Awans mimo nieskuteczności, czyli wnioski po meczu Chelsea 2:1 Plymouth

Autor: Bartek Kijko Dodano: 05.02.2022 17:01 / Ostatnia aktualizacja: 07.02.2022 14:13

Piłkarze The Blues awansowali do kolejnej rundy FA Cup, jednak długimi fragmentami przyprawiali swoich kibiców o palpitacje serca. To nie był spokojny awans i został zapewniony dopiero w dogrywce, dzięki wprowadzonemu z ławki Marcosowi Alonso. Goście grali bardzo ambitnie i mimo, że byli skupieni głównie na obronie, potrafili się dobrze odgryzać faworyzowanym piłkarzom Chelsea.

 

 

Fesiwal nieskuteczności

 

Nie sposób nie wspomnieć o statystykach tego spotkania. Chelsea oddała 41 strzałów, miała 20 rzutów rożnych, posiadanie piłki na poziomie 71% i niemal 4 razy więcej celnych podań. To wszystko wystarczyło zaledwie na wygraną przewagą jednej bramki. To z pewnością nie był dobry dzień dla gospodarzy (którym zadanie uprzykrzał skutecznie golkiper strzeżący bramki Plymouth), którzy walili głową w mur lub podejmowali złe decyzje.

 

Na nieskuteczność/apatyczność/niemrawość/bezsilność (wybierz właściwe) Romelu Lukaku powinienem przygotować osobny akapit, jednak tu wystarczyłoby skopiować któryś fragment z poprzednich wniosków, gdyż wracają stare demony. Belgijski napastnik wyglądał dziś jak zagubiony chłopiec, liczne dośrodkowania nawet nie dochodziły do jego głowy, gdy ten źle obliczał tor lotu piłki lub był w łatwy sposób neutralizowany przez obrońcę gości. Z kim jak nie z takim przeciwnikiem budować sobie pewność siebie i formę na decydujący fragment sezonu? Lukaku podpadł słynnym już wywiadem, który mógłby naprawić jedynie dobrą postawą na boisku. Ten jednak był niesamowicie frustrujący, wymachiwał rękoma po słabszych zagraniach kolegów, wyglądał ociężale. To z pewnością nie wpływało na dobre nastawienie reszty jego kolegów z zespołu.

 

Wprowadzony z ławki Kai Havertz oraz Timo Werner również zaprezentowali się bardzo słabo, a ich występ ratuje jedynie dwójkowa akcja, którą przeprowadzili i która zapewniła nam zwycięstwo. Nie zmienia to jednak faktu, że w tym momencie nie mamy w przedniej formacji zawodnika, na którym możemy polegać w kontekście zdobywania bramek. Porównując się z Liverpoolem i Manchesterem City, jesteśmy w tym momencie dwa poziomy niżej. Z tak nieskuteczną ofensywą kibice ze Stamford Bridge będą drżeć o Top4 do samego końca sezonu. Problem do rozwiązania w trybie natychmiastowym.

 

 

Od zera do bohatera

 

Kepa Arrizabalaga niesamowicie dojrzał, od kiedy do klubu dołączył Mendy. Bask stracił pozycję "jedynki" w bramce Chelsea, co w jego przypadku wyszło jedynie na dobre, gdy nieco usunął się z blasków fleszy. Kwota za jaką trafił do Chelsea z pewnością nałożyła na niego sporą presję i krytykę, z którą nie do końca umiał sobie radzić. Kepa w tym sezonie wygląda jednak bardzo pewnie, gdy musi zastępować senegalskiego bramkarza, który stał się niekwestionowanym numerem jeden i dołączył do grona najlepszych golkiperów na świecie. Obaj razem trenują, przekazują sobie wskazówki - i to widać.

 

Bask w tym spotkaniu nie miał zbyt wiele pracy, jednak znów zapewnił Chelsea zwycięstwo, gdy bezsensowny błąd w końcówce dogrywki popełnił Sarr. Wielu kibiców mogło się martwić absencją Mendy'ego, który wyruszył do Afryki, by sięgnąć z Senegalem po trofeum najlepszego kraju na tym kontynencie. Nic jednak bardziej mylnego. Bask spisuje się naprawdę przyzwoicie i zyskał pewność siebie, której brak był tak bardzo zauważalny. 

Źródło: własne

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

PiterSAW
komentarzy: 1154
05.02.2022 17:46

+1

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close