Sen o potędze czy płonne nadzieje? Niespełnione marzenie Abramowicza

Autor: Mikołaj Biegański Dodano: 29.05.2020 20:55 / Ostatnia aktualizacja: 29.05.2020 21:29

Gdy Roman Abramowicz przejmował Chelsea w 2003 roku, postawił sobie, jak i wszystkim kolejnym trenerom jasny cel – wynieść klub na salony europejskiej piłki i uczynić z niego markę, rozpoznawalną na całym świecie. Rozgłos Dumie Londynu przyniosły sukcesy w Champions League i Lidze Europy oraz tytuły w najlepszej lidze świata, jednak do tej pory brakuje na Stamford Bridge czegoś, z czym kojarzyłby ją przeciętny kibic, pewnej tożsamości.

 

Ktoś mógłby powiedzieć, że skojarzenie nasuwa się samo, mianowicie nieustanna zmiana na stanowisku menadżera. Brak cierpliwości rosyjskiego oligarchy jedni odbierali jako kaprys bogacza, inni widzieli w tym akt desperacji. Koniec końców niemal każda decyzja o rozstaniu z trenerem przynosiła sukces zespołu. Ta nonszalancja i lekkość, z jaką Abramowicz podejmował decyzje kadrowe niosła ze sobą jeszcze jedną istotną konsekwencję. Żaden z wcześniej panujących przy Fulham Road menadżerów nie mógł pozwolić sobie na zwiększenie roli młodzieży w pierwszym zespole.  

 

Próby podejmował choćby Carlo Ancelotii. Włoch, urzeczony sukcesami osiąganymi przez drużyny młodzieżowe, wprowadził do zespołu Gaela Kakutę, Patricka van Anholta, Jeffrey’a Brumę czy wreszcie Josha McEaschrana, którego wielu ekspertów typowało na następcę Franka Lamparda. Gdy jednak wyniki przestały spełniać wymagania właściciela, Carletto wrócił do sprawdzonych nazwisk.

 

Z jednej strony Abramowicz chciał, aby projekt, w który zainwestował bagatela ponad sto milionów funtów, zaczął przynosić wymierne efekty dla pierwszej drużyny. Z drugiej z kolei, jego obsesyjna żądza kolejnych trofeów blokowała trenerów Chelsea przed podjęciem ryzyka i stawianiem na niedoświadczonych wychowanków.

 

Utworzenie akademii Cobham miało umieścić Chelsea w panteonie klubów, których największą siłą i znakiem jakości będą właśnie wychowankowie. W pewnym stopniu się to udało, gdyż generacja młodych zawodników pokroju Hudsona-Odoia czy Andreasa Christensena osiągała sukcesy na poziomie juniorskim, sięgając choćby po Młodzieżową Ligę Mistrzów. Nie przekuwało się to jednak na zwiększenie roli adeptów w seniorskiej kadrze.

 

 

Za wciąż niedościgniony wzór służy barcelońska La Masia. Szkółka, która stworzyła piłkarzy pokroju Guardioli, Iniesty czy Xaviego od lat wypuszcza w świat zawodników, którzy nawet, jeśli nie mieszczą się w pierwszej drużynie Barcelony, to stanowią o sile wielu czołowych, europejskich zespołów. Skąd wziął się fenomen La Masii? W Katalonii trenuje się młodych chłopców w zgodzie ze sposobem gry, jaki prezentuje pierwszy zespół. To znacznie ułatwia wprowadzenie wychowanka do seniorskiej kadry. Oczywistym elementem procesu jest presja i stres, natomiast nie ma problemu adaptacji do stylu gry.

 

 

 

 

 

Drugim znakomitym przykładem jest de Toekomst – szkółka Ajaxu Amsterdam. Słowo „szkółka” nie oddaje zupełnie rozmachu, z jakim prowadzona jest holenderska akademia. Kilkudziesięciu członków sztabu, wliczając w to lekarzy, dietetyków czy trenerów, każdego dnia pracuje na przyszły sukces wielokrotnego mistrza Holandii. Najznamienitszym przykładem efektów, jakie przynosi w Amsterdamie praca z młodzieżą był Johann Cruyff. Legenda Ajaxu i FC Barcelony zaszczepiła w Katalonii model gry wyniesiony z rodzinnych stron. W ostatnich latach z łona de Toekomst wyszło wiele piłkarskich perełek. Wymienić należy przede wszystkim Frankiego de Jonga czy Matthijsa de Ligta, którzy decydowali o sile pierwszego zespołu, gdy ten przeżywał w sezonie 2018/19 najpiękniejszą przygodę od lat w Champions League.

 

 

 

Jak na bazie takich doświadczeń, czerpiąc z najlepszych wzorców zbudować podobny model funkcjonowania klubu, w którym osiągane sukcesy są efektem wychowywania domowych graczy, zamiast kupowania głośnych nazwisk zza granicy? To proste. Trzeba albo mieć u sterów cierpliwego właściciela, któremu nadrzędny cel pozwala przymknąć oko na chwilowy brak sukcesów albo być w okresie przejściowym po tąpnięciu, które dotknęło klub. Jak nie trudno się domyślić, Chelsea, po roku bez istotnych wzmocnień doświadczonymi graczami, wkroczyła w okres, który sprzyja młodym. Roman Abramowicz powierzył rolę pierwszego trenera Frankowi Lampardowi, który co prawda nie był wychowankiem Chelsea, ale wzrastał w tym klubie, obserwując jej struktury i ucząc się przyszłego zawodu.

 

Warunki, w których legenda klubu, uwielbiana przez kibiców, może właściwie w sposób nieograniczony korzystać z narybku akademii i ogrywać go w najważniejszych rozgrywkach, są idealne. Kapryśny właściciel ma mniejszy wpływ na klub, będąc z dala od niego. Nie jest także wcale pewne, że gdyby na miejscu Lamparda był ktoś inny, równie chętnie stawiałby na młodzież. Za kadencji Anglika regularnymi członkami pierwszego składu są Mason Mount, Tammy Abraham, Reece Jamas oraz Andreas Christensen. Co prawda zarówno duński obrońca, jak i angielski napastnik nie są już młodzieniaszkami, ale także są produktem akademii Cobham. W mniejszym wymiarze czasu pojawiali się na boisku Callum Hudson-Odoi, Fikayo Tomori, Marc Guehi, Billy Gilmour, Armando Broja, Tino Anjorin czy Ian Maatsen.

 

 

 

 

Doświadczenie zebrane przez nich w obecnym sezonie będzie procentować w kolejnym roku, a skład wzmocniony zostanie doświadczonymi graczami, jak choćby Hakim Ziyech, którzy wniosą do szatni odpowiednią mentalność i umiejętności.

 

Wciąż nie jest pewne, że Chelsea zakończy sezon w czołowej czwórce, ale grę zespołu należy ocenić bardzo pozytywnie. Drużyna wciąż ma szansę sięgnąć po Puchar Anglii, a także wyszła z grupy Ligi Mistrzów i ma przed sobą rewanż z Bayernem w 1/8 finału. Mieszanka rutyny z młodością daje radę, ale Lampard będzie chciał zapewne coraz bardziej przesuwać akcenty w kierunku piłkarzy z pokolenia 20-latków.

 

Możemy być pewni, że dopóki Super Frank będzie rządził na Stamford Bridge będzie czerpał z kuźni talentów w Cobham i budował markę klubu na kształt tej, jaką mają, kojarzone z wychowankami, Barcelona i Ajax. Wreszcie sen, którym żył Roman Abramowicz, zacznie się iścić.

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

MarJanusz
komentarzy: 75
30.05.2020 08:41

Tak się w dzisiejszych czasach buduje zespół. Spójrzmy na RB Lipsk, młodzi piłkarze, przyszłościowi, bardzo dobry scouting i później pojawiają się sukcesy. Kluczem będzie umiejętność łączenia młodości z doświadczeniem oraz obiektywna ocena na jakie pozycje nie mamy wystarczająco dobrych zawodników akademii do pierwszego składu i mądre działania na rynku transferowym w celu wypełnienia luk. Póki co wydaję i się że Frak się nadaje d tego zadania jeśli wciąż będzie miał dużą decyzyjność. W końcu czas żeby szkółka kra praktycznie co roku wygrywa jakiś młodzieżowy puchar zaczęła wnosić coś do podstawy.
A odnośnie sukcesów to już w tym sezonie według mnie osiągnęliśmy wyniki ponad oczekiwania. Ja na początku sezonu ze względu na zakaz transferowy liczyłem że uda się chociaż zakwalifikować do Ligi Europy, a w tym momencie jest duża szansa na 4 miejsce i walczymy w ćwierćfinale FA Cup. Osobiście uważam że Frank wyciąga z naszej młodzieży wszystko co najlepsze. Ze wzmocnieniem brakujących ogniw może być na prawdę dobrze i za kilka sezonów walka o poważne trofea

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close