Powoli żegnamy się z USA Tour 2024, gdyż potyczka z Królewskimi będzie naszą ostatnią na amerykańskiej ziemi. Mecz w Charlotte na Bank of America Stadium zostanie rozegrany 7 sierpnia o godzinie 1 w nocy polskiego czasu.

Niestety nie nacieszyliśmy się za długo korzystnymi rezultatami ze strony The Blues. Sobotnie spotkanie z Manchesterem City zakończyło się sromotną porażką ze strony przyjezdnych z Londynu aż 4:2. Kanonada obywateli została rozdzielona na dwa etapy: początek pierwszej i nieco po początku drugiej połowy. W obu tych fazach Robert Sánchez był zmuszony wyjmować piłkę minutę po zdobyciu poprzedniej bramki. Ostatecznie zdobyciem hat-tricka mógł się poszczycić Erling Haaland, a jeszcze jednego gola strzelił Oscar Bobb. Honor Niebieskich uratował duet wprowadzonych z rezerwy zmienników: Raheem Sterling oraz Noni Madueke, którzy zanotowali solidne wejście, wprowadzając sporo świeżości i wigoru do naszej gry.

Jedną z przyczyn takiego, a nie innego rezultatu można się doszukiwać w dość sporych eksperymentach taktycznych ze strony Mareski. Zabrakło charakterystycznego dla nowego systemu odwróconego bocznego obrońcy, zamiast tego zdecydowano się ustawić Reece’a Jamesa na pozycji klasycznego prawego, a Malo Gusto lewego wahadłowego. I gdzie eksperyment ze zmianą flanki Francuza w meczu z Clubem América zdał egzamin, to z rywalem z górnej półki nie wyszło to nam na dobre, chociaż widać w tym potencjał. Za to na kompletny minus wyszło nam ustawienie Mudryka na prawym skrzydle, na którym jeszcze częściej niż zwykle miał problem z rozeznaniem na boisku. Jeszcze gorszy okazał się fakt zagrania Dewsburrym-Hallem na lewym skrzydle, przez co w zasadzie był kompletnie niewidoczny na boisku, a my straciliśmy dużo na jakości w aspekcie rozgrywania piłki. Wisienką na torcie był Nkunku, który wraz z rozpoczęciem meczu grał na typowej 9-tce, jednakże z biegiem czasu Włoch przestawił go do preferowanych przez Christophera przestrzeni na murawie.

To w zasadzie jedyny pozytyw z minionego spotkania: dobra reakcja szkoleniowca The Blues na to co się dzieje na boisku. Wprowadzenie nowych zawodników i idące za tym w parze przekształcenie założeń taktycznych pozwoliło nam w końcu złapać kontakt z przeciwnikami. Akcja na końcowe pół godziny drugiej połowy były w naszym wykonaniu dużo lepiej zorganizowane, szybsze i ogólnie lepsze. W głównej mierze cieszyć oko mogły długie podania oraz już wspomniana gra skrzydłowych, którzy w rzeczywistości zrobili największe wrażenie. Przy czym, należy pamiętać, że mówimy tu o meczu z City, które poza Haalandem, Jackiem Grealishem i Gvardiolem wyszli na nas graczami z drugiego, a nawet i trzeciego szeregu. Podkreślijmy, że cała formacja ofensywna Chelsea miała problem z ustawionym na środku obrony Kalwinem Philipsem (o którego „formie” w poprzedniej kampanii nie ma co wspominać). W skrócie: wypisane plusy są raczej przyczyną zachowania jakiegokolwiek obiektywizmu, natomiast patrząc realnie, mimo że sami nie wyszliśmy podstawową XI-stką, to raczej wciąż zespół z Man City wyrasta na faworyta w pierwszej kolejce Premier League.

Przed nami został już tylko jeden test w Ameryce (a ogólnie dwa), mianowicie mecz z Realem Madryt. W przypadku batalii o jakąkolwiek stawkę moglibyśmy mówić, że przez drużyną ze Stamford Bridge stoi ciężkie zadanie. Jakby nie patrzeć staniemy naprzeciw zdobywcom ubiegłej Ligi Mistrzów, mistrzom Hiszpanii i Superpucharu Hiszpanii. W praktyce Królewscy od wielu lat podchodzą do turniejów przedsezonowych z dość dużą rezerwą, raczej nie łącząc tego z przygotowaniami do nadchodzącego sezonu, a traktując to jako pewnego rodzaju promocję marki, czy możliwość dania szansy młodym zawodnikom.

Wygląda, że podczas tego tournée nie dochodzi do żadnych rewolucji w tym zakresie. Los Blancos rozegrali dwa spotkania: z Milanem i FC Barceloną i oba przegrali. W wyjściowej jedenastce można naliczyć w zasadzie trzech piłkarzy pierwszego zespołu: Courtois, Rüdiger i coraz częściej rotowany Modrić. Trio rozmieszczone w ataku jest dość młode i mocno eksperymentalne, bo składa się z Brahima Díaza, nowo kupionego Endricka i Arda Gülera. Postawioną tezę jeszcze bardziej potwierdza kwestia, że dla Realu będzie to ostatni sparing przed Superpucharem z Atalantą, wobec czego rozegrają ich dwa razy mniej od nas.

Czy to oznacza, że czeka nas proste zadanie? Cóż, patrząc na nasze ostatnie poczynania z The Citizens może być różnie. 

Author: Hubson

Hubert Anuszkiewicz

Niebieskim kibicuję od 2012 roku, głównie przez występy na Euro Fernando Torresa. Na krajowym podwórku wspieram Zagłębie Lubin.

Poza piłką uwielbiam historię, głównie byłej Jugosławii. KTBFFH

Źródło: własne