Jaki jest największy problem Chelsea?

Autor: Hubert Anuszkiewicz Dodano: 27.10.2025 14:38 / Ostatnia aktualizacja: 27.10.2025 14:38

Chelsea przegrała z Sunderlandem 1:2 na Stamford Bridge i jest to coraz mocniej niepokojące. Nie chodzi o utratę punktów i nie najlepszą pozycję w tabeli. Nie chodzi nawet o grę Niebieskich. Chodzi o pewną tendencję w aspekcie mentalnym, która od trzech sezonów jest coraz mocniej widoczna. O co chodzi dokładnie? Zapraszam do lektury.

Spotkanie z Czarnymi Kotami niczym się wyróżniło, może poza tym, że tym razem wyjątkowo nikt nie dostał czerwonej kartki. Podopieczni Enzo Mareski byli stroną dominującą pod względem posiadania piłki i wyprowadzonych podań, spełniając tym samym założenia taktyczne. Wręcz można powiedzieć, że spisali się w tej kwestii wzorowo, wymieniając między sobą piłkę 565 razy, co przy zaledwie 194 Sunderlandu robi dość spore wrażenie.

Niemniej cóż z tego jak nie udało się wygrać? Pierwszą bramkę gospodarze stracili po długim rzucie z autu, co było pewnego rodzaju karmą wymierzoną w stronę włoskiego szkoleniowca, który naśmiewał się z tego schematu gry. Do samego końca Chelsea wyglądała coraz gorzej, zawodnicy byli coraz mniej skupieni, co goście wykorzystywali tuż przed przerwą.

Był to niezwykle ważny mecz pomiędzy drużynami które miały tyle samo punktów, ponieważ spoglądając w tabelę stawką było umocnienie swojej pozycji w drodze po europejskie puchary. Ba! Sunderland po triumfie w Londynie był nawet przez chwilę wiceliderem Premier League. Na tym etapie kadencji nowych właścicieli i zupełnie innej strategii klubu trzeba zadać sobie pytanie — czy był to przypadek?

Nie ulega wątpliwości, że czysto na papierze The Mackems nie jawili się jako rywal równy londyńczykom. Świeżo upieczony beniaminek wrócił do najwyższej klasy rozgrywkowej po ośmiu latach rozłąki, z czego aż cztery spędzili nie w Championship, a w League One. Trudno z tymi informacjami podchodzić do rywala na poważnie, a raczej nie traktować go jako epizodyczną rewelację. Tymczasem reprezentanci hrabstwa Tyne and Wear korzystają ze statusu underdoga garściami.

Nie jest to pierwszy raz, kiedy to Chelsea traci punkty z rywalem takiego pokroju. Wystarczy spojrzeć do poprzedniej kampanii 2024/25. Na przestrzeni sierpnia i pierwszej połowy grudnia zagrali 16 spotkań ligowych, przegrywając tylko dwa z nich. Jednym z nich był koszmarny mecz otwarcia z City, po którym pozostawali niepokonani przez następne 7 kolejek aż do starcia z Liverpoolem, które wówczas Arne Slot nazwał najtrudniejszych starciem The Reds. Po drodze jednak The Blues mierzyli się także z innymi renomowanymi zespołami i potrafili im stawić czoła:

 

🟡 Remis 1:1 z Arsenalem,
🟢 Zwycięstwo 2:0 z Newcastle United,
🟢 Zwycięstwo 4:3 z Tottenhamem,
🟢 Zwycięstwo 3:0 z Aston Villą,
🟡Remis 1:1 z Manchesterem United.

Prawdziwe załamanie formy przyszło pod koniec ostatniego miesiąca roku i trwało aż do końcówki lutego. W tym czasie Chelsea rozegrała 10 spotkań ligowych wygrywając tylko dwa, remisując trzy razy i aż pięciokrotnie przegrywając. Wśród ówczesnych rywali za najmocniejszego można uznać Manchester City oraz Aston Villę, a cała reszta nie robi tak dużego wrażenia:

🟡Remis 0:0 z Evertonem
🔴Porażka 1:2 z Fulham
🔴Porażka 0:2 z Ipswich Town
🟡Remis 1:1 z Crystal Palace
🟡Remis 2:2 z Bournemouth
🔴Porażka 0:3 z Brighton

Później jednak udało się wrócić na dobre tory, wygrywając przy okazji z Manchesterem United, Tottenhamem, czy Liverpoolem. Następnie zespół pojechał na Klubowe Mistrzostwa Świata, gdzie udało im się zdetronizować w finale mocno faworyzowane PSG aż 0:3, a jedyną porażkę w koszmarnym stylu odnieśli z Flamengo 1:3 w fazie grupowej. Można pociągnąć to dalej i dodać, że jedyną porażkę w Lidze Konferencji odnieśli z Legią Warszawa, kompletnie odpuszczając sobie ten mecz, wiedząc że awans jest pewny.

Patrząc na realia tego sezonu tym mocniej potwierdza przytoczoną argumentację wcześniejsza wygrana z 1:2 nad Liverpoolem. By każdy mnie dobrze zrozumiał - nie chodzi mi o kwestie tego w jakiej formie znajduje się aktualnie dany zespół, tylko o to jakiej klasy jest to przeciwnik. Dla przykładu w takim starciu z United w kampanii 2023/24, które wówczas nie zachwycało formą, kończąc rozgrywki na ósmym miejscu , The Blues dali z siebie wszystko odwracając losy meczu, który wygrali ostatecznie 4:3 po bramce w ostatniej minucie meczu. Przy straconej bramce z Sunderlandem nie starali się nawet wywalczyć remisu.

Przyczyn takiego stanu rzeczy można się doszukiwać w wielu kwestiach, ale najmocniej co przychodzi na myśl to oczywiście bardzo młody skład. Średnia wieku na poziomie 23,8 lat może budzić obawy co do mentalności zawodników, którzy potrafią zachować koncentrację tylko przy okazji „ważniejszych” starć. Poniekąd idzie znaleźć ku tej tezie ujście.

We wpisie analizującym grę Chelsea z poprzedniego sezonu były wymienione spotkania, w których posiadali mniejsze posiadanie piłki. Ponownie wyróżnia się tutaj już wcześniej wspomniane starcie z Liverpoolem, gdzie aktywność The Blues z piłką przy nodze wynosiła 34%, a do tego wymienili 284 podania, do 561 The Reds. Natomiast mimo oddanej inicjatywie rywalom,co jest wbrew założonej normie taktycznej, zagrali piękne zawody, maksymalizując za każdym razem szansę na oddanie strzału, co przełożyło się na pewne 3:1 na Stamford Bridge. Z drugiej strony Arsenal w kampanii 2023/24 miał trzecią najmłodszą kadrę i ostatecznie byli wiceliderami, tracąc dwa punkty do pierwszego Manchesteru City.

Na SW6 trenerzy, sztab, ale i piłkarze często mówią, że kultura klubu oparta jest o mentalność zwycięzców. Bez wątpienia sporo historii pokazało, że kiedy to Chelsea jawi się jako rywal gorszy to umie zaskoczyć. Wystarczy wspomnieć o dwóch wygranych Ligach Mistrzów, kolejno z Bayernem w 2012 roku (na ich stadionie!) oraz z Manchesterem City w 2021. Zwycięzcą się jednak jest, a nie bywa i to powinni mieć w głowie gracze przed spotkaniami z takimi rywalami jak Crystal Palace, Ipswich Town, czy właśnie Sunderland. W tym projekcie bez wątpienia drzemie gigantyczny potencjał, ale bez załatania tego mankamentu trudno oczekiwać, że Niebiescy umocnią swoją pozycję w elicie.

 

Hubson

Hubert Anuszkiewicz

Niebieskim kibicuję od 2012 roku, głównie przez występy na Euro Fernando Torresa. Na krajowym podwórku wspieram Zagłębie Lubin.

Poza piłką uwielbiam historię, głównie byłej Jugosławii. KTBFFH


Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close