Moja historia: Ruben Loftus-Cheek
Dodano: 07.03.2019 17:15 / Ostatnia aktualizacja: 07.03.2019 17:16Ruben Loftus-Cheek to kolejny piłkarz, który opowiada nam o drodze, którą przeszedł zanim dotarł w miejsce, w którym znajduje się obecnie.
Młody Anglik przypomina sobie między innymi chwile, gdy powiedziano mu, że jest zbyt dobry, by grać w swojej grupie wiekowej, opowiada o tym, że nigdy nie lubił grać w obronie, a także jak zamienił porażki w najmłodszych drużynach na trofea młodzieżowe.
– Urodziłem się w Lewisham w południowo-wschodnim Londynie, ale w dość młodym wieku przeprowadziłem się do Swanley w Kent. To tam chodziłem do szkoły i dorastałem. Często chodziłem do parku, który znajdował się 30 sekund od mojego domu. Nie pamiętam tego zbyt dobrze, ale mój tata mówił mi, że chodziłem tam i po prostu kopałem piłkę. Moje pierwsze wspomnienia związane z piłką nożną? Grałem w niedzielnej lidze, byłem wtedy naprawdę młody, miałem może sześć lat. Trenowaliśmy w soboty, a graliśmy w niedziele. Kochałem weekendy.
– W piątek kończyła się szkoła, a później był trening w sobotę i mecz w niedzielę. Bardzo mi się to podobało. Ojciec mojego najlepszego przyjaciela ze szkoły, który nazywał się Peter Greening, prowadził naszą drużynę w tej lidze. W zespole wszyscy bardzo się lubili, więc to było naprawdę zabawne. Klub nazywał się Springfield FC, mieliśmy jasnoniebieskie koszulki i czarne spodenki. Grałem wtedy z moimi rówieśnikami, ale czasami dołączaliśmy do starszych kolegów podczas treningów. Obok parku było miejsce, gdzie spędzałem całe popołudnia. W tym miejscu mogłeś grać ze starszymi chłopakami, czasami nawet dorosłymi.
– Nie grałem zbyt długo w lidze niedzielnej. Uczęszczałem tam może rok i przez ten rok obserwowały mnie takie klub jak: Chelsea, Millwall, Arsenal, West Ham i Charlton. Po prostu przychodzili na nasz trening, a po jego zakończeniu oddalali się. Robili tak, ponieważ nie mogli podpisać kontraktu z dzieckiem, który nie ma dziewięciu lat. Zdecydowałem się pójść do centrum treningowego Chelsea w Catford, by ostatecznie podpisać umowę, ale nie pamiętam tamtej rozmowy. Podpisałem kontrakt, a reszta to już historia.
– Moi przyrodni bracia to piłkarze [Carl i Leon Cort], którzy grali w Premier League. Mają teraz 30 lat i przeszli już na emeryturę. Dopiero jako nastolatek zacząłem lepiej się z nimi dogadywać. Od tego czasu często z nimi rozmawiałem i słuchałem ich rad.
– W bardzo młodym wieku zdałem sobie sprawę, że gra w piłkę idzie mi dobrze. Poszedłem do miejsca zwanego Charlton Challenge. Chciałem dołączyć do mojej grupy wiekowej, ale powiedzieli mi, że jestem zbyt dobry i kazali wrócić następnego dnia, żeby trenować z chłopakami, którzy byli starszy o dwa lub trzy lata. Wtedy zdałem sobie sprawę, że jestem całkiem dobry i zacząłem marzyć o grze w Premier League. Wtedy jednak nie zdajesz sobie z tego sprawy, bo interesuje cię tylko piłka. Grasz dla drużyn U11, U12, a o wszystkim decydują rodzice.
– Nie zawsze byłem najwyższy. W moim pokoju mam zdjęcia z drużyny, kiedy byłem bardzo młody. Wtedy nie byłem tak wysoki. Dopiero w wieku 15 lub 16 lat zaczęły mnie łapać kontuzje, ponieważ za szybko się rozwijałem. Następnie, w wieku 17 lat zacząłem regularnie trenować i stałem się umięśniony. Mogę to potwierdzić, nie zawsze byłem najwyższy i myślę, że to właśnie dlatego jestem teraz taki szybki. Moja fizyczność pojawiła się dopiero później.
– W Akademii Chelsea we wczesnych etapach było fajnie, ale nie zdawałem sobie sprawy, że można się poprawiać w tak szybkim tempie. Wykonywaliśmy zabawne ćwiczenia, mieliśmy wyścigi między pachołkami. W młodym wieku fajnie jest się poprawiać poprzez zabawę i to mi się podobało. W każdy wtorek i czwartek mieliśmy trening technicznych umiejętności, ćwiczyliśmy dryblingi, uderzenia do bramki. Po prostu powtarzaliśmy cały czas to samo, aż stało się to naturalne.
– Pierwsze turnieje, które rozgrywaliśmy, odbywały się za granicą. To było świetne, ale zawsze z nich odpadaliśmy, ponieważ przeciwnicy byli od nas o wiele więksi, znacznie silniejsi. Stało się tak dlatego, że grupy wiekowe różniły się od siebie, a czasami byliśmy po prostu masakrowani. Pamiętam turniej, w którym graliśmy z Realem Madryt, Interem, AC Milan i przegraliśmy wszystkie spotkania. 0:5 z Interem, 0:4 z Milanem o 0:2 z Realem. To była jednak część rozwoju. Wspaniale było tam pojechać i zagrać takie mecze.
– Jim Fraser [asystent ds. rozwoju młodzieży] zadzwonił do moich rodziców, gdy miałem mniej niż 10 lub 11 lat i zapytał ich co sądzą o tym, żebym przeniósł się na stałe do wyższej kategorii wiekowej. W tym czasie trenował ich Jordan Houghton. Wszyscy moi przyjaciele byli w mojej grupie wiekowej, więc powiedziałem, że nie chce przenosić się na stałe. Myślę, że chciałem tego, żeby nie rozłączyć się z kolegami, ale ostatecznie zacząłem grać dla drużyny U13.
– Przybyłem do Chelsea jako pomocnik. Zawsze grałem w środku pola, we wszystkich meczach niedzielnej ligi. Mimo, że grałem w środku boiska, nigdy nie widziałem się w rolach ofensywnych, zawsze ustawiałem się bokiem do bramki lub cofałem się głęboko. Teraz się to zmieniło i jestem postrzegany jako bardziej atakujący piłkarz. Zawsze miałem talent do rozgrywania piłki i wydaje mi się, że jest to przydatne w ofensywie. Zanim skończyłem 17 lat, grałem także jako środkowy obrońca lub defensywny pomocnik. Dopiero później zacząłem występować na pozycji dziesiątki.
– Pamiętam, że w wieku 16 lat grałem w drużynie młodzieżowej, a Adi Viveash wystawiał mnie jako środkowego obrońcę. Nienawidziłem tego! Kiedyś powiedział mi, że dzięki temu mogę zobaczyć boisko z innego punktu widzenia i mogę nauczyć się tego, jak obrońcy chcą, żeby pokazywali się im pomocnicy. Teraz widzę z tego korzyści, wiem, czego oczekuje ode mnie środkowy obrońca.
– Dopiero w drużynach młodzieżowych pojawiły się pierwsze trofea. Mieliśmy świetny zespół, przepełniony talentami, byliśmy bardzo zgrani. To było nieuniknione, że będziemy sobie dobrze radzić w turniejach. To zasługa trenerów, którzy z nami pracowali, ponieważ wyselekcjonowanie takich piłkarzy nie było łatwe.
– The Victory Shield [coroczny turniej reprezentacji U16] był moim pierwszym turniejem dla Anglii. Poszedłem na trening, ponieważ na początku zwołują ogromną ilość chłopaków, aby zobaczyć jak się kto prezentuje. Wybrano mnie w pierwszej selekcji, ale nie pojechałem na turniej, ponieważ załapali się wszyscy z rocznika 1995, a ja jestem rok młodszy. Dopiero rok później mogłem pojechać na te rozgrywki i od razu zostałem kapitanem drużyny. To było naprawdę dobre doświadczenie. W późniejszym czasie grałem dla każdej grupy wiekowej, ale nie otrzymałem zbyt wielu powołań przed 21. urodzinami.
- Źródło: chelseafc.com
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.