+/- Leicester 2:2 Chelsea

Autor: Bartek Kijko Dodano: 02.02.2020 11:42 / Ostatnia aktualizacja: 02.02.2020 12:26

Wczorajsze wyrównane spotkanie z pewnością dostarczyło fanom wielu emocji. Remis na wyjeździe z trzecią siłą ligi można uznać za nienajgorszy wynik. Zobaczmy, czy więcej w tym meczu było pozytywów czy negatywów.

 

Ofensywa

 

Pierwsza połowa meczu pokazała, że jesteśmy w stanie być konkurencyjni z niemal każdą drużyną. Leicester, które jest rewelacją ligi, momentami nie potrafiło poradzić sobie z naporem gości. Pierwsze 15 minut meczu to istna nawałnica piłkarzy Chelsea i tylko (lub aż) nieskuteczność sprawiła, że nie napoczęliśmy rywala. Raz po raz atakowaliśmy ze skrzydła, świetnymi wrzutkami popisywał się Reece James, z którego dośrodkowaniami problemy ma kolejna już drużyna. Hudson-Odoi, zwłaszcza w pierwszej połowie, był bardzo aktywny. Tammy Abraham dobrze pokazywał się do gry, jednak zabrakło "kropki nad i". Po faulu na nim powinna być jednak podyktowana "jedenastka". Młody Anglik nie wyglądał świeżo, być może odczuwa jeszcze uraz kostki, jakiego się nabawił w ostatnim spotkaniu. Frank Lampard bardzo zaryzykował wystawiając go dzisiaj, jednak na szczęście nie pogłębił kontuzji. W drugiej połowie obie drużyny atakowały na przemian i wynik mógł potoczyć się w każdą stronę. Mason Mount popisał się dwoma świetnymi asystami ze stałych fragmentów gry. W drugim meczu z rzędu Chelsea strzela bramkę po dośrodkowaniu ze stojącej piłki, a tego zdecydowanie brakowało w ostatnich spotkaniach. Wygląda na to, że Frank Lampard chce teraz postawić na więcej zagrań z bocznych stref, a to potrafi robić zarówno Reece James jak i Cesar Azpilicueta. Liczymy na więcej, aczkolwiek zalążki bardzo dobrej gry są coraz częściej widoczne. Plus

 

Defensywa

 

Ocenę formacji defensywnej zdecydowanie trzeba podzielić na dwie połowy spotkania. W pierwszej części meczu nasza obrona wyglądała bardzo spójnie, Christensen z Rudigerem bardzo dobrze ze sobą współpracowali i przerywali groźne ataki gospodarzy. Poza jedną, aczkolwiek stuprocentową, sytuacją Vardy'ego, broniliśmy bardzo dobrze przeciwko drużynie, która pokazywała już wiele razy w tym sezonie, że potrafi napocząć rywala. W bramce pewny był Caballero, dla którego na plus trzeba zapisać wygrany pojedynek sam na sam z napastnikiem popularnych "Lisów". Jego wyjście z bramki i skrócenie kąta pomogło w pozytywnym wyjściu z tej sytuacji. Jestem niemal pewny, że Kepa zostałby na linii, czym ułatwiłby zadanie Vardy'emu. Hiszpańskiemu bramkarzowi bardzo często zarzuca się bierność w reagowaniu na boiskowe poczynania. Tak było choćby w sytuacji, gdzie sam na sam napierał na niego Martinelli w ostatnim spotkaniu, kiedy zbyt późno wyszedł z bramki i przy uderzeniu nie zrobił choćby ruchu, który pomógłby w obronie.

 

W drugiej połowie mecz zrobił się otwarty, na boisku powstawały coraz większe luki, które jedni i drudzy wykorzystywali przy kontratakach. Przy pierwszym trafieniu gości mieliśmy zwyczajnie pecha, gdyż defensywa była dobrze ustawiona, jednak przy strzale Barnesa rykoszet zmylił bezradnego Caballero. Druga bramka to już niejako nieporadność argentyńskiego bramkarza, który niepotrzebnie wyszedł za daleko z bramki, po czym wracając szybko na linię nie ustawił się zbyt dobrze. Być może nawet idealnie ustawiony nie byłby w stanie obronić precyzyjnego strzału Chillwella, jednak od bramkarza Chelsea musimy wymagać większego skupienia. Przed końcowym gwizdkiem znowu Caballero stanął oko w oko z zawodnikiem gości, jednak Barnes minimalnie przestrzelił obok prawego słupka naszego bramkarza. Winę można zrzucić na młodego zawodnika gospodarzy, jednak nie można nie docenić świetnego wyjścia z bramki. Willy bardzo dobrze skrócił kąt, czym zmusił przeciwnika do precyzyjnego mierzenia przy słupku. To element gry, który musi wprowadzić do gry Kepa, jeśli chce wskoczyć na wyższy poziom. Kubeł zimnej wody na głowę młodego Baska może mu się bardzo przydać, by od nowa poukładać pewne rzeczy w głowie. W drugiej części spotkania Christensen nie był już tak pewny i na jego konto można zapisać choćby drugą bramkę. Wydaje się, że Fikayo Tomori udowodnił ostatnio, że to on może być jednak naszym podstawowym obrońcą do pary z Rudigerem. Jeśli chodzi o Niemca, to właśnie na takiego zawodnika czekaliśmy. Pomijam już fakt dwóch bramek, które były dziś kluczowe. Antonio był dziś bardzo skupiony, agresywny, nie pozwalał na rozwinięcie skrzydeł przeciwnikowi. Jeśli kolega z drużyny dopasuje się do jego poziomu przez 90, a nie 45 minut, będziemy mieli podwaliny do bardzo dobrej gry w końcówce sezonu. Plus/Minus

 

Odwaga i zarazem brak odwagi Lamparda

 

Nasz trener zaimponował mi dzisiaj wstawiając do bramki Caballero na tak ważne spotkanie. Był to wyraźny pstryczek w nos dla Kepy, który miał mu uświadomić, że w zespole nie ma świętych krów. Miano najdroższego bramkarza świata nie może sprawiać, że będzie się czuł niezagrożony w bramce. Statystyki młodego Baska są tragiczne i musi być może usiąść na kilka spotkań na ławce, by zobaczyć ile błędów popełniał w ostatnim czasie oraz jak bierny był w wielu sytuacjach. Od bramkarza drużyny walczącej o Top4 wymaga się czegoś więcej niż przeciętność, a choćby w tym aspekcie dziś lepszy był Caballero. Wybronił sytuację sam na sam z Vardy'm oraz świetnie skrócił kąt przy kolejnej sytuacji sam na sam z Barnesem. Dzięki tym interwencjom wywieźliśmy cenny punkt i właśnie tego wymaga się od bramkarza Chelsea. Miejmy nadzieję, że Kepa zda sobie sprawę ze swojej gry w tym sezonie i powróci do dobrej formy, którą prezentował choćby w tamtym roku. Kubeł zimnej wody zdecydowanie mu się przyda, gdyż nie sprawiał wrażenia człowieka, który jest świadomy swojej słabej gry. Plus

 

Nasz trener podjął dobrą decyzję sadzając na ławce Kepę, jednak nieco niezrozumiały wydaje się fakt kompletnego pominięcia Giroud. Michy Batshuayi udowodnił w ostatnich tygodniach, że nie radzi sobie z rolą napastnika Chelsea i naturalna wydawała się szansa dla Giroud, choćby na ostatnie 20 minut spotkania. Tymczasem Lampard zmienił bardzo słabego dziś Abrahama na Barkley'a, przesuwając do ataku Williana. Takie zagranie okazało się całkowicie niesprawdzone, gdyż Anglik jest w bardzo słabej formie, popisywał się głupimi stratami w dobrych sytuacjach. W tym meczu nasi boczni obrońcy dostarczali mnóstwo dobrych dośrodkowań, a wiemy jak dobry w grze głową jest Giroud. Doświadczony Francuz może (i powinien) odczuwać duży żal, gdyż choćby grą w Lidze Europy w tamtym sezonie pokazał, że bywa być bardzo użyteczny dla drużyny. Brakuje ewidentnie wykończenia przy świetnych dośrodkowaniach Jamesa, a jestem wręcz przekonany, że któreś z nich Giroud zamieniłby na gola. Nasz trener musi pokazać więcej odwagi w rotacji na pozycji napastnika, gdyż widzimy jak bardzo przemęczony jest Abraham oraz jak brakuje mu skuteczności w ostatnich tygodniach. Być może naszemu napastnikowi również przyda się kilka meczów pauzy, tak by odczuć, że nie ma gwarantowanego miejsca w składzie. Minus

Źródło: własne

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close