Andreas Christensen wysunął na pierwszy plan słabości, jakie wyróżniają Chelsea w ostatnich dniach. Wczorajszego wieczoru The Blues odnieśli drugą porażkę z rzędu, tracąc łącznie aż siedem bramek.

Hat-trick Karima Benzemy w znacznym stopniu zniwelował szanse londyńczyków na awans do półfinału Ligi Mistrzów. Co gorsza, straty mogły nie być tak okazałe, gdyby nie chociażby poważny błąd Édouarda Mendy'ego na początku drugiej części gry.

– Nie byliśmy na swoim poziomie – oznajmił Duńczyk, który zagrał w pierwszych 45 minutach. – Początek meczu był dobry w naszym wykonaniu, tłum kibiców mocno nas wspierał, i to przez cały mecz. Nasz rywal jednak sukcesywnie wybijał nas z rytmu.

– Straciliśmy siedem goli w ostatnich dwóch meczach, co nie jest dla nas normalne. Nie chodzi tylko o ten mecz, bo nasze słabości zostały obnażone także w weekend. Musimy jak najszybciej rozwiązać nasz problem.

Zanim londyńczycy polecą do Madrytu na rewanż, wcześniej trzeba rozegrać ligowe spotkanie z Southampton. Defensor zdaje sobie sprawę, że drużynę czeka długa wspinaczka, choć sytuację po części może ratować zniesienie zasady goli na wyjeździe.

– Potrzebujemy odrobić dwie bramki. Nadal uważam, że to trudna sytuacja, ale gorzej być nie może. Musimy po prostu tam pojechać i dać wielki występ. Wszystko można jeszcze odwrócić, choć będzie trudno. Nie jesteśmy w szczytowej formie, ale nie mamy nic do stracenia. Wybierzemy się z nadzieją, że uda nam się odmienić los pojedynku.

Źródło: Chelsea FC