Mendy: Ja chyba nadal śnię! Dziękuję wszystkim, którzy w trudnych chwilach byli przy mnie
Dodano: 31.05.2021 12:37 / Ostatnia aktualizacja: 31.05.2021 12:37Zdobycie pucharu Ligi Mistrzów to wymarzony moment dla praktycznie każdego zawodnika Chelsea, który jeszcze nie miał okazji triumfować w tych prestiżowych rozgrywkach. Co więcej, jeśli spojrzy się na historię takich piłkarzy jak Édouard Mendy, serce rośnie.
Senegalski golkiper, który ma za sobą kapitalny debiutancki sezon na Stamford - 25 czystych kont w 45 meczach - w niekwestionowany sposób wpłynął na końcowy sukces, tak długo wyczekiwany przez wszystkich sympatyków CFC.
Dzień po wielkiej celebracji, 29-latek zwrócił się z podziękowaniami do wszystkich swoich najbliższych oraz ludzi ze sztabu szkoleniowego, z którymi miał okazję pracować do tej pory.
– To dla mnie coś bardzo wyjątkowego. Czuję się, jakbym śnił na jawie. Dałem z siebie wszystko, aby doświadczyć wzięcia udziału w tak istotnym meczu. Ten sukces traktuję jako nagrodę dla siebie, mojej rodziny oraz ludzi, którzy byli przy mnie, gdy sprawy nie układały się po mojej myśli – wyznał Mendy.
– Nawet nie myślałbym o tym sukcesie, gdyby nie Christophe Lollichon oraz Petr Čech, którzy zabiegali o mnie przed sezonem. Dla piłkarza puchar Ligi Mistrzów to najwyższy szczyt w klubowej piłce. To tym bardziej niezwykłe, kiedy grasz dla klubu, który przedtem tylko raz wygrał te rozgrywki.
– Korzystając z okazji chcę także podziękować Frankowi Lampardowi i Jody'emu Morrisowi, bo to z nimi zaczynaliśmy sezon – podsumował bramkarz.
- Źródło: Tribalfootball za Foot Mercato
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.
W samym finale dużo pracy nie miał, ale czujność zachował przez pełne 90 minut i zagrał bezbłędnie. Co zwróciło moją uwagę to nawet górne podania do nieco dalej ustawionych obrońców mu wychodziły - nie wybijał na oślep po autach. W tym miejscu muszę zapytać czy był wcześniej jakiś afrykański bramkarz który zdobył to prestiżowe trofeum? Sam nie jestem w stanie sobie przypomnieć albo sięgnąć tak daleko w przeszłość LM. Jeszcze się okaże, że jest pierwszym w historii... Tak czy inaczej jemu również należą się słowa uznania bo odkąd stanął między słupkami to zapanował większy spokój w szeregach całej formacji obronnej.
Jeśli pamięć mnie nie myli, poprzedni afrykański bramkarz to Bruce Grobbelaar w Liverpoolu. Z tym, że to jakieś lata 80 czyli nie Champions League jeszcze...