Fot. Getty Images

Anthony Barry: Mam wielkie szczęście, że jestem częścią tej grupy pracowników

Autor: Michał Marciniak Dodano: 28.07.2022 01:28 / Ostatnia aktualizacja: 28.07.2022 01:42

Anthony Barry jako pierwszy zabrał głos w serii wywiadów, która ma przedstawiać sztab szkoleniowy Thomasa Tuchela.

 

Barry dołączył do Chelsea latem 2020 roku, kiedy trenerem pierwszej drużyny był Frank Lampard. 36-latek pojawił się w klubie z rosnącą reputacją specjalisty od stałych fragmentów, co szybko zostało docenione przez sztab oraz zawodników.

 

Zachował stanowisko w zespole Thomasa Tuchela, gdy Niemiec zastąpił Lamparda w styczniu 2021 roku i odegrał ważną rolę w klubowych sukcesach w Lidze Mistrzów, Superpucharze Europy i Klubowych Mistrzostwach Świata. Na początku tego roku otrzymał angaż w reprezentacji Belgii, co łączy z pracą w Chelsea.

 

Zacznijmy od Twojej kariery piłkarskiej, podczas której zaliczyłeś ponad 300 występów w seniorach i dotarłeś do poziomu League One. Jak wspominasz ten czas?

 

– Nie podobała mi się moja kariera piłkarska, kiedy teraz na nią patrzę, ale była to dla mnie świetna lekcja. To było coś, co przygotowało mnie do wdzięczności za wszystko, co teraz mam i dało możliwość pracy na najwyższym poziomie, wiedząc jak jest na niższych poziomach.

 

– Nauka była dla mnie absolutnie tym, czego potrzebowałem. Jako gracz w tamtym czasie prawdopodobnie myślałem, że jestem trochę lepszy niż w rzeczywistości, więc teraz patrzę wstecz na karierę przeciętniaka. Nigdy tak naprawdę nie czułem, że mam cechy mentalne, aby być czołowym graczem. Może miałem trochę talentu lub umiejętności technicznych, aby zrobić trochę lepszą karierą, ale tak naprawdę mentalnie nie miałem tego, co widzę teraz w tych chłopakach. To nie było coś, czym zostałem obdarowany.

 


Kiedy więc zacząłeś myśleć o karierze trenerskiej?

 


– Doznałem poważnej kontuzji w wieku 24 lat, kiedy zwichnąłem rzepkę i powiedziano mi, że moja kariera się skończy. Po około 17 miesiącach wróciłem, ale wiedziałem, że już nigdy nie wejdę na ten sam poziom i wtedy zająłem się trenerką. Miałem szczęście, że w wieku 30 lat dostałem rolę trenera w pierwszym zespole Wigan u Paula Cooka. W tamtym czasie stałem się najmłodszym trenerem pierwszej drużyny w kraju i ucieszyłem się, że menedżer zauważył mnie pracującego w akademii i na kursach. Dał mi przewagę, która pozwoliła mi rozwijać karierę od najmłodszych lat.

 


To właśnie podczas tej pierwszej roli trenerskiej w Wigan pracowałeś z seniorami, w tym z Reecem Jamesem, który przyszedł na wypożyczenie w sezonie 2018/19.

 


– Tak, zgadza się. Wzięliśmy Reece’a w drugim roku po awansie z League One. Mówił znacznie mniej, niż odebrał nagród piłkarza meczu! Bez wątpienia był wybitnym graczem w Championship, nawet jako nastolatek. Używaliśmy go na wielu pozycjach, ale docelowo umieściliśmy go na głównej pozycji w środku pola, gdzie był znakomity. Rok później pozyskaliśmy Dujona Sterlinga, więc mieliśmy trochę doświadczenia z kilkoma graczami Chelsea. Wigan było dla mnie idealnym miejscem z trenerem Paulem Cookem, który nauczył mnie bardzo wiele. Dał mi tyle czasu na praktykę i odnalezienie siebie jako trener, że są to trzy lata, na które patrzę z sentymentem.

 


Prawdopodobnie można powiedzieć, że wtedy zacząłeś zdobywać reputację specjalisty od stałych fragmentów, ale jak rozwinęła się u ciebie ta specjalizacja?

 


– To było na kursie UEFA Pro Licence, gdzie na końcu masz coś w rodzaju projektu i postanowiłem przyjrzeć się wyrzutom z autu. W tym czasie w Wigan staraliśmy się zdobyć więcej posiadania piłki. Zacząłem przyglądać się różnym sposobom i w końcu doszedłem do stałych fragmentów gry - czy możemy używać rzutów wolnych albo autów? - tak wylądowałem na autach i zacząłem je studiować bardziej szczegółowo. Liverpool zatrudnił wtedy trenera od autów i chciałem wiedzieć, czy rzeczywiście są takie ważne. Przeanalizowaliśmy cały sezon Premier League i obejrzeliśmy w sumie 17 000 wrzutów z autu. Niektóre z odkryć naprawdę zmieniły grę w piłkę nożną pod względem tego, jak ważne są auty. Średnio co dwie minuty w meczu jest jeden aut, a jeśli jest ich średnio 45 podczas meczu, to muszą one mieć wpływ.

 


To właśnie podczas nauki do licencji UEFA Pro nawiązałeś relację z Frankiem Lampardem, co oczywiście ostatecznie doprowadziło do przeprowadzki do Chelsea...

 


– Byłem na kursie przez dwa lata z Frankiem i Jody Morrisem, ale telefon od Franka pojawił się zupełnie niespodziewanie. Powiedział tylko, że podoba mu się moja praca i rozmawialiśmy przez pewien czas pod koniec sezonu. Następnego lata, po zakończeniu licencji Pro, zwrócił się do mnie i dołączyłem do Chelsea. To coś, za co zawsze będę wdzięczny Frankowi.

 


Nadal pojawiają się inne możliwości, w szczególności na arenie międzynarodowej, gdzie pracował pan z Republiką Irlandii, a ostatnio z Belgią. Jak to się stało?

 


– W Irlandii myśleli, że odchodzę z klubu z Frankiem i zwrócili się do mnie, żebym został asystentem menedżera. Kiedy zdali sobie sprawę, że zostaję z Thomasem, klub ułatwił mi pełnienie obu ról jako młodego trenera, próbując zdobyć doświadczenie i rozwijać się. To było fantastyczne doświadczenie i cieszyłem się każdą minutę. Mieli wspaniałą grupę ludzi, ludzi z klasy robotniczej, takich jak ja, i był tam duch zespołowy, który był całkowicie odurzający i sprawił, że uwielbiałeś z nimi pracować.

 


– Potem nadarzyła się kolejna okazja. Roberto Martinez i Belgia obserwowali pracę, którą wykonywałem i zwrócili się do mnie około stycznia tego roku. Opuściłem Irlandię z ciężkim sercem, ale czułem, że to znowu okazja, aby pracować na najwyższym poziomie i oczywiście pojechać na Mistrzostwa Świata.

 


Po przybyciu Thomasa Tuchela w styczniu 2021 roku szybko zostałeś przyjęty do nowej grupy trenerskiej i od tego czasu pozostajesz kluczową postacią. Jak ostatnie 18 miesięcy spędziłeś pracując u boku Thomasa i jego pracowników?

 


– Jestem teraz adoptowanym Niemcem, a w zamian uczę chłopaków Scouse! Mam wielkie szczęście, że jestem częścią tej grupy pracowników. Mówienie o nich i o pracy, którą wykonują, nie jest właściwym rozpoczęciem, ponieważ najważniejsze jest mówienie o nich jako o ludziach. Od Thomasa do Arno, Benniego i Jogiego, to są najlepsi ludzie. Sposób, w jaki byli ze mną i sposób, w jaki wprowadzili mnie do kadry, nie mógłbym być bardziej wdzięczny. Poziom pracy, którą wytwarzają, dla młodego trenera jak ja, aby być wokół tego wszystkiego, pomagać i dzielić się moimi pomysłami wewnątrz takiego kręgu, jest po prostu fantastyczne.

 

Źródło: Chelsea FC

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close