Seria niefortunnych zdarzeń – déjà vu. Wnioski po meczu z Brentford (1:4)

Autor: Jakub Karpiński Dodano: 04.04.2022 01:09 / Ostatnia aktualizacja: 04.04.2022 01:09

W meczu 31. kolejki Premier League Chelsea przegrała u siebie z Brentford aż 1:4 i złamała swoją świetną passę ligową sprzed przerwy na reprezentacje. Wynik jest fatalny, sposób w jaki padły bramki dla przeciwników również, a całe widowisko do bólu przypominało zeszłoroczny blamaż z West Bromwich Albion. Ale trzeba wierzyć, że ten mecz był bardziej jednym wielkim błędem w Matriksie, niż powodem do bicia na alarm przed szlagierem z Realem Madryt w Lidze Mistrzów.

 

Pierwsza połowa mogła martwić i zwiastować męczarnie, ale raczej nie sugerowała, że po zmianie stron przez Stamford Bridge przejdzie taki kataklizm. Chelsea była mało konkretna, ale też nie pozwalała przeciwnikom na zbyt wiele. Można powiedzieć że kontrolowała wynik 0:0, nawet jeśli remis przed pierwszym gwizdkiem z pewnością nie był celem. Po zmianie stron piękny gol Antonio Rüdigera być może rozstroił drużynę, która zamiast skoncentrowana trzymać cenne przy tak przeciętnym występie prowadzenie, w dziesięć minut dała sobie wbić trzy gole, wszystkie po rażących błędach. Wspomniany niemiecki stoper w moment z bohatera stał się antybohaterem, bo to on był bezpośrednio zamieszany w utratę co najmniej dwóch z czterech bramek.

 

Zaskakiwać mogło nieco wyjściowe ustawienie Chelsea w tym meczu. Grafika meczowa sugerowała, że Thomas Tuchel wybrał formację 4-3-3, ale nic z tych rzeczy – do linii bocznej na prawej stronie boiska przyklejony był Hakim Ziyech, César Azpilicueta rozgrywał w jednej linii z Thiago Silvą i z Antonio Rüdigerem, a Marcos Alonso biegał tak wysoko, jak zawsze gdy gra na wahadle. Efekt był taki sobie, bo można odnieść wrażenie że na bokach brakowało dynamiki, a Marokańczyk brudząc sobie buty kredą z linii bocznej raczej nie był w stanie w pełni się wykazać, bo dużo groźniejszy jest bliżej środka boiska.

 

Dużą szansę w tym meczu dostał Timo Werner. W meczowej kadrze nie było Christiana Pulisica, a kontuzjowany dalej jest Callum Hudson-Odoi. Cóż, Niemiec nie wykorzystał swoich pięciu minut, co tak naprawdę przestaje już raczej kogokolwiek dziwić. Błędy techniczne, przegrane pojedynki, brak realnego wpływu na ofensywę. Jeśli latem odbędzie się wietrzenie ofensywy, to Niemiec powinien być pierwszy do odejścia, szczególnie patrząc na znacznie lepszą niż w pierwszej części sezonu formę Pulisica czy Ziyecha, którzy potrafili być w pewnych meczach kluczowi dla drużyny.

 

Po meczu Thomas Tuchel tłumaczył rozstrojenie drużyny przez przerwę na reprezentację i wynikające z niej zmęczenie. Faktycznie, z wyjściowej jedenastki tylko Ruben Loftus-Cheek i Hakim Ziyech nie byli w poprzednich dwóch tygodniach na zgrupowaniach kadr narodowych. To nie ma być wymówka, a raczej nadzieja, że mieliśmy do czynienia tylko z wypadkiem przy pracy i że do środy drużyna ponownie złapie już rytm w treningu i dobrze przygotuje się do bardzo ważnego spotkania z trudnym rywalem.

 

Z drugiej strony, można odnieść też wrażenie że przy lepszej skuteczności niezawodnego przed przerwą na reprezentacje Kaia Havertza tej porażki dało się uniknąć. Przy stanie 1:3 Niemiec najpierw popełnił błąd techniczny przyjmując piłkę ręką, przez co jego bramka kontaktowa nie została uznana, a potem miał jeszcze dwie wyborne okazje – gdyby je wykorzystał, The Blues wróciliby do gry.

 

W drugiej połowie kibice Chelsea z pewnością czuli, że już ten mecz kiedyś oglądali. Rok bez jednego dnia wcześniej na Stamford Bridge tęgie manto regularnie punktującej ekipie Thomasa Tuchela spuścił kandydat nr 1 do spadku, czyli West Bromwich Albion z Samem Allardyce’em w roli strażaka na czele. Nie sposób nie wyliczać podobieństw z tymże blamażem z The Baggies, bo jest ich aż nadto. Tamto spotkanie również odbywało się po przerwie na reprezentacje, w tamtym meczu również Chelsea prowadziła 1:0, by później dać sobie strzelić dwa gole w małym odstępie czasowym.

 

Na szczęście to co było potem pozwala zachowywać optymizm przed środowym szlagierem z Realem Madryt – parę dni później The Blues ograli 2:0 FC Porto i zrobili duży krok w kierunku półfinału Ligi Mistrzów. Oby historia zatoczyła koło.

Author: jkarpinski

Źródło: własne

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

JulieSweet
komentarzy: 187
09.05.2022 21:41

Nazywam się Julie Sweet, obiecałam polecić Dr Ogundele wszystkim, którzy potrzebują jakiejkolwiek pomocy. Byłam bardzo przygnębiona po 5 latach rozłąki z mężem. W zeszłym tygodniu skontaktowałem się z dr Ogundele, który rzucił zaklęcie, aby sprowadzić mojego męża, a po 24 godzinach mój mąż wrócił do domu i poprosił mnie o wybaczenie, co za cud. Każdy powinien mi pomóc mu podziękować. Jeśli ktoś tutaj potrzebuje jakiejkolwiek pomocy, radzę skontaktować się z nim na czacie WhatsApp lub Viber: +27638836445. Dr Ogundele jest supermanem.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close