Finałowy miesiąc i miesiąc finałów
Dodano: 02.05.2021 12:33 / Ostatnia aktualizacja: 02.05.2021 12:33Pomijając anormalność poprzedniego sezonu, maj zawsze jest tym pięknym miesiącem, który wieńczy rozgrywki klubowe w Europie. Tym razem na szczęście nie będzie inaczej, choć w przypadku Chelsea FC doczekaliśmy się czegoś niecodziennego. Oto The Blues zapewnili już sobie miejsce w jednym finale, ale mogą awansować do kolejnego. Jakby tego było mało, to pozostałe mecze ligowe również mają rangę małych finałów, bo kaliber rywali jest bardzo duży, podobnie jak stawka, o którą toczy się gra.
Widok Chelsea walczącej w półfinale Ligi Mistrzów jest czymś wspaniałym. Widok The Blues prezentujących fantastyczny poziom w takim meczu to prawie spełnienie marzeń. Prawie, bo zabrakło tylko zwycięstwa. Można stwierdzić zresztą, że mecz z Realem Madryt był w zasadzie typowym meczem londyńskiej drużyny. Obrona niczym skała, zdominowanie środka pola przez Kante i Jorginho, Mason Mount i Christian Pulisic szalejący z przodu i Timo Werner marnujący setkę – nihil novi. Fakt, że tym razem przeciwnikiem nie był słabszy lub lepszy zespół z Premier League, ale absolutny gigant światowej piłki, najwyraźniej nie zrobił żadnego wrażenia na armii Thomasa Tuchela. W pierwszej części gry piłkarze Chelsea otarli się o perfekcję. W drugiej było słabiej, ale wynik 1:1, choć dobry i tak wydaje się słabszy od gry.
Nie chcę szukać na siłę dziury w całym. Jestem bardzo zadowolony z postawy The Blues. Cieszy mnie, że doczekaliśmy się czasów, w których Chelsea gra z topowym rywalem i nie chowa się za podwójną gardą. Londyńczycy wreszcie potrafią narzucać swój styl gry, niezależnie od przeciwnika. To bardzo cieszy i dobrze rokuje na przyszłość. Z drugiej strony gdzieś z tyłu głowy tłucze się myśl, że Real był do ogrania jak nigdy. Królewscy byli w zasięgu i ten mecz można było rozstrzygnąć na swoją korzyść już w pierwszej połowie. Bramkowy remis jest korzystnym wynikiem, ale to tylko niewielki krok naprzód. Na rewanż jest jeszcze mnóstwo pracy do wykonania. Niby zwykłe 0:0 daje awans, ale obrona wyniku z pierwszego meczu byłaby samobójstwem. Drużyna Zinedine'a Zidane'a na pewno ruszy do ataku, bo w ich przypadku nie ma innego wyjścia. A jeśli Real się rozpędzi, to mogą być problemy. Głowa Tuchela w tym, aby znów zaszachować hiszpańską ekipę. Koniec końców trzeba zagrać tak, jakby wcale nie było tej zaliczki. Trzeba grać tak jak w pierwszym meczu. Jeśli The Blues zaprezentują się co najmniej tak dobrze, to wtedy awans będzie w naszych rękach, bez względu na to, jak zagra przeciwnik.
O ile po meczu z Realem można czuć niedosyt, o tyle spotkanie z Fulham było istnym majstersztykiem. Udało się bowiem wygrać bezwzględnie konieczny do wygrania mecz, przy względnie niewielkim nakładzie sił. Co prawda czasami gracze Scotta Parkera mieli trochę zbyt dużo swobody, no ale od czego ma się fachowca klasy światowej w bramce? Edouard Mendy rozegrał fantastyczne zawody i w dużej mierze to jego interwencjom zawdzięczamy trzy oczka. Szczególnie genialna była interwencja z samej końcówki pierwszej połowy, gdy obronił strzał po rykoszecie. Tak jak perfekcyjne były obrony Senegalczyka, tak idealne były akcje bramkowe. Przyjęcie długiej piłki przez Mounta przy pierwszej bramce oraz asysta Wernera przy drugiej, to po prostu były wyrazy geniuszu gry The Blues. Wszystko idealnie zwieńczył Kai Havertz i wydaje się, że piłkarz ten na dobre wrócił do formy. Może fałszywa "dziewiątka" to rzeczywiście pozycja dla niego? W końcu dwukrotnie zachował się jak rasowy snajper i wykorzystał dogodne sytuacje bez większego trudu.
Nikt z nas nie wie, jak ostatecznie zakończy się ten sezon, ale jedno jest pewne – maj Anno Domini 2021 dostarczy nam ciężkiej do przeżycia dawki emocji. Zostało co najmniej sześć meczów, z których tylko jeden, czyli pojedynek z Aston Villą można uznać za "zwykłe" starcie. Cała reszta to już tylko absolutne hity. Sytuacja już jest ciekawa, a może być jeszcze ciekawsza. W połowie maja Chelsea zmierzy się z Leicester City w finale FA Cup, z którym chwilę później zmierzy się w lidze. W najbliższą sobotę z kolei czeka nas starcie ligowe z Manchesterem City, z którym... też może czekać nas pewien finał. Okay, dosyć tych przewidywań. Skoncentrujmy się na nadchodzącym tygodniu, gdzie w kolejce przed The Citizens stoją już Królewscy. Nie wątpię, że The Blues stać na to, by ten miesiąc stał się jednym z najpiękniejszych w historii. Byle tylko naszym zawodnikom nie zabrakło sił i zdrowia.
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.