Fot. Chelsea FC

The Athletic: Chelsea ze snów Todda Boehly'ego – projekt, który istnieje tylko na papierze

Autor: Mateusz Ługowski Dodano: 07.02.2024 10:39 / Ostatnia aktualizacja: 07.02.2024 10:39

Od zwolnienia Grahama Pottera z funkcji menedżera Chelsea minął niespełna rok. Dzisiaj Chelsea wciąż marzy o stabilizacji, drużyna prowadzona przez Mauricio Pochttino nie ma tożsamości, a niemrawa walka o górną połowę tabeli jak na razie nie udaje się. Dlaczego na Stamford Bridge dzieje się aż tak źle, skoro miały być sukcesy i amerykański sen? Liam Twomey z The Athletic postanowił się nad tym zastanowić.


Mauricio Pochettino i jego piłkarze są od kilku dni pod ostrzałem, muszą mierzyć się z krytyką ze strony mediów, ekspertów i przede wszystkim kibiców. Co najgorsze, większość krytycznych uwag ma uzasadnienie. Wszyscy widzą, że w zachodnim Londynie dzieje się źle, prawdopodobnie wiele osób wie, dlaczego tak jest, ale nikt nie potrafi znaleźć rozwiązania problemów. Nikt nie jest bezpieczny, nikt nie wie, co przyniesie kolejny dzień. W takich okolicznościach The Blues przygotowują się do finału Caraba Cup, który może okazać się punktem zwrotnym, w przypadku zwycięstwa, lub ostatnim gwoździem do trumny.


Podczas pierwszych konferencji prasowych po rozpoczęciu pracy w Chelsea Mauricio Pochettino emanował pewnością siebie. Miał plany, wiedział, czego chce, był zafascynowany projektem, w który został zaangażowany. Był wręcz podniecony możliwością pracy w klubie, który ma nowych właścicieli z wielkimi aspiracjami. Argentyńczyk wielokrotnie dzielił się swoimi przemyśleniami z mediami oraz akcentował, że liczne kontuzje utrudniają mu pracę. Wiedział, że mała rywalizacja o miejsca w pierwszym składzie będzie miała zły wpływ na długofalowe podejście piłkarzy. Choć kadra The Blues była szeroka, to w rzeczywistości tak wielu zawodników borykało się z urazami, że na ławce rezerwowych zasiadali zawodnicy z akademii. Kilka razy zdarzyło się nawet, że wśród rezerwowych było dwóch, a nawet trzech bramkarzy.


Ostatnio Mauricio Pochettino coraz częściej daje upust swojej frustracji. Gdy po meczu z Wolves jeden z dziennikarzy przypomniał mu, że obecnie Chelsea ma dokładnie tyle samo punktów, co na tym samym etapie ubiegłego sezonu, to krótko odwarknął, że "rok temu go tutaj nie było." Argentyńczyk przyznał, że rok temu i teraz Chelsea znajduje się w innym momencie rozwoju i nie należy porównywać tych dwóch sezonów. Ten argument jest w sumie sensowny, gdyby nie to, że w grze Chelsea, szczególnie w ostatnich meczach, postępu nie widać, a wręcz widać regres. Pochettino to widzi, ale nie może się do tego przyznać. Na jego niekorzyść działa także to, że w porównaniu do Pottera przepracował z piłkarzami cały okres przygotowawczy oraz nie musiał martwić się dodatkowymi meczami w europejskich pucharach.


To prawda, że Chelsea niezmiennie zmaga się z plagą kontuzji. Jest jednak grupa piłkarzy, którzy od początku sezonu są zdrowi, mogą trenować, grać, ale niestety nie widać, by przekładało się to na formę sportową. Raheem Sterling jest tylko cieniem piłkarza, który niegdyś regularnie strzelał dla Manchesteru City, zaś Mychajło Mudryk nic nie wnosi do zespołu. O obrońcach również ciężko powiedzieć cokolwiek dobrego.


Co warte zauważenia, najlepsze mecze w wykonaniu Chelsea w tym sezonie (remisy u siebie z Liverpoolem, Arsenalem i Manchesterem City) miały miejsce w trakcie trzech pierwszych miesięcy od startu sezonu. Z kolei najgorsze występy (wyjazdowe porażki z Newcastle, Manchesterem United, Middlesbrough i Liverpoolem oraz domowa porażka z Wolverhampton Wanderers) miały miejsce w ciągu trzech ostatnich miesięcy. To wskazuje, że drużyna gra coraz gorzej, a powinno być przecież na odwrót.


Anonimowe źródła The Athletic informują, że na treningach Chelsea poruszanych jest bardzo mało zagadnień taktycznych, z piłkarze grają spontanicznie. Inni twierdzą, że tak nie jest.


Można mieć wątpliwości, czy piłkarze Chelsea są odpowiednio zmotywowani. Tylko trzy razy w tym sezonie zdarzyło się, że po straceniu gola zdołali odrobić straty i wygrać spotkanie. Były to mecze z AFC Wimbledon w Carabao Cup, walczącym o trzymanie Burnley oraz z Tottenhamem, podczas którego dwóch zawodników Spurs zostało ukaranych czerwonymi kartkami. Co najgorsze, Mauricio Pochettino nie reaguje już tak żywiołowo, jak podczas pierwszych miesięcy pracy w Londynie. Jego reakcje przy linii bocznej są coraz bardziej stonowane, choć gra zespołu nie jest zadowalająca. Jeszcze w listopadzie potrafił okazać złość po porażce z Newcastle. Później stracił tę iskrę i kolejne potknięcia nie robią na nim większego znaczenia. Trudno mu jest także nawiązać silną więź z kibicami. Część środowiska kibicowskiego Chelsea nigdy nie była do niego przychylnie nastawiona z uwagi na wieloletnią pracę w Tottenhamie w przeszłości. Trudno wróżyć temu związkowi kolorową przyszłość.


Argentyńczyk nie może jednak oglądać się na innych, tylko wykonywać swoją pracę. Niedawno mówił, że Jürgen Klopp dostał w Liverpoolu czas na zbudowanie silnej drużyny więc i jemu należy się zaufanie, ale coraz więcej osób wątpi, czy jest on w stanie podołać postawionemu mu zadaniu. Oczywiście, pokonanie The Reds w finale Carabao Cup dałoby mu bardzo silny argument. Zdobycie trofeum w tak trudnych okolicznościach byłoby znaczącym osiągnięciem, ale to tylko przewidywania.


Ryba psuje się od głowy i być może tak jest w przypadku Chelsea. Nowi właściciele, choć mają wielkie ambicje i nie szczędzą pieniędzy na nowych piłkarzy, coraz mniej angażują się w życie klubu. Todd Boehly i Behdad Eghbali coraz rzadziej są widywani razem, a kilka źródeł zgodnie informuje, że ich relacje nie są już tak dobre, jak w pierwszych miesiącach po przejęciu Chelsea. Oczywiście, oficjalnie nie ma żadnych problemów, ale brak zaangażowania jest widoczny gołym okiem. Obu przyświecają te same cele sportowe i komercyjne, ale ich realizacja jest odrębną kwestią. Po bardzo intensywnych miesiącach po przejęciu Chelsea, Todd Boehly zaczyna się wycofywać. Zresztą od początku taki miał zamiar. Właśnie dlatego na Stamford Bridge częściej widywani są Behdad Eghbali, Paul Winstanley i Laurence Stewart.


Osoby ze ścisłego kierownictwa Chelsea miały poważne wątpliwości co do aktywności klubu w styczniowym oknie transferowym, co było związane z konieczności realizacji zasad Financial Fair Play. Mimo to, The Blues złożyli ofertę za Antonio Nusę, która nie została jednak zaakceptowana. Brak transferów przychodzących nie jest uważany za katastrofę, gdyż w klubie panuje przekonanie, że letnie transfery powinny być wystarczające. Poza tym, latem tego roku Chelsea będzie musiała w pierwszej kolejności zacząć sprzedawać, żeby móc kupować. W przeciwnym razie wypełnienie reguł finansowych będzie bardzo trudne. Z pewnością latem 2024 roku Chelsea będzie mniej aktywna niż przed obecnym sezonem, gdyż włodarze klubu uważają, że kadra z czasów Romana Abramowicza została już w większości zmodernizowana i dostosowana do aktualnej wizji.


Praca Mauricio Pochettino będzie przedmiotem dokładnych analiz dopiero po zakończeniu sezonu. Wszyscy wierzą w 51-latka i jego zapał. Władze Chelsea mają świadomość, że zwolnienie Grahama Pottera rok temu spowodowało, że drużyna zaczęła grać jeszcze gorzej więc zwolnienie Pochettino mogłoby wywołać podobny efekt. Priorytetem ma być stabilizacja. Oczywiście, ostatnie wyniki The Blues nie napawają optymizmem, a pozycja w tabeli nie jest uważana za zadowalającą, ale wiara w Pochettino i jego metody jest niezachwiana.


Jedno ze źródeł The Athletic wyjaśnia, że pomysł Chelsea był taki, by zespół zaczął osiągać optymalny poziom, gdy Jürgen Klopp odejdzie z Liverpoolu, a Pep Guardiola z Manchesteru City. Wtedy Chelsea miałaby zająć miejsce na szczycie i zdominować angielski futbol. Wszyscy w klubie mieli świadomość, że młoda kadra, najmłodsza w całej lidze, będzie potrzebowała czasu, dlatego praca Mauricio Pochettino jest oceniana w tym kontekście. Od Argentyńczyka nie wymaga się cudów, a tego, by systematycznie pracował nad rozwojem poszczególnych piłkarzy oraz całego zespołu.


Jürgen Klopp zaskakująco wcześnie podjął decyzję o odejściu z Liverpoolu. Z kolei kontrakt Pepa Guardioli wygasa w przyszłym roku. Choć 53-latek deklaruje wolę przedłużenia go, w Chelsea uważa się, że to nie nastąpi. Właśnie w tym klub ze Stamford Bridge upatruje swojej szansy. Gdy Liverpool i Manchester City przestaną dominować, ktoś będzie musiał zająć ich miejsce. Chelsea zamierza być tym kimś.


Za czasów Romana Abramowicza siła Chelsea opierała się na liderach w szatni i ich relacjach z właścicielem klubu. Tacy piłkarze jak John Obi Mikel, John Terry, Frank Lampard, Didier Drogba czy Petr Čech potrafili rozmawiać z Rosjaninem w kryzysowych sytuacjach. Abramowicz radził się ich, słuchał i wspólnie szukał rozwiązań problemów. Wszystkim przyświecał ten sam cel i nikt na siłę nie stawiał na swoim. Dzisiaj już tak nie jest. W Chelsea nie ma liderów. Większość zawodników albo nie ma doświadczenie, albo nie ma osobowości... albo jednego i drugiego. Jedynie Thiago Silva cieszy się ogromnym autorytetem, ale jego relacje z Mauricio Pochettino są dalekie od serdecznych i przyjacielskich. I nie jest tak od wczoraj. Kamery uchwyciły, jak po trzecim golu Nicolasa Jacksona w listopadowym meczu z Tottenhamem (4:1), Pochettino wdał się w długą i ożywioną kłótnię z 39-latkiem.


Do podobnej sytuacji doszło podczas ostatniego meczu z Wolves. Gdy Cole Palmer świętował bramkę dającą The Blues prowadzenie, wyraźnie wzburzony Mauricio Pochettino starał się zwrócić uwagę Thiago Silvie, ale ten pozostał niewzruszony. W końcu menedżer wezwał Enzo Fernándeza, by ten przekazał wiadomość obrońcy. Brazylijczyk albo nie słyszał swojego menedżera, albo po prostu go ignorował.


Thiago Silva jest liderem w szatni, ale nie ma żadnego wpływu na decyzje podejmowane na najwyższych szczeblach. To sprawia, że prawdopodobnie latem opuści Stamford Bridge. Jego kontrakt wygasa i niewiele osób uważa za słuszne przedłużenie go. 39-latek coraz częściej doświadcza ograniczeń fizycznych i miewa trudności w rywalizacji z młodszymi zawodnikami.


Gdyby nie Thiago Silva, skład Chelsea składałby się wyłącznie z młodych zawodników, którzy przez znaczną część sezonu grali bez swojego kapitana (Reece James) oraz wicekapitana (Ben Chilwell) z powodu ich kontuzji. W składzie nie ma hierarchii i doświadczenia. W żadnym innym klubie z Premier League nie ma takiego problemu. Najbardziej doświadczeni z składzie Chelsea są Raheem Sterling i Ben Chilwell, ale ich forma pozostawia wiele do życzenia. W ostatnich meczach ich gra była na bardzo niskim poziomie. Trudno więc założyć, że są liderami.


W ostatnich tygodniach kryzys związany z kontuzjami zaczyna wygasać, kolejni zawodnicy wracają do zdrowia, ale nie przekłada się to na formę drużyny. Jak podkreślał Mauricio Pochettino, zawodnicy, którzy wracają do gry po kontuzjach, potrzebują czasu na odzyskanie formy. Jednym z takich zawodników jest Christopher Nkunku. Francuz miewa przebłyski jakość, ale wciąż nie pracuje na pełnych obrotach.


Piłkarze Chelsea są utalentowani, trudno odmówić im umiejętności oraz potencjału, ale zdecydowana większość nie ma w sobie żądzy wygrywania. Ambicje są bardzo niskie. Niektórzy zawodnicy, którzy trafili do klubu za rządów Todda Boehy'ego, żałują podpisania długoletnich kontraktów i nie widzą projektu, który był im przedstawiany przed transferem. Do tego należy dołożyć młodzieńczą niecierpliwość oraz presję związaną z cenami, jakie zostały przeznaczone na transfery. Ta toksyczna mieszanka sprawia, że sytuacja Chelsea staje się coraz gorsza.


Kibice The Blues widzą, co się dzieje i nie ukrywają swojego oburzenia. Przed porażką z Liverpoolem Chelsea wygrała pięć z siedmiu meczów we wszystkich rozgrywkach, a mimo to kibice nie ukrywali niezadowolenia po wymęczonych zwycięstwach nad Crystal Palace, Luton Town i Fulham. Z kolei porażki z Middlesbrough, Liverpoolem i Wolves wywołały u niemałej części społeczności kibicowskiej złość. Jest ona ukierunkowana głównie na właścicieli. Todd Boehly i Clearlake Capital przeznaczyli na transfery olbrzymie pieniądze, a mimo to klub jest daleki od tego, co przez 19 lat prezentował pod wodzą Romana Abramowicza.


Wiara w strategię klubu jest najniższa w historii i coraz częściej pojawiają się głosy, by pociągnąć do odpowiedzialności Winstaleya i Stewarta. To oni odpowiadają za duże transfery. Coraz trudniej znaleźć kibiców, którzy ufają Boehly'emu i Eghbaliemu


Problem Chelsea polega także na braku jedności. Właściciele robią swoje, dyrektorzy swoje, piłkarze swoje, a kibice oczekują wyników i nic innego ich nie interesuje. Wydaje się, że nawet seria kilku zwycięstw z rzędu na niewiele by się zdała. Można się spodziewać, że podczas nadchodzących meczów coraz częściej będzie skandowane nazwisko Romana Abramowicza. W nadchodzących miesiącach Chelsea ogłosi ceny biletów na sezon 2024/25. Wielu kibiców spodziewa się, że ceny biletów sezonowych normalnych wzrosną po raz pierwszy od dekady, co może być punktem zapalnym konfliktu na linii właściciele-kibice. Wcześniej na trybunach Stamford Bridge normalnością staną się jęki, buczenie i przyśpiewki nawiązujące do przeszłości klubu. Chelsea i całą jej społeczność czekają więc trudne czasy.

Źródło: The Athletic

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

marsiano91
komentarzy: 177
07.02.2024 14:49

Chude lata dla Chelsea reasumując. Boehly pobawi się kilka lat i sprzeda klub, na pewno nie będzie chciał patrzeć jak Chelsea przegrywa i jest w środku tabeli. Jak dobrze pójdzie, to stać go na spadek do niższej ligi, a to jest możliwe. Serce mnie boli patrząc na to wszystko, tragedia.

Raczi
komentarzy: 215
07.02.2024 15:16

Chude lata są już od jakiegoś czasu i ostatnio wygrana liga mistrzów tego nie zmienia. Co do spuszczenia klubu z PL - nonsens. Faktem jest to, że klub podjął ryzykowna taktykę na odbudowanie statusu i niestety na ten moment, nie wygląda to dobrze. W każdym razie wierzę, że klub się jeszcze podniesie i może nawet w przyszłym sezonie, jeśli całość się nie rozpadnie i chłopaki się zgrają, uda się wrócić do chociażby top5.

Raczi
komentarzy: 215
07.02.2024 15:20

Wierzę, że Boehly i spółka jeszcze wyciągną klub z tej sytuacji (do której notabene doprowadzili), Ci ludzie mają łeb na karku i wiedzą jak manewrować gotówką, wystarczy przypomnieć sobie manewr z długimi kontraktami dający furtkę w FFP, niby proste - a jednak żaden klub do tej pory nie stosował tego typu zagrywek i nie zmusił do zmian zasad w tej kwestii. Inną sprawą jest to w jaki sposób i na jakich zawodników wykorzystano te pieniądze, ale to było pierwsze zetknięcie właścicieli z tym sportem. Może jeszcze będzie dobrze!

marsiano91
komentarzy: 177
07.02.2024 15:32

Z tym TOP5 w przyszłym sezonie to bym się wstrzymał. Jeśli co roku będzie nowy trener, to nie wydaje mi się aby atmosfera panująca w klubie była dobra. Tak samo zawodnicy, na nich w dużej mierzej będzie się to odbijać. A co za tym idzie - najlepsi zawodnicy nie będą chcieli w tym uczestniczyć. Pieniądze szczęścia nie dają jak widać. Zbyt wielu młodych zawodników w dużym klubie także nie służy, co widać od początku kariery Toda.

Raczi
komentarzy: 215
07.02.2024 15:37

Zdecydowanie, aktualnie jesteśmy w sytuacji patowej, bo Poch zapewnia mizerny progres, a zwolnienie go to jeszcze gorsze wyjście.. Zobaczymy, co dzisiaj pokażą nasi ulubieńcy, jeśli dostaniemy totalnie na czapę to definitywnie może być to koniec Pocha, tylko kiedy? Teraz, a może dopiero po sezonie?

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close