I po świętach, czyli drobne radości i stare przykrości
Dodano: 27.12.2021 15:30 / Ostatnia aktualizacja: 27.12.2021 15:30Kibice Chelsea nie mają ostatnio zbyt wielu powodów do optymizmu, ale akurat w "świątecznym" tygodniu mogliśmy doświadczyć paru promieni nadziei. Niewielkie to były promienie, zupełnie jak słońce ledwo przebijające się przez chmury. Niemniej jednak, jeśli chmury nieustannie się gromadzą, to lepsze takie przebłyski, niż żadne.
Czy takowym promieniem może być występ klubowej młodzieży w meczu Carabao Cup? Być może, choć równie ważna była postawa Kepy Arrizabalagi. Wielkie to szczęście, że hiszpański bramkarz w niczym nie przypomina już samego siebie sprzed roku czy dwóch. Dzisiaj już nie trzeba obawiać się ewentualnej absencji Edouarda Mendy'ego, która zresztą i tak nas czeka, w związku ze zbliżającym się Pucharem Narodów Afryki. Długo zbywałem uśmiechem dywagacje na temat tego, który z bramkarzy Chelsea jest lepszym specjalistą w swoim fachu. Przewaga Senegalczyka wydawała się być nie do podważenia, ale odmieniony Kepa ma sporo atutów. Ciekawe, czy w najbliższym czasie Hiszpan zdoła jeszcze bardziej do siebie przekonać?
Tak czy owak, awans do półfinału cieszy, nawet mimo wątpliwego prestiżu całej zabawy spod znaku zielonego napoju energetycznego. Równie miłym "osiągnięciem" jest rozstrzygnięcie sprawy bez straty czasu i sił w dogrywce oraz brak urazów. Takich niestety czasów dożyliśmy, że mecz bez kontuzji cieszy człowieka na równi ze zwycięstwem.
Historia jednak lubi się powtarzać i jak widać, nie zawsze powtarza się jako farsa. Tak jak Romelu Lukaku rozegrał rewelacyjne zawody w meczu 4. kolejki Premier League z Aston Villą, tak trzeba było czekać na jego kolejny dobry występ i bramkę ligową do rewanżowego starcia z tym samym rywalem. 14 ligowych kolejek bez bramki to seria dosyć zatrważająca i przywodząca na myśl najbardziej koszmarne okresy Fernando Torresa czy Alvaro Moraty. No ale trzeba jednak mieć na uwadze kontuzję, grę na niepełnych obrotach bez pełnego powrotu do sprawności i wreszcie "wirusa celebrytę". Od jednej jaskółki do wiosny oczywiście daleko, ale za ten mecz, a właściwie za te 45 minut, Belg otrzymywał w pełni zasłużone gratulacje. Miał jedną okazję i ją wykorzystał. Dobrze zastawiał piłkę i mądrze odgrywał ją do kolegów. Wywalczył rzut karny i co najważniejsze – wreszcie biegał po murawie i był aktywny, zamiast rekreacyjnej obserwacji boiskowych wydarzeń. Lukaku po prostu wycisnął maksimum z tej jednej połowy i co najważniejsze, dał drużynie realną korzyść, gdy było to najbardziej potrzebne. Trzymajmy kciuki, aby ten występ nie był tą wspomnianą przysłowiową jaskółką, bo widać wyraźnie, że środkowy napastnik jest w stanie sporo zdziałać.
Mecz na Villa Park daleki był od poczynań Chelsea w najskuteczniejszym wydaniu, ale i tak był najlepszym występem w tym miesiącu. Momentami widać było najważniejsze atuty zespołu Thomasa Tuchela, a w drugiej części gry udało się wręcz zdominować rywali. Poza tym był to słynny Boxing Day, a na zwycięstwo w tym dniu czekaliśmy od trzech lat. Szkoda, że wśród przepysznych świątecznych potraw przyszło nam przełknąć nieprzyjemną łyżkę dziegciu w postaci urazów Thiago Silvy i N'Golo Kante. Szczególnie boli uraz Francuza, bo zarówno w meczu 19. kolejki Premier League, jak i w Carabao Cup, pokazał, jak wiele znaczy dla zespołu. Chelsea z Kante i Chelsea bez Kante to po prostu dwie inne ekipy. Podobna zależność tyczy się także Mateo Kovacica. Ten duet środkowych pomocników jest po prostu niezbędny, jeśli chcemy marzyć o trofeach. O Chorwata raczej nie trzeba się mocno martwić, bo generalnie cieszy się dobrym zdrowiem. Ustawiczne absencje Kante to znacznie większy problem. Z jednej strony coraz mniej zaskakują sugestie, iż czas N'Golo na Stamford Bridge powoli dobiega końca, ale z drugiej, to kto mógłby go zastąpić, skoro drugiego tak genialnego piłkarza po prostu nie ma?
Strasznie boli mnie fakt, że ogromny potencjał obecnej Chelsea jest nieustannie powstrzymywany przez problemy zdrowotne. Kiedyś już to podkreślałem i powtórzę jeszcze raz, że nie zamierzam zrzucać na nie winy za słabsze wyniki. Jednocześnie jednak nie wierzę, że przy zdrowej kadrze dopadłby nas aż taki kryzys. Nie dziwi mnie to, że ciężko jest o dobre wyniki, gdy nie do końca wyleczonemu Kante odnawia się uraz, a kontuzjowanego Thiago Silvę musi zastąpić nie do końca zdrowy Andreas Christensen, obok którego na ławce siedzi nie w pełni sił Hakim Ziyech. Poza tym zostaje jeszcze systematyczne "losowanie", że tak określę procedurę testowania piłkarzy pod kątem wiadomego zjawiska. Kontuzje swoją drogą, ale do tego w każdej chwili ktoś z kadry może "wypaść". Bądź tu mądry i pisz wiersze.
Niezwykle ważnym wyznacznikiem formy powinien być najbliższy mecz z Brighton. Gdyby znów udało się zdobyć pełną pulę, przy jakości gry co najmniej takiej jak poczynania z Boxing Day, można będzie odczytywać to jako kolejny krok w dobrą stronę. Czego natomiast spodziewać się po szlagierowym starciu z Liverpoolem? W mojej ocenie The Blues mogą walczyć o zwycięstwo, ale muszą zaistnieć dwie okoliczności. Po pierwsze, Chelsea musi zagrać mecz bardzo dobry, a The Reds musieliby mieć nieco gorszy dzień. Zadanie trudne, tym bardziej, że nie wszystko będzie zależeć od londyńczyków, ale na pewno wykonalne.
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.