Mourinho i Lampard: o tym jak "historia miłosna" zaczęła zanikać

Autor: Sebastian Romanowski Dodano: 20.12.2019 07:10 / Ostatnia aktualizacja: 20.12.2019 07:10

Jose Mourinho i Frank Lampard przeprowadzą w piątek swoje konferencje prasowe przed niedzielnym meczem. Obaj trenerzy na pewno zostaną postawieni przed gradem pytań dotyczących relacji, jakie między nimi panują.

 

Obaj z tęsknotą w oczach będą prawdopodobnie wspominać to, jak wspólnie przyczynili się do tego, by Chelsea stała się wiodącą siłą w Premier League. Jeden z nich jest na liście najlepszych menadżerów wszech czasów, natomiast drugi stawia swoje pierwsze kroki w tej branży.

 

Niedzielny mecz na stadionie Tottenhamu może przynieść gospodarzom piąte zwycięstwo w ostatnich sześciu meczach ligowych, a jeśli to się stanie, to Chelsea z Lampardem na czele odniesie piątą porażkę i obie drużyny zamienią się miejscami w tabeli. W serialu produkowanym przez Amazon, ten mecz ma być jednym z wiodących momentów.

 

Na początku ubiegłego sezonu, Frank Lampard przyjechał z Derby County na Old Trafford, gdzie pokonał po rzutach karnych zespół prowadzony przez Jose Mourinho. Portugalczyk był pod takim wrażeniem gry zespołu z Championship, że osobiście odwiedził szatnię gości i pogratulował swojemu protegowanemu dobrego planu taktycznego na to spotkanie. W wideo nagranym dla swojego byłego piłkarza, Mourinho powiedział: "Tylko menadżer o dużym potencjale może zorganizować drużynę, która będzie grała w taki sposób. Wiedziałem, że chciałeś desperacko mnie pokonać i udało ci się, chociaż po 90 minutach było 2:2. Wiesz, co do ciebie czuję.".

 

Ta sympatia, podobnie jak przewaga konkurencyjna, jest prawdziwa. Mourinho, doświadczony menadżer, zawsze był gotów zagrać "kartą przyjaciela", aby wycisnąć więcej ze swoich piłkarzy. Wayne Rooney mówił o nim jak o przyjacielu wszystkich piłkarzy, kiedy Mourinho obejmował Manchester United. Przechodząc do Tottenhamu, Portugalczyk powiedział zawodnikom, że będzie ich "ojcem, przyjacielem, kobietą, kimkolwiek zechcesz". Jest to sposób, na przyciągniecie ludzi na swoją stronę, pokazanie im, że będzie dla nich walczył.

 

Koleżeństwo Lamparda i Mourinho sięga jednak głębiej, mimo że rozkwitało głównie w ramach futbolu. Mieszkali w stosunkowo bliskiej odległości, ale Portugalczyk tak naprawdę nigdy nie zapraszał do siebie piłkarzy, nawet tych, którym ufał bezgranicznie. Źródło, które współpracowało z Frankiem i Jose, rozmawia z "The Athletic" o relacjach obu panów.

 

– Jose zawsze dbał o to, by te relacje były bardziej profesjonalne niż osobiste. Tak naprawdę nigdy nie chciał, by ta granica została zatarta. Trzeba jednak zauważyć, że między nimi była więź, która utrzymywała się przez lata.

 

– Może teraz nie jest ona tak bliska, jak kiedyś, ponieważ ich ścieżki nie przecinają się tak bardzo, ale wciąż utrzymują regularny kontakt i rywalizacja z kimś, kto go ukształtował w karierze piłkarskiej, była dla Franka w zeszłym sezonie czymś ważnym. Obaj darzą się pewnym ciepłem i obopólnym szacunkiem.

 

Wszystko zaczęło się w Lowry Hotel w Manchesterze. Zawodnicy Chelsea powołani na Euro 2004 przygotowywali się do tych rozgrywek, a Roman Abramowicz, jego bliski współpracownik Eugene Tenenbaum, dyrektor naczelny klubu Peter Kenyon oraz ostatnio mianowany na trenera Jose Mourinho, odwiedzili Lamparda, Terry'ego, Wayne'a Bridge'a i Joe Cole'a. Lampard miał początkowo nadzieję, że nowym menadżerem Chelsea zostanie Didier Deschamps, który publicznie podziwiał talent pomocnika, ale to krótkie spotkanie wystarczyło, aby Frank przekonał się, że zarząd podjął dobrą decyzję.

 

25-latek stał się ulubieńcem w projekcie Mourinho. Portugalczyk wymagał od Lamparda więcej niż od innych. Historia o tym, że "The Special One" odwiedza Franka pod prysznicem, by powiedzieć mu, że jest najlepszy na świecie, jest dobrze znana, ale ten dowód wiary wywarł na pomocniku głęboki wpływ. Lampard zastanowił się nad tą rozmową w swojej autobiografii "Totally Frank", opublikowanej w 2006 roku.

 

"Słuchaj! Rok temu Deco był fantastycznym piłkarzem, a teraz przygotowuje się do odbioru nagrody dla Najlepszego Piłkarza Roku. Jak myślisz, dlaczego tak jest? Powiem Ci. Jeszcze rok wcześniej był takim samym zawodnikiem, ale teraz wygrał Ligę Mistrzów i i ligę portugalską z Porto. Udowodnił tym, że jest jednym z najlepszych."

 

"Dobrze szefie!"

 

"Jesteś tak dobry jak Zidane, Vieira i Deco, a teraz musisz coś wygrać, żeby to udowodnić. Jesteś najlepszym piłkarzem na świecie, ale teraz musisz to udowodnić i zacząć wygrywać trofea. Rozumiesz?"

 

"Dobrze szefie!"

 

Mourinho początkowo uważał pomocnika jako swojego naturalnego kapitana, jednak po konsultacji z piłkarzami podczas tournee po USA, zdecydował się na Johna Terry'ego, który miał wtedy 23 lata.

 

– Zarządzanie ludźmi przez Jose było po prostu wspaniałe. Wiedział, jak dostać się do ludzkich głów. Dostał się do mnie, gdy tylko przyszedł. Miałem 25 lat i dobrze się prezentowałem, wielu z nas tak miało. Myślę, ze byliśmy w dobrym wieku i każdy z nas był głodny sukcesu. Miał powiew arogancji, pewność siebie – mówi Lampard.

 

– Ta niezachwiana wiara w siebie jest jego znakiem firmowym i może mieć naprawdę potężny wpływ na osoby, które są do niego podobne. Złapałem z nim kontakt bardzo szybko, ponieważ byliśmy podobni pod względem piłkarskim.

 

Więź trenera z piłkarzem rosła, a Mourinho powiedział kiedyś o Lampardzie, że jest to jego "najlepszy przyjaciel w piłce nożnej" i każdy z nich zdawał sobie sprawę, że jeden jest kluczem dla drugiego, w osiąganiu bezpośrednich celów. Zanim zawodnicy Mourinho rozjechali się na marcowe zgrupowanie reprezentacji, drużyna wygrała już Puchar Ligi i była na dobrej drodze, by zdobyć pierwsze mistrzostwo ligi od 50 lat. Menadżer wykorzystał przerwę w treningach, by odwiedzić Tel Awiw i udzielić wsparcia Peres Centre for Peace, które zorganizowało projekt edukacyjny, którego celem było promowanie porozumienia między Izraelczykami i Palestyńczykami.

 

Mourinho przemawiał przed 250 menadżerami, korzystając z przygotowanych wcześniej projekcji wizualnych. Kiedy na ekranie pojawiło się zdjęcie, na którym Mourinho obejmuje Lamparda na Millennium Stadium, po zwycięstwie w Pucharze Ligi, Portugalczyk opowiedział o swoich uczuciach.

 

– To wygląda jak uścisk, ale to coś więcej. To nie jest zwykły uścisk, to przytulenie po finale, pierwszy puchar dla tych piłkarzy. To uścisk z jednym z najlepszych piłkarzy na świecie. To uścisk, który mówi: "Zrobiliśmy to!", który pokazuje, że ufamy sobie nawzajem. Nie potrzebujemy słów "dziękuję", wystarczy przytulenie z każdym piłkarzem, ponieważ jesteśmy rodziną. Kiedy współpracujesz, dobre wyniki przychodzą szybciej. Potrzebowaliśmy siebie nawzajem, aby odnieść sukces – wyjaśnił.

 

Mourinho grał emocjami na inne sposoby. W drugim sezonie, wielu członków drużyny uważało, że odsunął się lekko od zespołu, jakby celowo zwiększał dystans między sobą a nimi. Niektórzy, w tym Lampard, wyczuwali pewne problemy, jednak Anglik wyjaśnił co miało na celu takie zachowanie Mourinho.

 

– Zachowywał się tak specjalnie, ponieważ chciał mieć nad nami kontrolę. Chciał, byśmy czuli się mniej komfortowo i miał dzięki temu pewność, że nigdy nie wpadniemy w strefę komfortu. Spekulowałem, że nie był zadowolony z mojej gry, podobnie jak inni piłkarze. To sprawiło, że chciałem dawać z siebie więcej, biegać szybciej, trenować jeszcze ciężej – powiedział Lampard.

 

Krótko po drugim dołączeniu przez Mourinho do Chelsea, na uroczystej gali zorganizowanej przez Football Writers’ Association, Lampard wręczał Portugalczykowi nagrodę, która miała być uhonorowaniem jego osiągnięć futbolowych. Anglik zwrócił się do zebranych na sali osób, a jego podziw dla Mourinho był tak szczery i tak wzruszający, że praktycznie wszyscy, którzy siedzieli przy stołach, sięgali po serwetki, by ocierać oczy. Mówił o Mourinho jako o kimś, kogo rozmowy mogłyby wywoływać ciarki i kto pociągnie każdego piłkarza na wyższy poziom.

 

Dowodem prawdziwej przyjaźni była jednak reakcja Mourinho na śmierć matki Lamparda, Pat, na początku 2008 roku. Mourinho był wtedy bez pracy, czekał na ofertę, która miała nadejść z Interu Mediolan. Dzwonił wtedy to swojego byłego pomocnika każdego dnia. Na tydzień przed wizytą Derby na Old Trafford, żona Lamparda urodziła pierwsze dziecko pary, dziewczynkę imieniem Patricia, a Mourinho był wśród tych, którzy zadzwonili do Franka z gratulacjami.

 

– Dla Jose rodzina jest najważniejsza. W tym tygodniu dostaliśmy wiele telefonów, zadzwonił także Jose. Doceniam ten telefon. Zachował się wobec mnie fantastycznie kiedy straciłem matkę, takich rzeczy się nie zapomina. Bez względu na to, jaki trenuje zespół lub to, co czytasz o nim w prasie, te małe rzeczy sprawiły, że to co dla mnie zrobił, było wyjątkowe – wspomina Lampard.

 

Jeśli ich relacje mogły zostać nadszarpnięte, to wynikają one prawdopodobnie z wydarzeń pod koniec kariery Lamparda. Mourinho wrócił do Chelsea, by poniekąd odejść od starszych piłkarzy i ożywić skład. To on powiedział osobiście Lampardowi, że klub nie przedłuży już z nim kontraktu. Mark Schwarzer, który dołączył do klubu w 2013 roku, wspomina powrót Mourinho na Stamford Bridge.

 

– Mieli ze sobą bardzo dobre relacje po ponownym przyjściu Mourinho do zespołu. Darzyli się ogromnym szacunkiem. Oboje byli podekscytowani, że mogą znów współpracować. To był niesamowity powrót dla takich piłkarzy jak Frank, John, czy Ashley. Trzeba jednak pamiętać, że wiek robi swoje. Osiągasz pewien etap swojej kariery i rozgrywasz mniej minut. To zawsze wyzwanie dla piłkarza, który zbliża się do końca swojej kariery – powiedział Australijczyk.

 

Cesc Fabregas został wybrany przez Mourinho jako zastępca Lamparda w klubie z Londynu. Plan był taki, że Frank miał przenieść się do MLS z błogosławieństwem Chelsea. To, czego chciał Mourinho i klub nie przewidzieli to fakt, że Frank może zostać wypożyczony do klubu partnerskiego New York City, Manchesteru City.

 

– Nie można winić Franka za skorzystanie z tej okazji. Byli ludzie niezadowoleni z takiego obrotu spraw i nieuniknione było, że zawodnik takiej jakości będzie mógł strzelić gola przeciwko Chelsea – dodaje Schwarzer.

 

Niedawno pojawiło się między Lampardem a Mourinho pewne spięcie. Mourinho, z wygodnego fotela w studiu Sky Sports, skrytykował Lamparda za wystawienie zbyt młodego składu. Obaj jednak zdają sobie sprawę, że takie wypowiedzi muszą być prowokujące. Początkujący trener poczuł się jednak zmuszony do napisania SMS-a do Mourinho, który skrytykował postawienie przez Franka na Masona Mounta, Abrahama i Christensena.

 

Wymiana wiadomości na WhatsAppie wywołała przeprosiny ze strony Mourinho. To nie powstrzymało jednak Portugalczyka do wygłaszania kolejnych tez. Mourinho stwierdził, że fani nie powinni oklaskiwać zawodników Chelsea na stojąco po porażce z Liverpoolem na Stamford Bridge.

 

– Mam nadzieję, że się do tego nie przyzwyczają, bo nie można akceptować porażek, jeśli drużyna gra dobrze. Kiedy się do tego przyzwyczaisz, wielkie kluby przestają być wielkimi – powiedział wtedy Mourinho.

 

Kiedy Jose Mourinho objął Tottenham, w mediach powtarzano jego słowa, kiedy mówił, że nie będzie prowadził w przyszłości Tottenhamu. Frank Lampard został o to zapytany przed jednym z meczów ligowych.

 

– Mogę zdecydowanie powiedzieć, że nigdy nie przejmę Tottenhamu i możecie to powtórzyć nawet za 10 lat. Nic się nie zmieni. Mourinho zarządzał w swojej karierze wieloma klubami piłkarskimi i czasami tak się dzieje. Taka była jego decyzja, a jak odbiorą to fani, to jest już poza jego zasięgiem. Oczywiście, pod koniec kariery grałem w Manchesterze City, ale Chelsea jest mi bliska, dlatego jestem dumny z możliwości pracy tutaj.

 

Mourinho prawdopodobnie zawsze będzie kimś więcej dla Lamparda. W dzisiejszych czasach są jednak konkurentami. W niedzielę i później, będą stanowili dla siebie bezpośrednie zagrożenie. Ta "love story" będzie musiała zostać na jakiś czas zawieszona

Źródło: The Athletic

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close