Conor Gallagher: Gdzie nie pójdę, tam zawsze czeka na mnie Marc Guéhi
Dodano: 19.06.2024 16:24 / Ostatnia aktualizacja: 19.06.2024 16:24Conor Gallagher opisał swoje odczucia po pierwszym występie dla reprezentacji w znaczącym turnieju, jednocześnie tłumacząc czemu smakuje to jeszcze lepiej mając na uwadze, że grał u boku swoich starych przyjaciół z akademii Chelsea.
Ostatnim razem Conor pojechał z kadrą Anglii na mundial w Katarze, ale ani razu nie wszedł na murawę. Tym razem było inaczej i po wejściu z ławki odegrał znaczącą rolę w utrzymaniu jednobramkowego prowadzenia kadry Lwów Albionu z Serbią.
— Oczywiście nie był to łatwy moment na wprowadzenie się do gry, ponieważ graliśmy pod nieustanną presją. Trener powiedział mi, żebym wszedł, wprowadził powiew świeżości, zachował chłodną oraz wykorzystał w pełni swoje atuty w grze obronnej, byśmy mogli choć trochę zapanować nad piłką.
—Myślę, że dobrze wykonałem swoją robotę, dzięki czemu pomogłem dowieść wraz z drużyną zwycięski rezultat do końca spotkania.
W trakcie swojego turniejowego debiutu 24-latka nie zabrakło znajomych twarzy. Na ławce zasiedli jego klubowi koledzy, Cole Palmer i Djordje Petrovic, a na boisku zagrał z kolegą z czasów gry dla młodzieżowej kadry The Blues, Marciem Guehim.
Gallagher i Guehi grali ze sobą w tym samych grupach wiekowych zanim wspólnie odeszli na wypożyczenie do grającego wówczas w Championship Swansea. Nawet gdy Marc został sprzedany to ponownie się minęli, tym razem w Crystal Palace.
— Ja i Marc graliśmy od najmłodszych lat w akademii Chelsea, czyli jakoś jak mieliśmy siedem, albo osiem lat.
— Graliśmy razem dla Anglii, Swansea, Crystal Palace... W zasadzie gdzie bym nie poszedł on podążał za mną. Jest wspaniałym przyjacielem i równie klasowym zawodnikiem.
Teraz byli kompanii ze Cobham dotrzymują sobie towarzystwo w bazie treningowej w Weimar w trakcie Euro 2024, gdzie znaleźli poniekąd ujście swoich zapędów do rywalizacji.
— W wolnym czasie mamy możliwość wykonywania szeregu różnych aktywności. Możemy grać w koszykówkę, ping ponga, darta, nawet i w Mario Kart.
— Większość czasu prowadzimy codzienne konkursy. Kto wygrał więcej razy danego dnia ten zgarnia punkt. Na ten moment wygrywam 3-2.
— By być uczciwym, gramy tutaj tylko w jedną grę na konsoli, jaką jest Mario Kart i w niej Marc jest dużo lepszy. Moją wymówką jest to, że ma młodsze siostry, przez co częściej grał w gry, kiedy dorastały.
— Najwięcej gramy w ping ponga, bo stół jest pod naszymi pokojami. Myślę, że na ten moment idzie mi dużo lepiej niż jemu. Niemniej zostało mu jeszcze sporo dni, by poprawić swój wynik. Zobaczymy czy mu się to uda.
- Źródło: Chelsea FC
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.