Według hiszpańskiego dziennika "ABC", Eden Hazard został definitywnie skreślony przez Carlo Ancelottiego i ma wolną rękę w poszukiwaniu sobie nowego klubu. Zainteresowanie jego usługami ma wciąż przejawiać Chelsea, którą dwa lata temu opuścił, z nadzieją na spełnienie swojego madryckiego snu.

W ciągu 28-miesięcznego pobytu w Madrycie, Eden Hazard zdołał wziąć udział w zaledwie 54 meczach, co daje zatrważającą średnią dwóch rozegranych spotkań na miesiąc, w tym 33, w których pojawiał się na boisku w roli rezerwowego. Taka statystyka w końcu musiała wywrzeć na kimś presję podjęcia stanowczych decyzji, za które odpowiedzialność zdecydował się wziąć teraz Carlo Ancelotti.

Włoski szkoleniowiec, od szóstej serii gier LaLiga i spotkania z RCD Mallorca, które odbyło się pod koniec września, regularnie oddelegowywuje Belga na ławkę rezerwowych i widzi w nim jedynie którąś z kolei, jak nie ostatnią, opcję do wystawienia na skrzydle (za Viníciusem, Rodrygo, Marco Asensio, a wcześniej nawet Garethem Bale'em).

Według najnowszych raportów medycznych wypływających z obozu Królewskich, stan zdrowia Hazarda po licznych operacjach kości strzałkowej nadal jest kiepski. Co więcej, wynika z nich, że Belg nie powinien pojawiać się na boisku w dwóch meczach z rzędu, a w pojedynczym radzi mu się nie grać dłużej niż 70 minut.

Nietrudno się domyślić, że oferty za Edena Hazarda Real przyjmie z pocałowaniem ręki, a te, pomimo częstości odwiedzania gabinetów lekarskich przez samego zawodnika, mogą wkrótce nadejść. Ma to przede wszystkim związek z faktem, że 30-latek wciąż może szczycić się swoimi osiągnięciami na angielskich boiskach, a marka, którą zdołał sobie wyrobić na Wyspach, będzie stale przyciągała uwagę tamtejszych klubów.

Dziennik "ABC" informuje na razie o kilku klubach Premier League, które są zainteresowane Hazardem, a wśród nich wymienia się Newcastle oraz ukochaną Chelsea, które sondują możliwość jego wypożyczenia już w styczniu.

Na razie nie wiadomo jak potoczą się losy Edena Hazarda, ale pewne jest, że wszystko będzie zależało od tego, czego chce sam piłkarz.

Źródło: "ABC Deportes"