Czy rzadko wykorzystywani piłkarze Chelsea przekonali Lamparda by dał im szansę?

Autor: Mikołaj Biegański Dodano: 06.01.2020 14:14 / Ostatnia aktualizacja: 06.01.2020 14:14

Dla klubu, takiego jak Chelsea, spotkania początkowych rund FA Cup są osobliwym wyzwaniem. Nie ma zbyt wielu okazji, aby dać odpocząć zmęczonym nogom podczas morderczego zimowego maratonu, dlatego szansę gry otrzymują albo młodzieżowcy albo weterani, którzy, na co dzień, nie mają okazji by wybiec na boisko i liczą, że dobra forma, bądź łut szczęścia pozwolą im wyjść z cienia.

 

W spotkaniu z Forrest, Frank Lampard postawił na zawodników, z których korzystał rzadziej. Był to logiczny ruch, który poskutkował, nieco skrajnie ocenianymi, indywidualnymi występami, mimo iż Chelsea dominowała przez cały mecz i odniosła, co w obecnym sezonie nie jest normą, przekonujące zwycięstwo na Stamford Bridge.

 

Michy Batshuayi zaczął mecz w podstawie po raz pierwszy od października i nie był w stanie wykorzystać sytuacji, z których do tej pory słynął, a więc główek i wolejów. Reece James i Callum Hudson-Odoi, najbardziej zagrażający rywalom piłkarze na boisku, odnotowali po dziewięć wrzutek. Kilka z nich docierało do Belga, którego forma spadła dramatycznie od czasu decydującego gola w meczu z Ajaxem w Amsterdamie.

 

Gdy jakimś cudem Belg przyjął zagranie od Anglika i uderzył nad poprzeczką bramki Forrest w drugiej połowie, łatwo było zrozumieć, dlaczego Lampard w ataku widzi największe pole do wzmocnień w zimowym oknie transferowym. W tym momencie, jego gra, której dobre przebłyski widać było na początku, kompletnie się posypała. Co bardziej uderzające, popisy Batshuayia nie skłoniły Lamparda do wykorzystania trzeciej zmiany na wprowadzenie za niego Oliviera Giroud, który nie zagrał w pierwszym składzie Chelsea od października. Francuzem interesuje się ponoć Aston Villa i jak się przypuszcza, Anglik nie chciał ryzykować kontuzji Giroud, wobec możliwości sprzedania go zimą.

 

– Rozmawiałem z Giroud. Jeśli warunki odpowiadają jemu i są jednocześnie dobre dla klubu, odpowiadają mnie i potrzebom drużyny, to jest to coś, co powinno się zdarzyć – ale tylko w przypadku, gdy wszystkie te warunki zostaną spełnione.

 

Pedro, który znalazł się w podstawowym składzie po raz pierwszy od porażki z West Hamem 30 października, wyglądał zdecydowanie lepiej – przynajmniej, gdy operował na lewej stronie boiska w pierwszej połowie. Chelsea wówczas grała najbardziej kreatywnie, co rusz rozrywając szeregi Forrest zagraniami na jeden kontakt. Jedna z takich kombinacji umożliwiła zdobycie gola Hudsonowi-Odoiowi. Te momenty podkreślają, że Pedro mógłby nadal realnie pomóc drużynie, która ma duże aspiracje, ale jest także nieskuteczna pod bramką rywali, jednak Hiszpan spuścił z tonu na długo przed tym, jak został zmieniony przez Tariqa Lampteya w 75 minucie.

 

Stamford Bridge okazało swoją wdzięczność Pedro, nagradzając go owacją na stojąco, bardziej za wylany pot, niż za inspirujący występ, sugerując jednocześnie, że wielu fanów uznało, że jest to jego ostatni występ w niebieskiej koszulce.

 

Ross Barkley zanotował pierwszy występ od 19-tego listopada, kończąc długą absencję, związaną z kontuzją i po części z pozaboiskowymi wybrykami. Lampard kwestionował profesjonalizm Anglika w ostatnich tygodniach, a jego niespójny występ wywołał u trenera tylko większy ból głowy. Jego zamysł atakowania bramki rywali, tak rzadki wśród pomocników Chelsea, był ewidentny. Ross odnotował tylko jeden kontakt mniej w polu karnym rywali niż Michy Batshuayi, co poskutkowało golem i główką, po której piłka odbiła się od słupka.

 

Zdarzyło się także kilka sytuacji, w postaci strat piłek i złych decyzji, które przywiodły plotki, że Barkley może opuścić Stamford Bridge w 2020 roku. Na pewno nie zostanie sprzedany tej zimy, ale wobec trudności w przekonaniu Lamparda, że może być przydatny, zapewne nie będzie przez niego rozważany w długoterminowych planach.

 

Andreas Christensen rozegrał pierwszy mecz od porażki z Evertonem 7-ego grudnia i dopiero czwarty od końca sierpnia. Nikt nie zapłacił większej ceny za to, co Lampard uznał za brak odpowiedniej osobowości w drużynie Chelsea w najgorszych dniach obecnego sezonu. Lampard pokrzykiwał przy linii bocznej na Christensena, zachęcając do przyspieszenia i większej decyzyjności, co do podań za linię obrony Forrest, zwiększenia tempa prób podejmowanych przez zespół, aby zwiększyć efektywność Hudsona-Odoia i Jamesa.

 

Duńczyk miał niewiele okazji do bronienia, jednak dynamika Alexa Mightena sprawiła mu więcej problemów niż powinna. Ogólny występ Christensena nie przekonał, że będzie w stanie przeskoczyć Zoumę, Rudigera czy Tomoriego na liście Lamparda, jednak oglądanie przebudowy Chelsea z ławki, po tym jak wrócił w 2016 roku z Borussi Monchengladbach, jako jeden z najbardziej pożądanych młodych obrońców nie jest tym, o czym myślał ambitny Duńczyk.

 

– Myślę, że wszyscy spisali się dobrze. Jeśli chodzi o graczy rzadziej wykorzystywanych, myślę, że łatwo jest mi dużo od nich wymagać i mówić: Wejdźcie i zróbcie różnicę, pokażcie, dlaczego powinniście dostać szansę gry co tydzień. Ich odpowiedź brzmiałaby: Cóż, nie gramy, co tydzień i trudno nam wejść z marszu i pokazać, na co nas stać. Jestem daleki od takiego podejścia, dlatego nie oczekuję, że wejdą i od razu odmienią spotkanie, ale uważam, że ich oddanie było bardzo dobre.

 

Mecze, jak te, nie są najlepszym polem by coś udowodnić. Oczekiwania muszą zostać spełnione bez korzyści płynących z formy i rytmu, i o wiele łatwiej jest je zawieść, niż przewyższyć w spotkaniu z niżej notowanym rywalem, na własnym stadionie, szczególnie wobec faktu, że Sabri Lamouchi, obojgiem oczu skupia się na możliwości awansu Forrest do Premier League i zdecydował się na rezerwowy skład w spotkaniu z Chelsea.

 

– Żadna z tych gier nie jest łatwa. Grałem w nich i wiem czy ludzie uważają grę przeciwko drużynie z Championship za łatwą. My przeprowadziliśmy zmiany, oni także, więc chodzi o to, jak do tego podchodzisz.

 

Pragnienie Lamparda by przełamać impas na własnym stadionie było wyraźnie widoczne godzinę przed meczem, gdy ogłoszono skład Chelsea, w którym wystąpiło dziesięciu reprezentantów swoich krajów i Reece James, który z pewnością szybko osiągnie taki poziom. W drużynie nie znalazło się miejsce dla piłkarzy, którzy błyszczeli w meczu z Grimsby – Billy’ego Gilmoura i Marca Guehi’ego, który ma się udać na wypożyczenie.

 

Lampard szafuje swoim młodym składem, wobec nienegocjowalnych wymagać władz klubu dotyczących rywalizacji na każdym froncie, mimo iż jest to sezon przejściowy. Ten balans stanie się delikatniejszy, gdy Chelsea wkroczy w decydującą fazę sezonu. Ktokolwiek z czwórki Batshuayi, Barkley, Pedro, Christensen może zostać wezwany w tej decydującej fazie do pierwszego składu, jednak mecz trzeciej rundy FA Cup nie powinien stanowić żadnych daleko idących wniosków. Jeśli jednak Lampard rozpoczął niedzielę z pomysłem piłkarzy, którym ufa, którym nie ufa oraz tych, których chciałby sprowadzić zimą, skończył ją z niewieloma powodami by zmienić zdanie.

 

 

 

Źródło: The Athletic

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close