Euforia na koniec długiego wieczoru w Belfaście! Wnioski po meczu Chelsea 1:1 (6:5 k.) Villarreal

Autor: Maciej Dreśliński Dodano: 12.08.2021 02:03 / Ostatnia aktualizacja: 12.08.2021 05:16

Choć Villarreal znalazł sposób, by w finale Ligi Europy w Gdańsku pokonać angielski zespół, to nie udało się tego powtórzyć w Belfaście. Seria jedenastek w Superpucharze była krótsza, niż ta w Lidze Europy, ale za to mniej szczęśliwa. Bohaterem w kluczowym momencie został Kepa Arrizabalaga, który pozbawił złudzeń Unaia Emery'ego i spółki. Chelsea wygrywa ten emocjonujący finał, a sezon nie mógł się zacząć lepiej dla The Blues.

 

Nierówne połowy

 

Najpierw dwie połowy regulaminowego czasu gry, a potem dodatkowo dwa razy po piętnaście minut dogrywki. Druga połowa, w porównaniu z pierwszą, pokazała dysproporcję jakości. The Blues zaczęli mecz bardzo dobrze. Pokazali rywalom, że to oni prowadzą grę i będą dążyć do tego, by jak najszybciej zamknąć spotkanie. Zdecydowana przewaga była efektem między innymi bardzo dobrej postawy Hakima Ziyecha. Marokańczyk nie tylko był autorem bramki, ale też swoją grą robił różnicę na boisku. Do momentu jego pechowej kontuzji i konieczności zejścia z boiska, można było odczuć, że Hiszpanie nie są w stanie zagrozić The Blues. Ostatni kwadrans pierwszej części gry był już nieco słabszy i stał się wstępem do tego, jak nieporadni byli piłkarze Tuchela w drugiej połowie. Po 20 minutach gry w drugiej części spotkania, Villarreal dopiął swego. Po kilku dobrych sytuacjach udało im się wyrównać, a ostatnie 20 minut stało się nerwowe. W wyniku nierównej gry na przestrzeni całego spotkania, zwycięzcy Ligi Europy mogli się odgryzać, a Chelsea i tak miała trochę szczęścia. Ostatecznie udało się osiągnąć triumf, ale w ważnych meczach potrzebna jest wysoka intensywność i skupienie na przestrzeni 90, a nawet 120 minut gry. Wygrał lepszy zespół, ale Hiszpanie nie mają się czego wstydzić.

 

Świetne rozpoczęcie sezonu

 

Po meczu liczy się przede wszystkim to, kto wygrał. Chelsea miała swoje problemy, kibice i piłkarze pewni woleliby mniej nerwów i wygraną po 90 minutach gry, ale rezultat jest taki, jakiego oczekiwano. To pierwsze zwycięstwo w Superpucharze Europy w XXI wieku dla Chelsea. Ostatni raz ta sztuka udała się w 1998 roku przeciwko Realowi Madryt. Potem dostaliśmy blamaż z Atletico Madryt, a także dwa pechowe mecze i porażki po rzutach karnych z Bayernem i Liverpoolem. Teraz szczęście (a może raczej umiejętności) było po naszej stronie. Taki rezultat przed rozpoczęciem ligowych zmagań to coś, o czym marzą piłkarze, trenerzy i kibice. Z jednej strony jest to dodatkowy mecz, który rozpoczyna długi maraton. Z drugiej zaś, kolejne trofeum trafia do gabloty, a sąsiedzi patrzą i zazdroszczą. Taki rezultat sprawia, że w drużynie będzie więcej pewności siebie, a piłkarze dzięki temu będą mogli na fali optymizmu lepiej radzić sobie w trudnych momentach. Takie rozpoczęcie to także gwarancja, że Chelsea nie zakończy sezonu z pustymi rękoma. Zwycięstwo cieszy i to jest oczywiste, a kiedy rozłożymy to na czynniki pierwsze to okazuje się, że powodów do radości jest więcej niż mogłoby się wydawać. Oby tak dalej, bo każdy kolejny mecz może przybliżyć lub oddalić nas od trofeów.

 

Szczęście lub pech

 

Zwykle bywa tak, że po określonym wydarzeniu w życiu, w tym wypadku po meczu, możemy wskazać tych, którzy zyskali oraz takich, którzy mieli mniej szczęścia. W Belfaście sporo stracił Ziyech. Marokańczyk zaliczył bardzo dobre wejście w mecz, był najjaśniejszym punktem zespołu, ale nie zagrał nawet pełnych 30 minut, bo musiał opuścić murawę ze względu na kontuzję ręki. Nie wiemy, jak długo będzie pauzował były piłkarz Ajaxu, ale można postawić tezę, że strata tego zawodnika to osłabienie zespołu i niefart samego piłkarza. Szczęśliwcem okazał się za to Kepa Arrizabalaga. Hiszpan nie ma najlepszego czasu za sobą. Problemy prywatne przeplatały się z tymi boiskowymi, a może raczej powodowały je. Podczas serii jedenastek Hiszpan okazał się kluczową postacią. Życie pisze takie historie, że sobie tego nie wyobrażamy. Z pewnością nie jeden chciał, by Hiszpan nie zakładał już więcej koszulki Chelsea. Tymczasem wybronił on dwa rzuty karne w meczu o Superpuchar Europy i stał się bohaterem. Wszystkie słabsze momenty odeszły chociaż na chwilę w zapomnienie, a dla bramkarza może stać się to punktem zwrotnym. Pewnie nie wygryzie Edouarda Mendy'ego, który przecież świetnie spisuje się między słupkami, ale może dać sporo radości swoją grą w meczach pucharowych. Thomas Tuchel przyznał, że to było zaplanowane posunięcie. Niemiec pewnie ma kolejne pomysły na sezon i uwzględniony jest w nich Hiszpan. Oby każdy z naszych piłkarzy mógł czuć się potrzebny i choćby raz w sezonie miał swój moment chwały. Ostatecznie liczy się przecież drużyna, a dziś Chelsea pokazała, że jej skład jest głęboki i równy. Choć to Kepa wysunął się na pierwszy plan, to innym szczęściarzem i cichym bohaterem okazał się Trevoh Chalobach. Anglik zaliczył dobry okres przygotowawczy, by zagrać bardzo dobre spotkanie o stawkę. Debiut w meczu ,,o coś" i brak strachu. Bardzo dobry występ i oby więcej takich. Niezależnie, czy zostanie wypożyczony, czy będzie dostawał swoje szanse w Chelsea. Najważniejszy jest rozwój, który Chalobah musi mieć zapewniony.

 

Gotowi do walki o wszystko

 

Śmiało chyba możemy powiedzieć, że Chelsea jest w stanie wygrać wszystko. Premier League? Mamy bardzo silną konkurencję, ale dlaczego nie?! Puchary krajowe? Z tak szeroką kadrą jest to jak najbardziej możliwe. Liga Mistrzów? Obronić tytuł będzie jeszcze trudniej, konkurencja się zbroi, ale jesteśmy najlepsi w Europie. Każdy będzie chciał nas pokonać, ale jak do tej pory udawało się wychodzić zwycięsko z pojedynków z najlepszymi. Mecz o Superpuchar to czekadełko. Bardzo smaczne, ale jednak drobne trofeum w porównaniu z Premier League czy Ligą Mistrzów. Apetyt się zaostrza, a kibice chcą więcej i więcej. Piłkarze i trener są w stanie zapewnić wiele, ale gwarancji na sukces nie ma nigdy. Finał w Belfaście to dobry prognostyk, ale sezon jest długi. Przyjemnie jest dobrze zacząć, ale ciężka praca i trochę szczęścia to coś, czego będzie potrzeba przez następne miesiące. Chelsea jest gotowa i zobaczymy co przyniesie czas. Nie jest to pycha, zuchwałość czy lekceważenie rywali. Po prostu wiemy, że możemy pokonać każdego. Oczekiwania są duże, ale ewentualne porażki nie będą końcem świata. Projekt cały czas się tworzy i czekamy na następne mecze z niecierpliwością. Wiemy, na co nas stać i mamy świadomość trudności zadania. Dziś cieszymy się z Superpucharu, a już za chwilę będziemy walczyć, by zdobyć wszystko inne. Piękne rozpoczęcie. Teraz czekamy na równie piękne zakończenie.

Źródło: własne

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

lampard08
komentarzy: 173
12.08.2021 08:14

Fajnie , że Kepa dostał te karne , myślę że teraz psychicznie bardziej się odblokuje i poczujesz wiedzy luz. Potrzebował tego po sytuacji z Sarrim.

Ważne, aby kontuzja Zyiecha nie okazała się zbyt poważna. Dopóki marokanczyk przebywał na boisku, to Chelsea dominowała, gdy zszedł to naprawdę ciężko oglądało się dominację rywala.

Na minus po raz kolejny Odoi. Ogląda się go tak , jakby któregoś dnia nagle wstał z łóżka i zapomniał jak gra się w piłkę. Albo odzyska formę, albo w tym sezonie może przepaść.

Na wielki plus Chalobah, gość zagrał jak profesor. Mam nadzieję, że w tym sezonie zostanie i wywalczy sobie miejsce w podstawowej 11.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close