadencję” Romana Abramowicza?


– Wyjątkowa. To co tu zbudował, mówi samo za siebie. Jest pełnym pasji do piłki właścicielem, który z całych sił dba o drużynę, klub i każdy mecz. Jest to dość rzadkie zjawisko i czyni je wyjątkowym.


Co powiedział Petr Cech podczas tego spotkania? Przedstawił wam jakiekolwiek zapewnienia?


– Nie było żadnych zapewnień, ale jak miałby to zrobić? Nikt nie może przewidzieć przyszłości. To było bardziej jak wyznaczenie pewnych kierunków działania. Mówił o tym, że możemy spokojnie skupić się na treningach i wykonywaniu swojej pracy. Jesteśmy w dość dobrej sytuacji i nadal pracujemy dla klubu. Taki mniej więcej był przekaz.


Miło wrócić do zmagań ligowych?


– Tak. Trochę mi zajęło znalezienie odpowiedzi na wszelkie wątpliwości dotyczące ostatnich dwóch czy trzech spotkań w Premier League. To dość dziwna sytuacja, ponieważ rozegraliśmy te mecze na przestrzeni sześciu czy nawet siedmiu tygodni. Trochę nas to wybija z rytmu. Mamy jednak serię dobrych wyników, których jednak nie widać w tabeli, ponieważ były to rozgrywki pucharowe w Klubowych Mistrzostwach Świata, Carabao Cup czy Pucharze Anglii. Dość nietypowo, ale nadal jesteśmy w dobrym miejscu i musimy walczyć z całych sił, by tą pozycję utrzymać.


– Zbliża się bardzo trudny pojedynek w Burnley. Myślimy, że wiemy co nas tam czeka. Nie będzie żadnych prezentów, żadnej taryfy ulgowej. Będziemy zmuszeni drążyć tak długo, aż zdobędziemy bramkę i w pełni akceptujemy to wyzwanie.


Burnley stawia zupełnie inne przeszkody niż Liverpool czy Manchester City?


– Zupełnie różne. Każda drużyna ma swój własny styl gry. Oni pokonali bardzo długą, pełną sukcesów drogę przez ostatnie lata. Są powtarzalni w tym co robią i jak podchodzą do meczów. To bardzo fizyczna i bezpośrednia piłka, która składa się z wielu wrzutek, jest bardzo niebezpieczna podczas stałych fragmentów gry. Dlatego wydaje nam się, że wiemy co nas jutro czeka.


– Nadal trzymamy wodze i nie pozwalamy sobie na przewidywanie przyszłości. Nikt nie wie, co dokładnie się wydarzy. Chodzi w końcu o to, by przygotować piłkarzy tak, aby sami potrafili odpowiedzieć na boiskowe wydarzenia. Będą musieli szukać rozwiązań i przygotować się na szeroki wachlarz możliwości przeciwnika.


– Myślę, że pierwsze spotkanie w naszym wykonaniu było bardzo dobre. Przyjrzeliśmy się mu i zbadaliśmy to, jak je rozegraliśmy i jak stwarzaliśmy okazje. Na koniec zostaliśmy skarceni w bardzo charakterystyczny dla Burnley sposób, z którym sobie nie poradziliśmy. Jeśli chodzi o występ, byłem zadowolony, natomiast jutro liczymy na lepszy wynik.


Cieszysz się, że udało się wygrać Klubowe Mistrzostwa Świata i tym sam dopełnić kolekcję pucharów Romana Abramowicza?


– Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że mogliśmy to dla niego wygrać. Zwieńczyliśmy w ten sposób lata jego pasji, wysiłków i poświęcenia dla klubu. Wszystko wydarzyło się w dobrym momencie.


Co powiesz zawodnikom przed jutrzejszym meczem? Odpowiedzialność spadnie na graczy, którzy nie wystąpili w starciu z Luton?


– Jeszcze nie wiem, ale nie będę prowadził tego typu przemówień. Gdybyś był na ławce rezerwowych, zobaczyłbyś, że część piłkarzy grała dużo więcej i czułbyś, że mecz z Liverpoolem był dużo ważniejszy. Łatwo jest w ten sposób nastawić swoją mentalność. Dzięki temu otrzymujesz przed rozpoczęciem wiadomości z życzeniami powodzenia. Mimo tego, że są w domu, czujesz, że oglądają spotkanie i jest to dla nich ważne.


– Nikt nie mówi: „Zobaczymy jak sobie poradzą beze mnie”. Każdy jest zaangażowany i stara się pomóc jak tylko potrafi. Czują, że tak powinni robić, ponieważ to gra zespołowa. Dokładnie o to w tym chodzi. Robią to również dla siebie, ponieważ muszą znaleźć odpowiedni balans, kiedy nie są uwzględnieni do składu meczowego. Nie muszą się niczego bać, zawsze jest coś, w czym mogą pomóc.


– Zachowując się tak, walczą o swoje miejsce na kolejne spotkanie, ponieważ będziemy mogli na nich polegać. To robią i na to zasługują. Chcemy, by walczyli za siebie nawzajem, nawet jeśli nie mogą dostać tych 10 minut na boisku, których tak bardzo pragną. Jesteśmy w dobrym miejscu, odzyskaliśmy naszego ducha i jakość. W ostatnich meczach mamy odpowiednią postawę i zawodników wracających po urazach. Właśnie tak musi być, abyśmy sprostali wymaganiom, które sami sobie stawiamy.

klubson
Author: klubson

Mateusz Kluba

 

Kibic Chelsea od 2012 roku. Jako dziecko skakałem przed TV, gdy Fernando Torres wprowadzał The Blues do finału Ligi Mistrzów w 2012 roku.


W ChelseaPoland.com od listopada 2021 r. a od września 2024 r. redaktor naczelny.


Poza piłką nożną - żużel oraz lekka atletyka, w której jestem sędzią.


Źródło: football.london

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close