Palmer: Ani przez moment nie wątpiliśmy, że pokonanie Tottenhamu jest możliwe
Dodano: 08.11.2023 17:49 / Ostatnia aktualizacja: 08.11.2023 17:49W miniony poniedziałek Chelsea po niezwykle emocjonującym spotkaniu pokonała Tottenham 4:1. Po raz kolejny z bardzo dobrej strony zaprezentował się Cole Palmer, który przyznał, że jego zespół cały czas wierzył, że pokonanie lokalnego rywala jest możliwe.
Od początku sezonu Koguty grały na bardzo wysokim poziomie, a poniedziałkowa porażka była ich pierwszą porażką w tym sezonie Premier League. Cole Palmer przyznał, że było to wyjątkowe spotkanie.
– To było coś niesamowitego. Stadion i kibice obu drużyn byli niezwykli. Kiedy dorastasz, marzysz o grze w takich meczach. To było coś genialnego – przyznał podekscytowany Cole Palmer. Już przed meczem wiedzieliśmy, że z wielu powodów będzie on ważny. Szczerze mówiąc, to było bardzo ciekawe spotkanie i myślę, że podobało się kibicom. My również się nim cieszyliśmy, a te trzy punkty są bardzo ważne.
– Wiedzieliśmy, że Tottenham był niepokonany i jest świetną drużyną, ale my też jesteśmy wielkim zespołem. Wiedzieliśmy, że możemy tam pojechać i uzyskać dobry wynik i zrobiliśmy to. Musimy po prostu pracować dalej i dalej się rozwijać.
– Naprawdę podoba mi się każdy w Chelsea, na boisku i poza nim. Przyjście tutaj było dużą zmianą dla mnie i dla mojej rodziny, ale takie okazje nie zdarzają się często więc cieszę się, że w tym momencie wszystko się tak układa.
Chelsea pokonała Tottenham aż 4:1, ale na początku spotkania Koguty zdecydowanie przeważały. Szybko strzeliły bramkę i były o krok od strzelenia drugiej. Później spotkanie zaczęło układać się po myśli The Blues.
– Na początku spotkania traciliśmy zbyt wiele drugich piłek. Kiedy piłka była 50:50, nie potrafiliśmy jej przejąć, przerastało nas to i musieliśmy to naprawić. Myślę, że w miarę upływu czasu zaczęliśmy sobie z tym radzić. To był powolny początek w naszym wykonaniu i bardzo dobry w wykonaniu Tottenhamu, ale czasem tak się zdarza. Musimy tego unikać, ale zespołowi należą się słowa uznania za to, że wróciliśmy do gry i poprawiliśmy się i zdobyliśmy trzy punkty.
– Zdecydowanie łatwiej jest grać przeciwko dziewięciu zawodnikom, ale z drugiej strony wiedzieliśmy, że musimy wygrać ten mecz, gdy rywale dostali pierwszą czerwoną kartkę. Potem dostali drugą więc wiedzieliśmy, że musimy zdobyć bramkę, dalej wywierać presję i atakować, ponieważ rywali grali bardzo wysoko.
– Gdy rywale są ustawieni wysoko, atakowanie może być trudne. My też graliśmy wysoko, żeby być uczciwym wobec nich, a z czasem znaleźliśmy na nich sposób. W przerwie trenerzy powiedzieli nam, żebyśmy naciskali, a okazje same nadejdą. Wiedzieliśmy o tym i cieszyliśmy się po zdobytych bramkach.
W najbliższą niedzielę Chelsea zmierzy się z Manchesterem City. W klubie z Etihad Stadium Cole spędził swoją całą dotychczasową karierę.
– To będzie dla nas kolejny ważny mecz przeciwko wielkiej drużynie – drużynie, w której spędziłem prawie całe życie. To będzie dobry mecz i już się nie mogę się go doczekać – dodał Anglik.
- Źródło: Chelsea FC
Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.
Gościu wymiata.
Oby tylko jak tak dalej będzie dobrze grał, nie przypomniało mu się, że marzył o Realu bądź farsie ;)
Mnie najbardziej zdziwiło, że przy wzroście 189cm gość jest tak zwinny i ma lekkość z piłką przy nodze. Bałem się, że będzie się ruszał jak ten anemik-paralityk Havertz, a tymczaasem Kai wygląda przy Nim jak w slow motion.
Co do pozycji to ŚPO/PS grywa póki co i tego się trzymajmy.
Powinniśmy zrobić z niego takiego strzelca ze skraju pola karnego, bo niezłe ma uderzenia według mnie. W przeciwieństwie do Enzo któremu trzeba dać na to bana.
Między nim, a obecnym Mounten czy Havertzem jest przepaść. Mam tylko nadzieję, że będzie mógł się u nas spokojnie rozwijać w ramach jednej konkretnej wizji gry.