Timo Werner, czyli nieocenione zawrotne tempo i brak skuteczności

Autor: Mariusz Lentowicz Dodano: 10.12.2020 23:18 / Ostatnia aktualizacja: 10.12.2020 23:18

Po tym jak w starciu z Leeds United Timo Werner nie był w stanie dobić piłki zmierzającej w kierunku bramki z odległości mniejszej niż pół metra, wielu kibiców zadało sobie z pewnością pytanie: Czy on nie potrzebuje odpoczynku?

 

Rozsądnie byłoby się nad tym zastanowić. W końcu to właśnie niemiecki napastnik wziął udział w 17 z 18 meczów The Blues w tym sezonie, natomiast 16 razy rozpoczynał mecz w wyjściowym składzie i rozegrał najwięcej minut ze wszystkich graczy The Blues (1388). Ta liczba nie obejmuje występów dla reprezentacji Niemiec w Lidze Narodów, a było ich cztery, podczas których zawodnik spędził 253 minuty na boisku. Tak wyczerpujący plan u każdego piłkarza może spowodować zmęczenie zarówno fizyczne jak i psychiczne.

 

Występują jednak sytuacje, które wyraźnie zaprzeczają takiej narracji w kontekście Timo Wernera. Przecież to właśnie on w starciu z Leeds United w 93. minucie popędził na bramkę rywala, pozostawiając obrońców za plecami i idealnie podał do wbiegającego po drugiej stronie Christiana Pulisicia, który ustalił wynik spotkania na 3:1. Gdyby nie rajd Wernera to prawdopodobnie Chelsea nie przeprowadziłaby już żadnej akcji w tym spotkaniu, gdyż zawodnicy The Blues byli już zmęczeni i mało aktywni, a jednak 24-latek wykrzesał z siebie resztki energii.

 

Przytoczona powyżej sytuacja natychmiast przywołuje wspomnienie meczu z Newcastle. W tamtym spotkaniu Werner również miał wyraźne problemy ze skutecznością, ale gdy na tablicy wyników do 65. Minuty widniał napis 1:0, wtedy rozpoczął swój szalony rajd rajd, tyle że tym razem piłką przy nodze. Minął obrońców rywali, a następnie zagrał do lepiej ustawionego Abrahama, który ustalił wynik spotkania. Ta bramka pozwoliła na uspokojenie gry, a Chelsea spokojnie mogła kontrolować dalszy przebieg spotkania.

 

Z tych sytuacji możemy wysnuć dwa wnioski. Po pierwsze, możliwe jest, że zmęczenie ma wpływ na problemy ze skutecznością Timo Wernera, ale z drugiej strony, niezależnie od tego czy wykorzystuje sytuacje, czy też nie, widać, ze napastnik Chelsea zachowuje niezwykle cenną zdolność do biegania, naprawdę szybko na długich dystansach, praktycznie w każdym momencie meczu.

 

Tej szybkości i dynamiki nie da się piłkarza nauczyć, tak samo jak instynktu odnajdywania bezpośredniej drogi do bramki między obrońcami i wybiegania za ich plecy w odpowiednich momentach, który Niemiec z pewnością posiada, co pokazywał też grając w barwach RB Leipzig. Dlatego pomimo wielu zmarnowanych sytuacji zawodnik wciąż daje bardzo dużo drużynie.

 

­– Nie martwię się o Timo ­– mówił o swoim piłkarzu Frank Lampard ­– Przyszedł do tej ligi i od razu wywarł duży wpływ. Jego szybkość, jego bezpośrednia natura i to jak gra dla drużyny. Ma wiele sytuacji bramkowych i wypracowuje wiele szans swoim kolegom, poprzez swoją umiejętność bycia we właściwych obszarach boiska. Te rzeczy w nim uwielbiam. Nie martwię się o niego. Timo będzie wielkim graczem dla tego klubu. Zdobył już kilka goli. Oczywiście, będzie chciał strzelić więcej. Zmarnował kilka dogodnych okazji, ale nadal będzie miał ich dużo i będzie je wykorzystywał.

 

Szczegółowe statystyki potwierdzają pochlebne słowa Franka Lamparda o wpływie Timo Wernera na zespół. Bierze udział w 0,76 akcji bramkowych na mecz co czyni go drugim zawodnikiem w składzie The Blues pod tym względem, a lepszy od niego jest tylko Hakim Ziyech ze średnią 1,33. Jego liczba oczekiwanych bramek nie licząc rzutów karnych (npxG) wynosi 0,42 co daje mu trzecie miejsce za Olivierem Giroud (0,65) i Tammy Abrahamem (0,46), a także zajmuje trzecie miejsce w drużynie biorąc pod uwagę współczynnik oczekiwanych asyst (xA), który u Niemca wynosi 0,15, a lepsi od niego są tylko Ziyech (0,44) i James (0,20).

 

Zagrożenie jakie napastnik potrafi stworzyć, niezależnie od tego czy gra na środku, z prawej, czy z lewej strony, było istotnym powodem, dzięki któremu kontuzje Christiana Pulisicia z początku sezonu nie wpłynęły negatywnie na wyniki drużyny. W końcu to Amerykanin był jedną z najważniejszych postaci końcówki poprzedniego sezonu w wykonaniu Chelsea.

 

Zbliżająca się nieobecność Hakima Ziyecha w nadchodzących spotkaniach, spowodowana urazem mięśniowym Marokańczyka oznacza prawdopodobnie, że Frank Lampard będzie dalej stawiał w każdym meczu na Timo Wernera, grającego z boku bosika, jako fałszywy skrzydłowy. Podobnie jak w Liverpoolu grają Mohamed Salah i Sadio Mane, mając na środku ataku między sobą Roberto Firmino.

 

Werner ma w sobie coś z Salaha, gdy gra z lewej stronie ofensywy The Blues, ale oczywiście nie jest jeszcze porównywalny pod względem bezwzględności pod bramką rywali.  Lampard jest jednak przekonany, że 24-latek osiągnie podobny poziom wcześniej niż później, a jego szybkość i dynamika sprawią formacjom obronnym rywali sporo problemów w nadchodzących spotkaniach.

Źródło: The Athletic

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

RediX
komentarzy: 17
11.12.2020 13:29

Uważam że 2 mecze odpoczynku nie były by złym pomysłem zregenerował by siły
I po powrocie strzelał by dużo bramek.
Nie martwie się o niego przyjdzie moment w którym będzie strzelał na zawołanie

FanTheBlues
komentarzy: 3041
11.12.2020 12:34

Ja tam też o Wernera się nie martwie,jeszcze przyjdzie jego czas na gole .Póki co jest bardzo przydatny w asystach,oraz w walce o każdą piłkę na boisku.

grzybeek
komentarzy: 537
11.12.2020 10:44

ja pierdole już gadają eksperci wielcy co powtórze nawet na orliku koło słupka by nie trafili i zobaczycie następny mecz zdobędzie gola ;]

Monacco1
komentarzy: 130
11.12.2020 00:32

Ja również nie martwię się o Wernera. ;)

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close