Fot. Getty Images

Mendy: Dobra gra to za mało. Musimy zdobywać trofea

Autor: Mateusz Ługowski Dodano: 27.04.2021 15:58 / Ostatnia aktualizacja: 27.04.2021 15:58

W najbliższym miesiącu piłkarze Chelsea będą mogli zdobyć dwa trofea. O pierwsze z nich zawalczą 15 maja, w finale FA Cup, a o drugie, być może, 29 maja, jeśli uda im się pokonać Real Madryt w półfinale Ligi Mistrzów. Édouard Mendy przyznał, że pochwały, jakie padają w ostatnim czasie pod adresem jego drużyny, nie będą miały sensu, jeśli w klubowej gablocie nie pojawi się nowe trofeum.


W ostatnio udzielonym wywiadzie Senegalczyk powiedział, że ma świadomość, że przechodząc do Chelsea oczekiwania wobec niego będą bardzo wysokie, ale był gotowy na to wyzwanie.


– Kiedy jesteś w dużym klubie, od bramkarza wymaga się gry na pewnym poziomie, a także robienia postępów. Potwierdza się to poprzez wygrywanie trofeów. Dopiero wtedy bramkarze mogą powiedzieć, że mają duże osiągnięcia. Przeszedłem do Chelsea i gram dla niej, ale następnym krokiem są trofea – przyznał Édouard Mendy w ostatnim wywiadzie dla "L’Équipe"


– Nie powiem, że widziałem wszystko, ale w piłkarskim sensie tak, widziałem już wszystko. Były czasy, gdy byłem bez klubu, później grałem w rezerwach, później we wszystkich ligach francuskich i w Lidze Europy. Przeszedłem przez naprawdę trudne momenty i dlatego dzisiaj mam perspektywę, dzięki której mogę docenić to, co mam.


– W dużych klubach z miejsca oczekuje się od ciebie dobrej gry, wysyłania pozytywnych sygnałów, że pokażesz, dlaczego w ciebie wierzyli. Po transferze do Chelsea bardzo szybko poczułem się swobodnie. Później, im więcej wygrywasz, łatwiej jest ci się zintegrować z zespołem.


Mendy zdradził, że w aklimatyzacji w klubie ze Stamford Bridge pomogli mu przede wszystkim Christophe Lollichon, Petr Čech, a także Callum Hudson-Odoi, Mason Mount Ben Chilwell, Reece James i Amerykanin Christian Pulisic.


– Tak, moi mali angielscy chłopcy – przyznał z uśmiechem Mendy. Z nimi jestem bardzo blisko i to oni potrafią mnie uspokoić. Nawet jeśli na początku mój angielski nie był perfekcyjny, to i tak wiedzieli, co chcę powiedzieć. Nie naśmiewali się ze mnie i od razu byli bardzo przyjaźnie nastawieni. Później nadeszła rywalizacja, która jeszcze bardziej nas zbliżyła.


– Kiedyś wziąłem udział w wycieczce szkolnej do Brighton. Już na samym początku powiedziałem sobie: "Wow! Angielski futbol jest świetny." Mieliśmy okazję pójść na mecz i to doświadczenie sprawiło, że naprawdę chciałem tutaj grać. Zawsze miałem to w głowie i mówiłem sobie, że gdy dorosnę, to wspaniale byłoby spełnić ten plan. W przeszłości brałem już lekcje angielskiego, ponieważ od kilku lat moja siostra mieszka w Anglii, a jej mąż jest Anglikiem. Ten język mnie fascynuje.


Już dzisiaj Chelsea zmierzy się z Realem Madryt w pierwszym półfinałowym meczu Ligi Mistrzów. Eksperci zgodnie przyznają, że trudno jest wskazać wyraźnego faworyta tego spotkania.


– Zagramy z Realem Madryt, na korzyść którego przemawia historia. Wygrali już wiele trofeów. Po swojej stronie mają też doświadczenie, ale my zbudowaliśmy w sobie zaufanie, ponieważ osiągamy bardzo dobre wyniki dzięki filozofii trenera więc będziemy chcieli zrobić decydujący krok. Podejdziemy do tego meczu z wielką energią i pragnieniem – dodał pierwszy bramkarz Chelsea.


Źródło: "L’Équipe"

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close