Fot. Chelsea FC

Marc Cucurella: Przeciwko komu najgorzej mi się gra z Anglii? Palmerowi!

Autor: Hubert Anuszkiewicz Dodano: 14.07.2024 20:21 / Ostatnia aktualizacja: 14.07.2024 20:33

Już dzisiaj czeka nas zwieńczenie rozgrywek europejskiego czempionatu. Naprzeciw siebie stanie Hiszpania i Anglia- Cucurella i Palmer wraz z Gallagherem. Niejednego fana cieszy, że w finale zagra trzech zawodników The Blues. Bez wątpienia jednak to reprezentant La Furia Roja ma za sobą spektakularny turniej.


Na jednym z banerów podczas spotkania Hiszpania - Francja w Monachium mogliśmy przeczytać „Jeżeli urodzi się chłopiec nazwiemy go Marc, jeśli dziewczynka, Cucurella. Napis stał się momentalnie popularny w social mediach, ale dla Marca nie był to pierwszy raz, gdy podczas Euro był na ustach wszystkich. Aktualnie można powiedzieć, że lewy obrońca Chelsea obrósł kultem w kraju pomarańczy.


Nie wynika to bez żadnej przyczyny. Niewielu laików spodziewało się tak wybitnej formy Cucu w Niemczech, który jest jednym z ważniejszych ogniw swojej kadry oraz prawdopodobnie najlepszym lewym obrońcą na turnieju.


Z początku jego pozycja w hierarchii nie była usłana różami. Luis de la Fuente powołał go do reprezentacji wyłącznie z powodu kontuzji Jose Gayi oraz Alejandro Balde, a wyżej wciąż był stawiany Alex Grimaldo. Nie mogło to dziwić, gdyż zawodnik Bayeru Leverkusen miał za sobą spektakularny sezon, będąc zaangażowany przy 32 strzelonych bramkach. Natomiast ostatecznie szkoleniowiec postanowił postawić na defensora z Chelsea i teraz nie ma czego żałować.


Cucurella zapewnia świetny balans w grze. Potrafi jednocześnie zabezpieczać dostęp do bramki, jak i wspierać Nico Williamsa przy szaleńczych atakach przy lewym skrzydle. Zgranie między nimi potwierdza fakt, że to właśnie oni wyprowadzili między sobą najwięcej podań w fazie grupowej Euro.


25-latek rzadko popełniał błędy w trakcie pojedynków z światowej klasy skrzydłowymi, takimi jak Federico Chiesa, Leroy Sane czy Ousmane Dembele. Wszystko to udało mu się osiągnąć w stylu, który Hiszpanie uwielbiają.


Cucu nie jest najwyższym piłkarzem (zaledwie 173cm wzrostu), aczkolwiek uwielbia grać agresywnie, nieraz tratując przeciwników gdy jest to konieczne. Wydawać się może, iż nie jest wirtuozem gry z piłką przy nodze, ale nic bardziej mylnego, gdyż udało mu się zanotować współczynnik 91,2% dokładności podań na turnieju. Do pełnego animuszu jego persony należy dodać niepodrabialną, szaloną fryzurę. Dzięki czemu kształtuje nam się obraz zawodnika jokera, showmana, który umie zostawić serce i całą duszę dla swojej kadry na boisku.


Dopiero teraz można powiedzieć, że jego kariera weszła na właściwe (jak na jego umiejętności) tory. Przez ostatnie dwa lata spędzone w Chelsea ciężko było mu zaprezentować stabilną formę. Ponadto cierpiał z tego powodu poza boiskiem, nie umiejąc się połapać w dynamicznie zmieniającej się sytuacji na SW6. Wszystkie te treści zostały omówione w trakcie wywiadu z The Athletic.


The Athletic:
— Czy memy z Twoją osobą są wciąż tematem numer jeden na grupie WhatsApp reprezentacji Hiszpanii?


Cucurella:
— Mówiąc szczerze jest tam sporo innych memów, ale tak- większość z nich to te z moim udziałem. Niektórzy gracze robią z tego naklejki, to bardzo zabawne. Często się z tego śmiejemy. Ta spirala wciąż się nie zatrzymała od spotkania z Włochami, bo to właśnie wtedy wszystkie te memy zaczęły się pojawiać na X i Tik Toku. Poza tym są memy z Carvajalem, Nacho... ogólnie z graczami, którzy mają za sobą jakieś pamiętne momenty. Morata, który jest największym śmieszkiem zmusił mnie bym zaśpiewał piosenkę przed resztą kolegów z drużyny...


The Athletic:
— Jak do tego doszło?


Cucurella:
— Założyliśmy się o to podczas gry w golfa. Zakład był prosty- jeśli nie trafię do dziury, muszę zaśpiewać. Nie umiałem sobie poradzić z taką presją i spudłowałem. Jakby dziura zrobiła się nagle mniejsza. Nie dałem rady mimo, że czuję się niezwykle dobry w mini golfie. To było koszmarne pudło, stąd zbłaźnienie się przed resztą grupy było sprawiedliwą karą.


The Athletic:
— Dużo Twoich kolegów z kadry, a nawet i sam menedżer mówi że to ty jesteś najśmieszniejszą tu osobą.


Cucurella:
— Sam nie wiem. Myślę, że wynika to z mojego charakteru. To samo mówią moi rodzice. Nawet jak musimy pogadać o czymś na serio to i tak zawsze zażartuję, czy powiem coś głupiego. Według nich nie da się ze mną rozmawiać na poważnie.


— Po prostu nie lubię rozmawiać w ten sposób. Nie lubię podchodzić do rzeczy na serio. Spędziłem z kadrą już bardzo dużo czasu tutaj w Niemczech, a żarty stały się nieodłączną częścią atmosfery naszej ferajny.


The Athletic:
— Skupiając się na meczach w trakcie Euro, zagrałeś dość dużo dobrych meczów. Jaki najlepiej wspominasz?


Cucurella:
— Mecz z Włochami. Myślę, że to był mój najważniejszy mecz w mojej dotychczasowej karierze, tym mocniej cieszy że zagraliśmy wspaniałe zawody. Co prawda wygraliśmy tylko 1-0, ale w mojej opinii nie mieli z nami nic do powiedzenia. Wręcz mogę powiedzieć, że była to praktycznie idealna gra z naszej strony.


The Athletic:
— W trakcie półfinału zgromadzeni kibice na trybunach wybuczali Cię. Zapewne wynikało to z braku odgwizdania karnego przy Twojej ręce w ćwierćfinale z Niemcami. Jak się odnosisz do całej tej sytuacji?


Cucurella:
— Z początku byłem zaskoczony. Zdałem sobie sprawę, że stadion nie jest za mną kiedy to zaczęli buczeć podczas wyczytywania mojego nazwiska. Potrzebowałem chwili, żeby zrozumieć że chodzi im zapewne o sytuację z nieodgwizdaną ręką. Szczerze nie za bardzo się tym przejmuje, bardziej się smucę że jacyś ludzie przyszli na stadion typowo po to by wybuczeć jednego zawodnika. Zmarnowali bilety, które mógł kupić ktoś, kto cieszyłby się po prostu grą.


— To nie był pierwszy taki raz w mojej karierze. To samo mnie spotkało, gdy przeszedłem z Chelsea do Brighton. Teraz jestem do tego przyzwyczajony, ale z początku dość mocno się tym przejąłem.


The Athletic:
— Przejdźmy do kwestii finału. Praktycznie jest pewne, że wyjdzie naprzeciw piłkarza którego dobrze znasz z wojaży z Premier League, Bukayo Sake. Jak planujesz go zatrzymać?


Cucurella:
— Wiem jak Saka gra. Tym razem nie potrzebuje oglądać żadnych analiz, bo sam oglądam każde spotkanie Arsenalu. Ciężko go upilnować, jednakże uwielbiam wyzwania. Granie przeciwko tak uzdolnionym graczom to czysta przyjemność. Myślę że on sam też się nie może tego doczekać.


— Przede wszystkim będę musiał go zmusić do tego, aby poczuł się niekomfortowo. Wszystko będzie zależało od tego jak zagramy z Anglią. Jeżeli uda nam się utrzymać jak najdłużej piłkę i zdołamy poradzić sobie z pressingiem, tym samym niwelując możliwość kontrataków- wówczas mamy duże szanse na triumf.


The Athletic:
— Czy jest jakiś piłkarz z Anglii, z którym masz problem żeby grać przeciwko niemu.


Cucurella:
— Za dużo na Euro nie zagrał, niemniej muszę powiedzieć że Cole Palmer. Jego inteligencja boiskowa jest zaskakująca, zawsze zdąży podjąć decyzję krok przed wszystkimi. Na treningach nie mam z nim praktycznie szans.


— Dość mocno przypomina mi Lamine'a Yamala. Grają w ten sam sposób. Jest to typ gracza, który za bardzo się nie przejmuje tym co się dzieje poza piłką. Nie podchodzą do swojego życia, ale i do siebie samych w 100% na serio. Mijając Palmera na ulicy nigdy byś nie powiedział, że to piłkarz. Natomiast jednak nim jest... i do tego gra naprawdę dobrze.


Dołączył do Chelsea, kiedy nie szło nam najlepiej i udało mu się wprowadzić odpowiedni impakt do naszej gry. Pomogło mu to szybko zacząć notować dobre wyniki i stać się pewniejszy siebie. Jestem szczęśliwy, że z nim gramy i mam nadzieję, że będzie grał już tylko lepiej... ale dopiero po tej niedzieli!


— Jest dość wyjątkowy, bo jak na swój wiek jest dość bardzo dojrzały. Na pierwszy rzut oka ludzie raczej go nie polubią. Dla porównania, kiedy ktokolwiek z zespołu mnie widzi to zawsze wiedzą, że można do mnie podejść i zażartować. Cole za to stara się pozostać cały czas skupiony.


— Mimo tego złapaliśmy dobry kontakt już od pierwszego wspólnego treningu. Robimy wspólnie mini mecze na treningu i trener często dawał nas do jednej drużyny. Od tego czasu zaczęliśmy się dogadywać. Za każdym razem kiedy graliśmy razem to nie przegraliśmy.


The Athletic:
— Powiedziałeś o ciężkim czasie w Chelsea. Jak poradził sobie z całą tą sytuacją w klubie?


Cucurella:
— Do lata 2022 roku moja kariera piłkarska układała się wzorowo, nieustannie rozwijając swoje umiejętności. Po czym dołączyłem do klubu, w którym zaczęli mieć wobec mnie ogromne oczekiwania. Wcześniej, w innych klubach napawałem się każdym triumfem. Tutaj w Chelsea to za mało. Wiecznie nie ma czasu na odpoczynek, czy zabawę.


— Tego się w sumie mogłem spodziewać. Czego nie mogłem się spodziewać to tego, że w trakcie sezonu będziemy mieli tak wiele zmian na stanowisku trenera, ale to nie tylko to. Wszystkie negatywne czynniki skumulowały się w jedno i uderzyły we mnie jak piorun.


— Poza tym miałem również swoje problemy. Pierwsze dwa miesiące w klubie spędziłem ze swoją rodziną w hotelu, zanim znaleźliśmy dla nas dom. Później byłem hospitalizowany przez dwa dni przez wirusa. Straciłem sporo wagi i musiałem się wziąć w garść, by wrócić do formy. Nie było to proste. Do tego zespół nie umiał zagrać na miarę możliwości na boisku.


— A na samym końcu kibice zaczęli nas oceniać przez pryzmat tego za ile Chelsea nas kupiła, co w mojej opinii nie jest jakkolwiek ze mną powiązane. Miałoby to sens, gdy te pieniądze chociaż trafiły do mojej kieszeni. Nie raz ludzie myślą że płacone bajońskie sumy za transfery uczynią z nas maszyny. Tak nie jest, a przeważnie ciężko jest zrozumieć że my też jesteśmy tylko ludźmi, którzy też mają swoje pozaboiskowe problemy. Przechodzimy przez lepsze i gorsze fazy w naszych życiach.


— Ciężko wtedy było coś z tym zrobić. Pracowałem naprawdę ciężko. Strasznie z tego powodu cierpiałem, tak samo moja rodzina. To chyba najbardziej mnie dobijało. Bałem się, że przez tę krytykę ktoś spróbuje skrzywdzić moją rodzinę. Nigdy to się nie wydarzyło, ale sama obawa przed tym była stresująca. Niestety jakby nie patrzeć jest to część futbolu. Trzeba to chować w sobie i robić swoje.


— Przez moment starałem się to przepracować z psychologiem. Pomogło mi to zrozumieć mój zawód. Pewność siebie w tym wszystkim jest najważniejsza. Gubi się ją, kiedy mamy problemy, ale tak samo powraca kiedy walczymy o powrót do formy. Sporo nad tym pracowałem, by tę kwestię ustabilizować. Nie wszedłem w ten sezon perfekcyjnie i nie grałem za dużo meczów. Natomiast czułem, że będzie tylko lepiej i lepiej i dzięki ciężkim treningom wykorzystałem szansę, która się w końcu nadarzyła.


The Athletic:
— Zakończyliście sezon w wyśmienitym stylu, odnotowując sześć zwycięstw z rzędu, a mimo to zwolniono Pochettino.


Cucurella:
— Mieliśmy za sobą cięższe momenty, ale ostatecznie zakończyliśmy kampanię na piątkę z plusem. Nie miał łatwego startu [Pochettino]. Dołączył do zespołu, który zakontraktował sporo nowych, młodych piłkarzy. W ogólnym rozrachunku klub kupił 14-stu i sprzedał 14-stu piłkarzy. To jednak za mało, w piłce nic nie dzieje się samo i musieliśmy włożyć ogrom pracy.


— Pod koniec byliśmy w wybitnej forme. Po serii sześciu wygranych, nawet jakbyśmy mieli 3 następne mecze do rozegrania i tak byśmy je ugrali. No i fakt- mimo tego zwolnili Mauricio. Dla każdego z nas był to szok. Głównie ze względu na moment rozwiązania umowy. Ale właściciele, a piłkarze to osobna para kaloszy- to nie była nasza decyzja.


— Sam jestem wdzięczny Pochettino. Okres przygotowawczy był bardzo zagmatwany. Ale małymi krokami znaleźliśmy wspólną nić porozumienia, nie tylko z trenerem, ale też całym sztabem.


The Athletic:
— Czy nowy projekt z Enzo Mareską wygląda dla Ciebie ekscytująco? Czy już z nim rozmawiałeś?


Cucurella:
— Tak, napisał do mnie kilka dni temu. Mam wobec niego dobre odczucia, jego plan wydaje się być ekscytujący i już nie mogę się doczekać, kiedy zaczniemy razem pracować. Inni zawodnicy z Chelsea też dzielili się ze mną swoimi przemyśleniami i też są dobrej myśli.

Hubson
Author: Hubson

Hubert Anuszkiewicz

Niebieskim kibicuję od 2012 roku, głównie przez występy na Euro Fernando Torresa. Na krajowym podwórku wspieram Zagłębie Lubin.

Poza piłką uwielbiam historię, głównie byłej Jugosławii. KTBFFH


Źródło: The Athletic

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close