Malang Sarr: Chelsea to ambitny klub i ja również taki jestem
Dodano: 16.07.2021 19:43 / Ostatnia aktualizacja: 16.07.2021 19:43Malang Sarr po raz pierwszy udzielił obszernego wywiadu dla oficjalnego serwisu Chelsea. Podczas rozmowy opowiedział o swoim pierwszym okresie przygotowawczym spędzonym w Cobham pod wodzą Thomasa Tuchela, a także o powstrzymaniu Juventusu w zeszłej edycji Ligi Mistrzów i przekonaniu, że to właśnie Chelsea ostatecznie sięgnie po to trofeum.
– Po tych dwóch meczach wiedziałem, że Chelsea wygra to trofeum – stwierdził obrońca The Blues mając w pamięci dwumecz pomiędzy Chelsea, a FC Porto w ćwierćfinale Ligi Mistrzów w sezonie 20/21 – Wiem jak trudno jest grać przeciwko Porto. Zespołom zwykle trudno było dorównać intensywnością. Chelsea trochę się męczyła, ale nie tak bardzo jak inne zespoły. Byli naprawdę solidni i wykonali swoje zadanie. Od tego momentu byłem pewien, że im się uda.
Okazało się, że 22-latek miał rację. Chelsea wygrała Ligę Mistrzów. Na papierze, dwumecz z Porto wyglądał na najmniej wymagający ze wszystkich pucharowych spotkań The Blues, ale to byłoby ignorowanie wcześniejszych wyczynów Portugalczyków w tych rozgrywkach. Jak chociażby niespodziewanego wyeliminowania Juventusu w 1/8 finału. Sarr wszedł na 30 minut podstawowego czasu gry. On i reszta jego kolegów z drużyny pozostających na boisku zdołali odeprzeć ataki Ronaldo i spółki i zdobyli decydującą bramkę w dogrywce spotkania.
– Ten mecz był niewiarygodny, z wieloma wzlotami i upadkami. Wszedłem na boisko po czerwonej kartce jednego z kolegów. Wiedziałem, że będzie ciężko, ale grając w 10 przeciwko 11, było jeszcze trudniej. Na szczęście jako zespół wzięliśmy się w garść i graliśmy tak, jakbyśmy mieli 11 zawodników na boisku. Każdy dawał z siebie wszystko i to uczucie było naprawdę wspaniałe. Zakończyć mecz w ten sposób, bramką w ostatniej minucie, przeciwko Juventusowi...szaleństwo. To jest mecz, który chcesz zagrać, 10 przeciwko 11, ze wszystkimi trudnościami, gdzie nie wszystko idzie po twojej myśli. To był naprawdę świetny mecz. Walczyliśmy z przeciwnościami losu.
Sarr, podczas swoich siedmiu miesięcy spędzonych na Estádio do Dragão zaliczył 19 występów. Sam przyznaje, że chciałby otrzymać więcej szans, ale i tak bardzo ceni sobie doświadczenie zebrane w portugalskiej drużynie. Jego wypożyczenie z Cobham nadzorował Paulo Ferreira, były gracz The Blues, którego Sarr opisuje w samych superlatywach.
– Był dla mnie bardzo miły, rozmawiał ze mną niemal każdego dnia, starał się uzyskać dużo informacji o mnie, interesował się tym, czy wszystko idzie we właściwym kierunku. Czułem się naprawdę dobrze w Porto, a głównym tego powodem była jego osoba. Troszczył się o mnie. Dał mi też kilka małych wskazówek językowych.
Około 1/3 czasu spędzonego na boisku przez Francuza w zeszłym sezonie, było występami w Lidze Mistrzów, a swoich sześciu występach w rozgrywkach zaliczył cztery czyste konta, porażkę w meczu otwarcia z finalistą turnieju, Manchesterem City i wspomniane heroiczny występ z Juventusem.
– Gra w Lidze Mistrzów była moim celem od dziecka. Wspaniale było mieć taką okazję, zobaczyć ten poziom i sprawdzić, w jakim miejscu obecnie się znajduję. Byłem szczęśliwy, że poszło mi całkiem dobrze. Byliśmy naprawdę solidni w defensywie, a to dla mnie jako obrońcy jest najważniejsze.
Malang Sarr obecnie najczęściej opisuje siebie, jako środkowego obrońcę, jednak nie zawsze tak było. Gdy rozwijał się w akademii w Nicei, jednym z jego bohaterów był Didier Drogba, znakomity napastnik i prawdziwa legenda The Blues.
– Byłem napastnikiem do 13 lub 14 roku życia, więc Didier Drogba był jednym z nich, ale potem również chłopaki z obrony, John Terry i Ashley Cole, a następnie Frank Lampard. Wszyscy są dla mnie legendami. Mój ojciec uwielbiał też Marcela Desailly'ego i opowiadał mi o nim wszystko.
Kontrakt Sarra w Nicei wygasł w czerwcu zeszłego roku, trzy miesiące po tym, jak sezon Ligue 1 został odwołany z powodu pandemii. Następnie zawodnik podpisał kontrakt z Chelsea, co było dużym krokiem w jego karierze.
– Trenowałem na własną rękę, trenowałem w domu i po prostu czekałem. Byłem prawie sześć miesięcy bez gry, a kiedy mój agent powiedział mi o tej możliwości przyjścia tutaj do Chelsea, byłem zaskoczony i szczęśliwy.
– To była dla mnie wielka szansa. Agent rozmawiał ze mną o przejściu na wypożyczenie na pierwszy rok pobytu na Stamford Bridge i uznałem to za dobry pomysł. Nie grałem przez długi czas i potrzebowałem złapać rytm, grać żeby zbierać cenne doświadczenie, a także podnieść się po Nicei i wrócić silniejszy i gotowy do rywalizacji.
Po wakacyjnej przerwie, w trakcie której po raz pierwszy od początku pandemii mógł odwiedzić dom i Senegal, by zobaczyć się z najbliższą rodziną i przyjaciółmi, zabrał się do pracy w Cobham pod okiem Thomasa Tuchela.
– To przyjemność być tutaj i zacząć pracować. Pracujemy bardzo ciężko i bardzo dobrze, więc jestem szczęśliwy. Cieszę się, że tu jestem. Rozmawiałem trochę z menedżerem, on wie, że mówię po francusku, więc tak się porozumiewaliśmy. Czuję się tu dobrze. Wszyscy mnie wspierają.
– Czuję, że wszyscy są tu ambitni. Pracują bardzo ciężko i dają z siebie wszystko każdego dnia, a dla mnie to coś pozytywnego. Naprawdę chcę ciężko pracować każdego dnia i starać się poprawiać w każdym aspekcie. Mam nadzieję, że dołączę do zespołu i pomogę drużynie dojść na szczyt. Zakończyli sezon jako Mistrzowie Europy. Jestem tutaj, aby pomóc i pozwolić drużynie pozostać na najwyższym poziomie, starając się wnieść do zespołu całą dobrą energię i swoje umiejętności oraz pracę. Wiem, że klub jest ambitny i ja również jestem, więc to idealne połączenie.
- Źródło: Chelsea FC
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.