Mendy: Kiedyś sięgnąłem piłkarskiego dna. Dzisiaj przygotowuję się do finału Ligi Mistrzów
Dodano: 23.05.2021 16:20 / Ostatnia aktualizacja: 23.05.2021 16:20Biografia Édouarda Mendy'ego z pewnością może być inspiracją dla wielu młodych piłkarzy. Historia Senegalczyka może być także inspirująca dla wszystkich ludzi, którzy zmagają się z trudnościami i tracą sens życia. Bramkarz Chelsea udzielił obszernego wywiadu, w którym opowiedział, jak wyglądały ostatnie lata w jego piłkarskim życiu.
Rok temu Édouard Mendy przeniósł się z Rennes do Chelsea, gdzie z miejsca stał się pierwszym bramkarzem. 29-latek bardzo szybko odnalazł się w zachodnim Londynie, zaliczył wiele udanych występów, a dzisiaj uznaje się go za jednego z najlepszych bramkarzy na świecie. Co więcej, niebawem Senegalczyk wystąpi w finale Ligi Mistrzów, co jest marzeniem każdego piłkarza, choć jeszcze kilka lat temu był o krok od zakończenia kariery.
Urodzony w Montivilliers piłkarz opowiedział, jak w 2014 roku roku AS Cherbourg, klub z czwartego poziomu rozgrywek we Francji, rozwiązał z nim kontrakt. Wówczas Mendy bardzo poważnie rozważał zakończenie kariery i podjęcie się innego zadania.
– To był dla mnie najgorszy moment. Najniższy punkt, do którego dotarłem, miał miejsce tamtego lata, pod koniec okna transferowego. Cherbourg zwolniło mnie, a ja nieustannie starałem się skontaktować ze swoim agentem. Zostawiałem mu wiadomości głosowe, wysyłałem SMS-y, a odpowiedzi nie było – wspomina Édouard Mendy wydarzenia z 2014 roku.
– Tak wyglądał każdy dzień, aż w końcu okno transferowe zostało zamknięte. Mój agent nie miał odwagi, żeby odbyć ze mną bezpośrednią rozmowę. Kiedy się w końcu odezwał, napisał SMS-a o następującej treści: "Przepraszam, jest ostatni dzień okna transferowego i nie będę w stanie znaleźć ci nowego klubu więc nie podpiszesz z nikim kontraktu. Sugeruję, byś poszukał sobie innej pracy i trenował samemu."
– Jedną z rzeczy, która mnie ocaliła, było to, że miałem szczęście w życiu rodzinnym. Mieszkałem w Le Havre i mogłem przebywać razem z rodziną, co oznaczało, że nie mogłem wydawać pieniędzy, które otrzymywałem z ubezpieczenia społecznego i z zasiłku dla bezrobotnych. Moja partnerka była w pierwszej ciąży więc było nam naprawdę ciężko, ponieważ wiedziałem, że może być tak, że nie będę w stanie utrzymać swojej rodziny.
– Wiedziałem, że muszę znaleźć jakieś rozwiązanie. Musiałem albo znaleźć nowy klub, w którym będę mógł zawodowo grać, albo pójdę do pracy, która zaspokoi potrzeby mojej rodziny. Ten czas był więc trudny, ponieważ byłem rozdarty między tymi dwiema opcjami. Jedną rzeczą było to, co mogłem zrobić, a drugą to, co chciałem zrobić. Doszedłem do punktu, w którym zacząłem ubiegać się o inne prace. W przeszłości miałem trudności z nauką, ale zawsze byłem dobry w biznesie i w handlu. Miałem przyjaciela, który prowadził sklep z modą męską. Był przekonany, że wykonam dla niego dobrą robotę. Otrzymałem propozycję prowadzenia sklepu dla niego.
– Wiedział, że moim zamiarem było podpisanie kontraktu z klubem piłkarskim, ale naprawdę mało brakowało, bym przyjął tę pracę. Osiem dni po tym, jak mój przyjaciel zaproponował mi prowadzenie sklepu, odebrałem telefon z Marsylii. Otrzymałem propozycję pracy w tamtejszym klubie i miałem pracować z rezerwowymi bramkarzami. Wtedy wszystko zaczęło się zmieniać.
– Kiedy patrzę wstecz na ścieżkę swojej kariery, począwszy od pierwszego profesjonalnego kontraktu lub od momentu, gdy przez jakiś czas byłem bezrobotny, to jeśli kiedyś ktoś powiedziałby mi, że za kilka lat zagram w finale Ligi Mistrzów, to po prostu bym w to nie uwierzył. Nie słuchałbym tego. Czuję, że jestem szczęściarzem. Dotarłem do naprawdę pozytywnego punktu swojej kariery i gram dla klubu, z którym mogę zdobywać trofea. To, co się wydarzyło w moim życiu, to coś więcej niż tylko szczęście. W trudnych chwilach naprawdę ciężko pracowałem, aby osiągnąć to, co osiągnąłem, aby nadal kontynuować karierę. Finał Ligi Mistrzów jest nagrodą za ciężką pracę.
– Zgadzam się, że wiele osób w wieku 23 lat poddałoby się, gdyby znalazło się w takiej sytuacji. To był test, który dało się zaliczyć. Dzięki tym doświadczeniom dużo się nauczyłem i otworzyło mi to kilka naprawdę pięknych ścieżek. Myślę, że moja siła psychiczna bardzo mi pomogła. Przez cały ten czas byłem bardzo silny. Muszę przyznać, że nigdy się nie poddałem.
– Miałem to przekonanie, wiarę i wiedziałem, że muszę ciężko pracować. Byłem przygotowany, by pracować dwa lub trzy razy ciężej niż inni bramkarze, by się poprawić. Tak więc gdy wracałem do akademii na treningi, to chodziłem na siłownię, a gdy nie mogłem iść na siłownię, to chodziłem na stadion, żeby pobiegać. Chciałem, żeby ludzie mówili: "Chcemy podpisać kontrakt z tym piłkarzem."
– Jestem jednym z pierwszych bramkarzy z Afryki, który trafił do dużego klubu. Jeśli mógłbym otworzyć drogę lub sprawić, że piłkarzom z Afryki byłoby łatwiej w przyszłości, to byłoby wspaniale.
– Cały czas staram się udowodnić, że Chelsea nie popełniła błędu i że dokonała właściwego wyboru. Tak wiele się zmieniło z mojego punktu widzenia. Jest wiele przyczyn tego, że przebyłem drogę od momentu, kiedy nie potrafiłem znaleźć pracy, do miejsca, w którym jestem obecnie. Zawsze byłem pewny swoich umiejętności. Naprawdę byłem pewny, że pokonam te trudności i zostanę profesjonalnym piłkarzem.
– Byłem pewny siebie. Widziałem innych bramkarzy, którzy trenowali razem ze mną. Gdy byłem bez klubu i pobierałem zasiłek dla bezrobotnych, trafiłem do akademii, gdzie trenowałem z innymi bramkarzami, którzy mieli profesjonalne kontrakty. Wtedy pomyślałem sobie: "Jestem tak samo dobry jak oni, a nawet lepszy więc mogę pokonać ten okres."
– Moja rodzina zapewniła mi naprawdę ogromne wsparcie. Zawsze byli ze mną, nawet w tym trudnym czasem, gdy miałem problemy finansowe. Poza tym, niezwykle inspirujące było to, że miałem zostać ojcem, przez co będę miał nowe obowiązki rodzinne. Musiałem odnieść sukces dla swojego syna.
– Jest jedna rzecz, którą mogę zrobić teraz dla swojego syna. Mogę powiedzieć mu, że jeśli życie stanie się dla niego ciężkie, tak jak dla mnie, to może potraktować ten trudny czas jak lekcję, dzięki której stanie się silniejszy. Tylko pamiętaj, że nigdy nie możesz się poddać. Nigdy się nie poddawaj! To jest klucz. Mam nadzieję, że będzie w stanie wyciągnąć lekcję z moich osobistych doświadczeń i jeśli będzie musiał z nich skorzystać, to będzie miał wszystko przygotowane – zakończył bramkarz Chelsea.
- Źródło: "Daily Mail"
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.
Ciekawa historia w sumie naszego aktualnie podstawowego bramkarza. Dało się wyczuć w tym tekście, że Eduard nie miał łatwo aby znaleźć się tym punkcie swojej kariery w jakim jest obecnie.