Fot. Chelsea FC

Laurence Stewart i Paul Winstanley dla The Telegraph

Autor: Hubert Anuszkiewicz Dodano: 15.10.2024 17:34 / Ostatnia aktualizacja: 15.10.2024 17:34

Na stronie The Telegraph ukazał się wywiad z dyrektorami sportowymi Chelsea, Paulem Winstanleyem i Laurencem Stewartem. W nim opowiedzieli o planach klubu, długości kontraktów i zarzutach o łamaniu zasad PSR.


Laurence Stewart nie krył uśmiechu, kiedy poproszno go i jego współpracownika, Paula Winstanley'a o wyjaśnienie polityki klubu dotyczącej zawierania ośmioletnich kontraktów.


W trakcie godzinnej rozmowy z Telegraph Sport w biurze w Cobham, dyrektorzy sportowi omówili szereg tematów, min.: przebudowę składu, jak radzili sobie z pewnymi „turbulencjami", plany klubu na osiągnięcie upragnionych sukcesów, o podpisaniu Cole'a Palmera, zmianie trenera, sprzedaży wychowanków, zasadach zysku i zrównoważonego rozwoju (PSR).


Na zarzut, jakoby długie kontrakty miałyby być mechanizmem omijającym postanowienia zasad PSR, Winstanley odpowiada:


— Nigdy nie chodziło o zyskaniu wbrew zasadom PSR, dlatego dalej to kontynuujemy. Gdyby zaprzeczało to przyjętym regułom, musielibyśmy przestać tak robić. Właściciele nigdy nie mieli tego w zamiarze, kiedy omawialiśmy tę kwestię.


Nikt raczej nie uważa za nierozsądne przedłużanie przez Chelsea kontraktu z Palmerem do 2033 roku. Inne kluby także zaczynają wdrażać podobną politykę, np. Udogie w Tottenhamie, czy Duran w Aston Villi, których umowy będą obowiązywać do 2030 roku.


— Dzieje się tak, ponieważ wartość zawodnika, ale i ich talent są niezwykle ważne dla klubów w dłuższej perspektywie. To najwyższa forma uhonorowania czyiś umiejętności. Trzeba stworzyć odpowiednie warunki, aby przekonać piłkarzy do podpisania długich kontraktów, ale by skupić się na rozwoju ich umiejętności. Dla nas to kluczowa kwestia, by nasi gracze mogli być coraz lepsi, mając na myśli każdy zespół z osobna.


Strategia Stewarta i Winstanley'a zaczęła się w końcu zwracać, patrząc że tak młody zespół wskoczył na czwarte miejsce w tabeli Premier League, a dzięki temu atmosfera na Stamford Bridge odżyła. Siłą rzeczy poprawiły się relacje pomiędzy trenerem, piłkarzami, a kibicami.


— Klub taki jak ten musi grać w Lidze Mistrzów, musi nieustannie grać o najważniejsze trofea i my chcemy to zrobić. Podchodzimy do tego niezwykle ambicjonalnie, stąd staramy się trzymać sztywno nałożonego planu. Widać to po tym jak inwestujemy w talenty, czy jak rozwijamy je w aspekcie grania.


— Właściciele od początku nam powiedzieli, że nie chodzi o krótkoterminowy skok formy, a ma być to długotrwały proces, który pozwoli osiągać zwycięskie laury na lata.


W zasadzie można powiedzieć, że Chelsea potrzebowała trzech stałych trenerów, cztery okna transferowe, żeby z nieustannego chaosu wyklarować zamierzony efekt.


— Kiedy wchodzi się do nowego środowiska zawsze następują jakieś turbulencje- tutaj mamy na myśli szereg zmian w sztabie czy składzie piłkarskim- ale potem następuje tendencja wzrostowa. Teraz jesteśmy w takim momencie, w jakim chcieliśmy być od początku.


— Wiedzieliśmy, że sporo pracy przed nami. Zawsze każdy chce z takiego marazmu wyjść najszybciej, jak tylko może. Myślę, że po tych czterech okienkach w końcu widać, że został odświeżony nasz skład.


Natomiast w ostatnich latach pojawiło się sporo zrozumiałych wątpliwości, kiedy to Chelsea w pierwszym sezonie z nowymi właścicielami nie zakwalifikowali się choćby do Ligi Konferencji. Później po przegranym finale w Carabao Cup z Liverpoolem, Garry Neville nazwał The Blues „przeciętniakami za miliardy funtów". Całą sprawę dyrektorzy widzieli w następujący sposób:


— Od samego początku mogliśmy liczyć na pełnię zaufania. Odbyliśmy szereg długich i trudnych dyskusji jaką strategię obrać, aby droga zespołu zaczęła przynosić zamierzone skutki. Nie mieliśmy żadnych wątpliwości, że droga do sukcesów będzie usłana różami i że w rzeczywistości będzie bardzo ciężko, by to osiągnąć. Bardzo ważna była wspomniana wiara, w zasadzie każdego: właścicieli, sztabu, trenera. Z takim podejściem możemy walczyć i swoje i już jesteśmy podekscytowani co nam przyniesie przyszłość.


— Staramy się nie angażować w to jakie opinie panują o nas, bo w przeciwnym wypadku tracilibyśmy na to wiele czasu i energii. Wewnątrz klubu wiemy, że zmierzamy w odpowiednim kierunku, jeśli chodzi o długoterminowy plan.


Dyrektorzy sportowi niedługo przeniosą się do nowego, świeżo wyremontowanego biura, które będzie tuż przy siedzibie Enzo Mareski. Panowie poznali się jeszcze 20 lat temu, kiedy to zaczęli pracować kolejno przy analizie meczów Hull City oraz Wigan Athletic. Aczkolwiek Chelsea jest ich pierwszym wspólnym miejscem pracy.


Z dużą dozą śmiechu podeszli do pytania kto zgrywa dobrego, a kto złego policjanta, tłumacząc, że ich zakres obowiązków jest o wiele szerszy niż rekrutacja i transfery. By wymienić dla przykładu: drużyna męska i damska, akademia, sztab medyczny, psycholodzy, wypożyczenia, analizy, dane- wszystko w zarządzie obu tych jegomości.


Para Anglików nie zajęła się tylko zatrudnieniem Enzo Mareski, ale i Sonia Bomapstor, która zastąpiła legendarną Emmę Hayes w sekcji kobiecej. Do tego Filipe Coelho został nowym szkoleniowcem zespołu U-21. Póki co ich wybory wydają się być trafione, gdyż Maresca i Bompastor zostali wybrani Menedżerami Miesiąca za Wrzesień:


— Po naszych decyzjach co do zatrudnionych trenerów widać to, w jaki sposób chcemy grać i jak chcemy być utożsamiani.


— Widać to po taktyce Mareski, którą jeszcze prezentował w Leicester, ale trzeba także zwrócić uwagę na Filipe. Każdy kto ogląda mecze U-21 może zauważyć, że zespół ten stara się grać w podobny sposób do pierwszej drużyny. Tak samo jeśli chodzi o sekcję kobiecą. Sonia skupia się na posiadaniu piłki, stara się rozgrywać piłkę od tyłu i być agresywna w trzeciej tercji.


Winstanley i Stewart nie muszą robić codziennych spotkań z Mareską, gdyż Włoch żyje z nimi w bardzo dobrych relacjach. Jakby na potwierdzenie wszedł na chwilę do biura dyrektorów, ale szybko się wycofał, gdy zobaczył że jest to nagrywane.


— Enzo jest kimś, kto nas zachwycił i byliśmy zdeterminowani, żeby go tutaj sprowadzić. Bardzo nam się podoba jak pracuje z zespołem oraz utożsamia się z klubem. Widzimy go bez wątpienia jako kogoś kto ma tu zostać na dłużej.


— Posiada osobowość odpowiednią do zarządzania tym klubem, ale i trenowania piłkarzy, mocno wierzy w swój styl gry, tak jak i my. Widać to po występach, ale i po nastawieniu piłkarzy. Nie dziwi nas zatem, że tak łatwo się tutaj odnalazł, w tak krótkim czasie. Niemniej to dopiero początek, a nasza najlepsza forma jest jeszcze przed nami.


Oprócz Mareski, dżentelmeni są w regularnym kontakcie ze współwłaścicielami:


— Co tydzień rozmawiamy, omawiając wszelkie najważniejsze kwestie. Często mają szczególne pytania, dotyczące szczególnych rzeczy jakie ich interesują, związane z przebiegiem meczów czy wyników w ogólnym znaczeniu.


W trakcie ogromnych zawirowań The Blues na rynku sprzedali oni swoich wychowanków: Masona Mounta i Conora Gallaghera, co wywołało kolejne oskarżenia dotyczące podejścia klubu zasad PSR. Winstanley na tę sprawę ma taki ogląd:


— Wiele przekonań o nas jest błędnych. Dostaliśmy naprawdę lukratywną ofertę za jednego z wychowanków, którą zdecydowaliśmy się przejmować.


— W trakcie tego sezonu zadebiutowało dwóch nowych zawodników. Prawdopodobnie swoją szansę dostanie trzech, czy czterech następnych graczy. Trener również zdaje sobie sprawę, jak ważny dla nas jest rozwój młodych piłkarzy. Przy każdej nadarzającej się okazji staramy się dać im swoją szansę.


— Nie chodzi tylko o postanowienia PSR, chodzi o ogół okoliczności. Z dwoma graczami których wspomniałeś [Mount i Gallagher] mieliśmy spore problemy jeśli chodzi o kontrakty.


Stewart zapytany o to czy patrzy na wychowanków jako potencjalny zarobek, łatający lukę w zasadach zysku i zrównoważonego rozwoju odpowiada:


— Nie, widzę ich jako piłkarzy pierwszej drużyny, którzy zostaną w Chelsea na dłużej.


— Rzeczywistość jest taka, że był szereg innych piłkarzy których mogliśmy sprzedać. Ale tak jak powiedział wcześniej Paul, nie każdego chcieliśmy sprzedać. Każda decyzja była oparta na występach piłkarzy, gdzie każdy kibic ma na ten temat inny ogląd. Do tego temat wychowanków zawsze bywa emocjonalny.


— Nie ma niczego, co kibice lubią bardziej niż zawodnicy, którzy są jednymi z nas i potrafią śpiewać piosenki o legendach klubu. My to doceniamy. Właśnie dlatego nadal inwestujemy w akademię i staramy się, aby pierwsza drużyna i akademia były ze sobą powiązane.

Hubson
Author: Hubson

Hubert Anuszkiewicz

Niebieskim kibicuję od 2012 roku, głównie przez występy na Euro Fernando Torresa. Na krajowym podwórku wspieram Zagłębie Lubin.

Poza piłką uwielbiam historię, głównie byłej Jugosławii. KTBFFH


Źródło: The Telegraph

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close