Chelsea zwycięża w Enea Lech Cup!

Autor: Mateusz Kluba Dodano: 04.12.2022 22:15 / Ostatnia aktualizacja: 04.12.2022 22:15

W kończący się właśnie weekend w Poznaniu odbyły się Lech Conference oraz Enea Lech Cup. Była to już 15. edycja tego wydarzenia, na które co roku zapraszanych jest kilka klubów z różnych zakątków Europy. W tegorocznej edycji udział wzięła także Chelsea FC.


Dwuczęściowy turniej chłopców do lat 12, rozłożony na sobotę i niedzielę, poprzedzony był piątkowymi konferencjami. Na kilku panelach przedstawiciele między innymi Sportingu Lizbona, Queens Park Rangers, Villareal czy Lecha Poznań opowiadali o scoutingu, budowaniu akademii piłkarskiej na światową skalę oraz charakterystyce szkolenia w konkretnych klubach.


W Enea Lech Cup udział wzięły Lech Poznań (gospodarz), KRC Genk, Valencia, Chelsea, Slavia Praga, RB Lipsk, Warta Poznań, która w ostatniej chwili zastąpiła Sporting Lizbona oraz Southampton. Sobotni turniej rozgrywano w systemie „każdy z każdym”, więc wszystkie zespoły zagrały po siedem spotkań. Układ tabeli definiował podział na dwa mniejsze turnieje: Ligę Mistrzów (pierwsze cztery miejsca w tabeli) oraz Ligę Europy (dolna połowa tabeli).


W siedmiu spotkaniach The Blues zwyciężyli cztery razy, pokonując Wartę Poznań 3-1, Lecha Poznań 5-0, Slavię Praga 1-0 oraz RB Lipsk 2-0. Ulegli natomiast Valencii 0-2, Genkowi 1-2 i Southampton 0-3. Uzbierane 12 punktów pozwoliło zająć czwarte miejsce w tabeli i awansować do Ligi Mistrzów. Pierwsza drużyna powinna wziąć przykład i pomimo wszelkich perturbacji, postarać się powtórzyć sukces młodszych kolegów! Do Champions League awansowały także Lech Poznań, KRC Genk i Valencia.


Brak opisu.


Ogromne wrażenie zrobiła na mnie liczba kibiców Chelsea. Z Anglii na turniej przyleciały całe rodziny niemal wszystkich zawodników. W każdym meczu bardzo głośno dopingowali swoich synów, a nawet zagrzewali do walki rywali, co jest postawą godną pochwały. Zdecydowanie najgłośniejszym starciem był pojedynek pomiędzy Lechem Poznań a właśnie Chelsea. Duża liczba kibiców gospodarzy na zmianę przekrzykiwała się z kibicami londyńskiej drużyny. Złośliwi mogliby powiedzieć, że ta grupa kilkudziesięciu osób byłaby najgłośniejsza nawet na Stamford Bridge.

 

Brak opisu.


Niedzielny turniej z podziałem na rozgrywki polegał na fazie grupowej i pucharowej. Po rozegraniu spotkań w systemie „każdy z każdym”, formowano pary. Drużyny z miejsc 3-4 w tabeli Ligi Europy walczyły potem o siódme miejsce w turnieju, z miejsc 1-2 o miejsce piąte, a w Lidze Mistrzów analogicznie o miejsce trzecie i pierwsze, czyli końcowe zwycięstwo w całym turnieju.


The Blues w pierwszym meczu, w którym grali z ekipą z Belgii, dosłownie rzucili się na rywali. W pierwszej części spotkania byli tak energiczni, tak żywiołowi i tak dużo biegali, że miałem wrażenie, iż jest ich na boisku po prostu więcej. Potem tempo nieco spadło, ale chłopcy z Londynu utrzymali wynik 3-0. W drugim meczu, przeciwnikiem byli gospodarze. Gra zmieniła się z swobodnego rozgrywania piłki, płynnych akcji w nieco bardziej chaotyczną i szarpaną rozgrywkę. Taki jest jednak urok pojedynków na szczycie. Uśmiech na twarzy wywołał Aaron Lewis, który po zdobyciu bramki na 3-1, w ramach cieszynki uciszał dotąd głośnych kibiców Lecha. Sześć punktów po dwóch starciach praktycznie dawało udział w wielkim finale. W niezwykle dramatycznym spotkaniu, Genk pokonał Lecha i zapewnił sobie rewanż z Chelsea w meczu wieczoru. Po drodze The Blues zremisowali 1-1 z hiszpańską Valencią, kończąc fazę grupową z dorobkiem siedmiu punktów.

 

Brak opisu.


W finale z Genkiem, Chelsea dość szybko wyszła na prowadzenie, lecz potem to Belgowie zadali dwa ciosy w krótkim odstępie czasu. Jeszcze przed końcem pierwszej połowy The Blues wyrównali, a wynik nie zmienił się do końca spotkania. To oznaczało rzuty karne. Tylko jeden z sześciu strzałów w seriach nie znalazł drogi do bramki, a pomylił się zawodnik Genku, trafiając w poprzeczkę. Dzięki temu, członkowie Akademii Chelsea zawiozą puchar do Anglii, a na ceremonii wręczenia nagród mogliśmy z przyjemnością i satysfakcją wysłuchać hymnu naszej ulubionej drużyny.

 

Brak opisu.


Co warto podkreślić, zarówno w sobotę jak i niedzielę, Chelsea straciła najmniej bramek. W sobotę rywale trafiali do bramki The Blues ośmiokrotnie (w siedmiu meczach), a w niedzielę czterokrotnie (dwa razy w trzech spotkaniach grupowych oraz dwa w finale). Wspominam o bilansie dlatego, że dostępu do bramki Chelsea bronił między innymi Polak, Antoni Miernik, o którym mogliście przeczytać na naszej stronie już ponad dwa lata temu. Antek w niedzielnych pojedynkach prezentował się naprawdę dobrze, w mojej ocenie popełnił jeden większy błąd, który w tym samym spotkaniu naprawił fantastycznym wykopem, rozpoczynając bramkową akcję swojej drużyny. Graham Potter powinien skorzystać z materiału szkoleniowego dla Edouarda Mendy’ego. Dzisiaj zobaczyłem też, jak trudną pracę wykonują bramkarze. Zawodnicy w wieku 11 czy 12 lat potrafili z blisko połowy boiska pokonywać rywali strzałami przy słupku lub pod poprzeczkę, ewentualnie przy akcjach jeden na jednego, zachowywali tak imponujący spokój, że człowiek musiał upewnić się czy to na pewno tak młodzi chłopcy są właśnie na murawie.

 

Brak opisu.


W drużynie turnieju znalazł się Oliver Crofts. Moim zdaniem najlepszy zawodnik Chelsea i chłopak, o którym za kilka lat na pewno usłyszymy. Jego spokój, inteligentne zagrania, boiskowa mądrość, wizja, a także drybling czy bardzo silne uderzenie w lewej nodze były inspirujące nie tylko dla kolegów z zespołu, ale także dla kibiców na trybunach. Przez wszystkie mecze niedzielnej części turnieju, przewodził drużynie, by wspólnie odnieść triumf w Enea Lech Cup. Choć nie wymieniłem wszystkich reprezentantów Klubu, trzeba powiedzieć, że każdy z nich, pojedynczo oraz jako drużyna, są grupą bardzo utalentowanych dzieciaków, których może czekać świetlana przyszłość.

 

Brak opisu.

 

Brak opisu.


Całe wydarzenie było prawdziwym świętem piłki nożnej. Wspaniała atmosfera, organizacja na wysokim poziomie, o czym świadczą wypowiedzi rodziców jeżdżących za swoimi pociechami po Europie oraz całych sztabów szkoleniowych podziwiających topową jakość przedsięwzięcia. Chelsea zwyciężyła po raz pierwszy w swojej historii (do tej pory największym osiągnięciem było dwukrotnie zdobyte drugie miejsce w latach 2013 i 2017). Zachęcam do przybycia w przyszłym roku, nawet jeżeli The Blues nie będą brać udziału w kolejnej edycji (chociaż wątpliwe, by obrońca tytułu nie dostał zaproszenia).

 

Brak opisu.

 

Brak opisu.

klubson
Author: klubson

Mateusz Kluba

 

Kibic Chelsea od 2012 roku. Jako dziecko skakałem przed TV, gdy Fernando Torres wprowadzał The Blues do finału Ligi Mistrzów w 2012 roku.


W ChelseaPoland.com od listopada 2021 r. a od września 2024 r. redaktor naczelny.


Poza piłką nożną - żużel oraz lekka atletyka, w której jestem sędzią.


Źródło: własne

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close