Czy Chelsea będzie musiała zaciągnąć hamulec ręczny, by awansować w Lidze Mistrzów?

Autor: Sebastian Romanowski Dodano: 28.11.2019 13:25 / Ostatnia aktualizacja: 28.11.2019 13:31

Na pytanie z tytułu tego artykułu każdy fan Chelsea chciałby znać odpowiedź już teraz. Na kilka minut przed końcem spotkania, kiedy Chelsea miała już zapewniony jeden punkt w ciężkim wyjazdowym meczu, zawodnicy Lamparda nadal lekkomyślnie przesuwali się naprzód.

 

– Wierzymy w siebie. Myślę, że chcemy po prostu przez cały czas pokazywać naszą jakość, co zmusiło nas do ciągłego atakowania, nawet jeśli czasem powinniśmy być bardziej rozsądni. Patrzymy na siebie samych, na cechy, które mamy – odpowiada z uśmiechem Christensen.

 

Jest to godna podziwu cecha u drużyny Lamparda i właśnie dlatego wielu neutralnych kibiców na całym świecie chce, by Chelsea kontynuowała swoją przygodę w Lidze Mistrzów. To drugi mecz z rzędu The Blues w Champions League, po którym obie drużyny otrzymały owacje od kibiców zebranych na stadionie. Chelsea nie może być jednak pewna awansu do fazy pucharowej tych rozgrywek, a wszystko rozstrzygnie się 10 grudnia, kiedy na Stamford Bridge przyjedzie Lille.

 

Zwycięstwo to jedyny sposób, aby zagwarantować sobie awans, chociaż wystarczy nawet remis, ale wtedy Valencia musi przegrać z Ajaksem. Oczywiście, Chelsea będzie musiała strzelić bramkę Lille, by zdobyć upragnione trzy punkty i nie patrzeć na wynik drugiego meczu z grupie. Jeśli jednak pomocnicy i napastnicy The Blues zdecydują się na taki pokaz umiejętności, jak to miało miejsce pod koniec wczorajszego meczu na Estadio Mestalla, francuski klub będzie miał okazję uratować swoją dumę.

 

Trzeba przyznać, że Frank Lampard nadal szuka odpowiedniej równowagi pomiedzy atakiem a obroną. Szczerze mówiąc, to nie jest tak, że Anglik nie próbował zaciągnąć hamulca ręcznego we wczorajszym meczu. Zostało 18 minut do końca meczu, a Chelsea prowadziła 2:1 dzięki bramkom Kovacicia i Pulisica. Właśnie wtedy Lampard wprowadził na boisko Emersona za Jorginho i zmienił formację.

 

4-3-3 przekształciło się w ustawienie 3-4-3, a kiedy Valencia jeszcze bardziej naciskała, wyglądało to jak 5-4-1, zwłaszcza gdy Mount wszedł na plac gry zastępując Williana. Ten bardziej defensywny styl gry na nic się przydał, ponieważ piłkarze nie byli w stanie zignorować ducha ofensywnej gry.

 

Na przykład, zamiast pomagać w obronie, Emerson wydawał się bardziej skoncentrowany na stwarzaniu zagrożenia pod bramką rywala. Z pewnością nie o to chodziło Lampardowi, gdy Włoch pojawił się na boisku. Emerson nie był jedyny winnym i prawdę mówiąc, Chelsea była zagrożona przez większość z 90 minut za każdym razem, kiedy Valencia odzyskiwała piłkę.

 

Tę słabość wykorzystał także Manchester City w sobotę. Valencia wykorzystała sytuację, gdy Jorginho i Kovacic stracili piłkę w środku pola. Za duetem pomocników została ogromna przestrzeń. Kolejnym winnym za niepewność w obronie mógł być sam Lampard. Czy przy tak ważnym meczu mądrym zachowaniem była zmiana w szeregach obronnych?

 

Niedoświadczony Reece James rozpoczął swój pierwszy mecz Ligi Mistrzów jako prawy obrońca, a Cesar Azpilicueta grał na lewej stronie zamiast Emersona. Christensen, który w Chelsea nie zagrał od końca września tworzył duet z Zoumą. Kiedy Francuz występował obok Tomoriego, grał jako środkowy obrońca będący bliżej prawej strony, jednak w tym przypadku Lampard również zarotował i to Christensen grał w tym miejscu.

 

Kwartet tak naprawdę nie mógł się zgrać przez cały mecz, zwłaszcza że James, który jest uznawany za jeden z największych talentów, lubi grać ofensywnie.

 

– Ciężko było wrócić do gry. Minęło trochę czasu od mojego ostatniego występu, ale starałem się to kontrolować tak bardzo, jak tylko mogłem. Być może w pierwszej połowie mieliśmy większą kontrolę, ale po zdobyciu bramki na 2:1 coś się stało i musieliśmy grać ciągle do przodu, do tyłu, do przodu i do tyłu. Myślę, że z naszego punktu widzenia powinniśmy mieć więcej kontroli – przyznaje Christensen.

 

– Przegrywamy jako zespół i wygrywamy jako zespół. Musimy pamiętać, że pierwszymi obrońcami są napastnicy. Bronimy jako zespół i na tym polega nasz system. Jeśli jeden z piłkarzy będzie opóźniony, reszta musi to naprawić – dodaje.

 

Frank Lampard nie wyglądał na zadowolonego po tym spotkaniu. Kiedy szedł przez strefę mieszaną, na jego twarzy było widać złość. Podczas rozmowy z BT Sport, były reprezentant Anglii powiedział, co mu się nie podobało w grze jego zespołu.

 

– Podczas tego meczu niektóre rzeczy bardzo mi się nie podobały. Chyba nie byłem jeszcze tak zdenerwowany i rozgadany podczas meczu w tym sezonie. Co mi się nie podobało? Ilość szans stworzonych przez rywali. Mieli naprawdę dużo dogodnych okazji bramkowych. Nie możemy na to pozwolić.

 

– Starałem się to naprawić patrząc na zmiany w drugiej połowie, ponieważ Valencia za często znajdowała drogę do naszego pola karnego. Powinniśmy być bardziej bezpieczni w takich meczach.

 

Istnieje szansa, że Tammy Abraham, który opuścił wczoraj boisko jeszcze w pierwszej połowie, będzie mógł wystąpić w meczu z Lille. Dzisiejsze prześwietlenie da dokładniejszą diagnozę problemu.

 

– Wygranie następnego meczu jest w naszych rękach. Gra w Lidze Mistrzów zawsze była moim marzeniem, więc nie chcę, żeby to się skończyło na fazie grupowej. Chcę iść dalej i jestem pewien, że reszta zawodników też tego chce.

 

Lampard nie będzie miał wiele czasu na to, by przygotować swoją drużynę na mecz z Lille, ponieważ nie pomaga mu w tym napięty terminarz. Przed spotkaniem w Lidze Mistrzów, drużynę Lamparda czekają trzy ważne mecze w Premier League. W ciągu ośmiu dni, zagrają oni z West Hamem, Aston Villą i Evertonem.

 

Pewne jest, że Frank Lampard nie chce spaść do Ligi Europy, którą wygrał jako zawodnik Chelsea w 2013 roku po tym, jak klub zajął trzecie miejsce w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Według Anglika, gra w Lidze Mistrzów jest znacznie bardziej korzystna dla jego obecnego zespołu.

 

– Liga Mistrzów to najwyższy poziom klubowej rywalizacji w piłce nożnej na całym świecie. Tak więc korzyści są oczywiste dla każdego piłkarza. Zawodnicy chcą grać w fazie pucharowej tych rozgrywek z powodu rywalizacji z najlepszymi drużynami i ze względu na prestiż, jakim darzone są te rozgrywki. Uwielbiałem grać w Lidze Mistrzów podczas mojej kariery, to było zawsze magiczne uczucie.

 

Nikt nie może być w 100 procentach pewien, że Chelsea poradzi sobie z Lille, kiedy francuski zespół przyjedzie na Stamford Bridge. Z pewnością będzie to jednak ciekawe spotkanie i z przyjemnością będzie się oglądało, jak piłkarze Lamparda próbują zdobyć gola.

Źródło: The Athletic

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close