Moralne dylematy covidowe - czy Premier League zawiesi rozgrywki?
Dodano: 12.01.2021 17:12 / Ostatnia aktualizacja: 12.01.2021 17:12Choć od początku pandemii minęło ponad półtora roku, nikt chyba nie czuje się dużo bardziej bezpiecznie, a sytuacja nadal jest daleka od idealnej. Zamknięte restauracje, centra handlowe, upadające lokalne biznesy czy absurdalne godziny dla seniorów to aktualny obraz polskiej walki z wirusem. Z perspektywy kibiców najbardziej nas interesuje stan sportu, a szczególnie futbolu. Fani Premier League na myśl o ponownym zawieszeniu rozgrywek nerwowo obgryzają paznokcie, ale może się okazać, że przed tym rozwiązaniem nie da się uciec.
Rok 2020, który zdaniem wielu był najgorszym od lat, z wielu względów, przyniósł wiele ograniczeń, restrykcji i opóźnień. Z zawodową piłką także rozstaliśmy się na dłuższy czas, choć nie było to spowodowane licznymi przypadkami zakażeń wśród piłkarzy, a jedynie brakiem pomysłu jak połączyć rzeczywistość pandemiczną z rozgrywaniem meczów.
Pomijając kwestie medyczne, był to trudny czas dla samych piłkarzy, ale także kibiców. Jak wiadomo nie od dziś, obcowanie ze sportem w każdej postaci, a zwłaszcza jego przeżywanie w roli widza uwalnia w ciele człowieka tak potrzebne endorfiny. Inna sprawa to samo poczucie, że coś zostaje nam odebrane, nie z naszej winy, co powoduje frustrację i zniechęcenie. Abstrahując od psychologicznych aspektów pandemii warto pochylić się nad kolejną wizją lockdownu, która pojawia się na horyzoncie.
Ostatnie dni przyniosły znaczny wzrost zachorowań wśród populacji Wielkiej Brytanii, w tym także piłkarzy. Mecz Aston Villi z Tottenhamem został przełożony z powodu zakażeń wśród piłkarzy The Villans. Zamiast tego Koguty rozegrają zaległe spotkanie z Fulham, zaś pojedynek The Cottagers z Chelsea został przesunięty z piątku na sobotę.
Coraz trudniej znaleźć drużynę, w której nie ma przypadków koronawirusa, a co za tym idzie, coraz trudniej będzie trzymać się ściśle ustalonego i napiętego terminarza Premier League. Władze ligi o zawieszeniu rozgrywek nie chcą słyszeć. Pieniądze zainwestowane w testy, środki ochrony i inne narzędzia walki z Covidem oraz, co jest w tej sprawie najważniejsze, miliony z tytułu praw telewizyjnych, są ogromną motywacją dla władnych najlepszej ligi świata by jednak zawody kontynuować.
Pojawia się zatem problem, który w każdym środowisku jest najtrudniejszy do jednoznacznej oceny - moralny. W sytuacji, w której świat zwolnił do niewiarygodnie niskiej prędkości, a wiele branż walczy o przetrwanie jak ryba wyjęta z wody o każdy oddech, trudno nie zgodzić się, że postawa defensywna w okresie pandemii się nie sprawdziła. Społeczeństwa uśmiechniętych i żywiołowych ludzi zamieniły się w zbiorowiska smutnych, przestraszonych i przygaszonych jednostek.
Dla nich kolejne ograniczenia i zakazy to bodziec potęgujący złe emocje. Choćby dla nich sport powinien trwać, by zachować namiastkę normalności. Za zachowaniem rywalizacji w obecnej formie są także ci, którzy pandemii nie odczuwają lub w nią nie wierzą, a może po prostu cenią inne wartości bardziej niż dobro jednostki. Tutaj zaliczmy władze Premier League, krótko mówiąc - biznesmenów.
W kontrze do czynników ekonomicznych stoją czynniki czysto etyczne i zdrowotne. Ryzykowanie zdrowiem zawodników, ich bliskich i przyjaciół to już nie jest problem wewnętrzny ligi. Na pewno nikt nie chce powtórki z zeszłego roku, kiedy rozgrywki zostały wstrzymane na kilka miesięcy, a następnie skondensowane po ich wznowieniu, skutkując między innymi licznymi kontuzjami nieprzygotowanych do takiego tempa zawodników.
Wówczas jednak decyzja o przerwaniu Premier League była o wiele łatwiejsza, bo swoje rozgrywki zawiesiły niemal wszystkie najważniejsze ligi świata, w tym liga mistrzów. Obecnie problem licznych zakażeń wśród piłkarzy dotyczy przede wszystkim angielskiej ligi i temat zawieszenia pojawia się tylko w jej kontekście. Nikt do tej pory nie przedstawił konkretnego planu działania i ewentualnych zmian w strukturze rozgrywania meczów, aby pomóc tym zespołom, które zostały zdziesiątkowane przez wirusa. Kalendarz nie jest z gumy i ciężko znaleźć wolne terminy by rozegrać mecze zaległe, z czym zmaga się chociażby Serie A. Cała ta sytuacja budzi wiele kontrowersji i rodzi coraz większe dyskusje na Wyspach.
Pozostaje pytanie czy kontynuowanie rozgrywek w takiej sytuacji to nadal zwycięstwo sportu nad pandemią czy wręcz prosta droga pod rozpędzony pociąg.
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.