Wygrana dzięki senegalskiemu bohaterowi, czyli wnioski po meczu Brentford 0:1 Chelsea

Autor: Bartek Kijko Dodano: 17.10.2021 13:30 / Ostatnia aktualizacja: 17.10.2021 13:32

Tegoroczny beniaminek napsuł już mnóstwo krwi niejednemu faworytowi w obecnych rozgrywkach Premier League i nie inaczej było wczorajszego wieczoru. Drużyna Brentford do 60. minuty spotkania nie miała większego pomysłu na dobrze zorganizowaną Chelsea, jednak pierwsza dobra okazja rozbudziła w gospodarzach potwora i tylko genialnej grze Edouarda Mendy'ego zawdzięczamy pełną pulę wywiezioną z Brentford Community Stadium.

 

 

Dwa oblicza

 

Podopieczni Thomasa Tuchela w obecnym sezonie bywają nieregularni i pokazują różne oblicza w trakcie swoich spotkań. Tak było również we wczorajszej potyczce. W pierwszych 45. minutach meczu to goście byli drużyną przeważającą, będącą pewną siebie. Chelsea cierpliwie budowała swoje akcje i to zostało nagrodzone tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą część spotkania. Ben Chilwell w końcu znalazł sposób na świetnie zorganizowanych w obronie gospodarzy i uderzył tak, że David Raya mógł się jedynie obejrzeć za piłką wpadającą do siatki. The Blues z dobrym nastawieniem wyszli również na drugą część meczu, kontrolowali przebieg gry i nic nie zapowiadało tego, co za chwilę się wydarzy.

Gospodarze po godzinie gry poczuli krew, gdy pierwszy z ich agresywniejszych ataków okazał się bardzo groźny, gdzie piłka wylądowała na słupku Edouarda Mendy'ego. Przez kolejne pół godziny gry zawodnicy Brentford raz po raz groźnie atakowali bramkę Chelsea, oddając w tym czasie 13 strzałów. Przez całą drugą połowę goście zaledwie raz uderzyli na bramkę gospodarzy. Thomas Tuchel wściekał się przy linii bocznej, upominał swoich podopiecznych, by wyszli z własnego pola karnego, jednak widzieliśmy dużą bezradność w poczynaniach graczy Chelsea. W tym meczu widoczny był brak lidera defensywy, jakim bez wątpienia jest Antonio Rudiger czy Thiago Silva, którzy nie mogli wystąpić w tym meczu. Być może któryś z tych zawodników wpłynąłby na swoich kolegów, gdyż taka postawa jest absolutnie niedopuszczalna, by najlepsza drużyna Europy rozpaczliwie broniła się w swoim polu karnym mając naprzeciw siebie beniaminka Premier League. Martwić może z pewnością tak drastyczna zmiana obrazu gry, gdyż pierwsza godzina spotkania kompletnie nie zapowiadała kanonady na bramkę Chelsea. Thomas Tuchel musi popracować nad tym aspektem, gdyż nie pierwszy raz widzimy dwa różne oblicza The Blues.

 

 

SuperMendy i niepewna defensywa

 

Przed tym meczem niektórzy eksperci zastanawiali się nad tym, dlaczego Edouard Mendy nie dostał nominacji do Złotej Piłki. Jeśli ktoś był sceptyczny co do tych wątpliwości, to senegalski bramkarz odpowiedział mu w najlepszy możliwy sposób. Był to bez wątpienia jeden z najlepszych występów w koszulce Chelsea i tylko dzięki niemu gracze The Blues utrzymali fotel lidera Premier League i wrócili do Londynu z trzema punktami. W tym meczu Thomas Tuchel był nieco zmuszony do wystawienia eksperymentalnej defensywy, gdzie trójkę obrońców stanowili Sarr, Chalobah oraz Christensen. Duńczyk jest w wyśmienitej formie odkąd do klubu dołączył niemiecki trener, jednak z pewnością nie jest tak charyzmatyczny jak Rudiger czy też Silva, a i też nie zagrał swojego najlepszego meczu. Obok siebie miał dwóch młodych kolegów, którzy momentami byli nieco pogubieni, jednak zwłaszcza Trevoh Chalobah udowodnił, że warto było zostawić go w składzie na obecne rozgrywki. Nasza defensywa zbyt łatwo jednak dopuszczała gospodarzy do oddawania strzałów w kierunku bramki strzeżonej przez Mendy'ego, który na ogół nie jest zmuszony do takiego wysiłku. Nasz bramkarz pokazał jednak, że może być "gamechangerem", który zapewni swojej drużynie trzy punkty. Tak to trzeba otwarcie powiedzieć. Bramka Bena Chilwella na nic by się zdała, gdyby nie postawa najlepszego bramkarza minionych rozgrywek UEFA. Podwalinami sukcesu jest dobra gra defensywna, jednak szczęście może się kiedyś skończyć. Do tego potrzebujemy zdecydowanie bardziej wyrazistej gry formacji ofensywnej.

 

 

Przygaszona ofensywa

 

Thomas Tuchel w tym spotkaniu postawił na dwójkę z przodu Werner-Lukaku. Obaj panowie szukali się na boisku, jednak pewne tryby maszyny nie są jeszcze odpowiednio utawione. Timo był jak zwykle niesamowicie aktywny, często zmieniając swoją pozycję, jednak znowu czegoś mu zabrakło. Niemiec nie stworzył żadnej groźnej okazji i oddał zaledwie jeden strzał poza światło bramki. Kibiców Chelsea martwi coraz bardziej postawa Romelu Lukaku, które miał świetne wejście do zespołu, jednak w ostatnim czasie gra bez odpowiedniej energii i pewności siebie. Tę z kolei potwierdziła sytuacja, gdy fatalnie spudłował z kilku metrów. Powtórki pokazały, że i tak znajdował się na pozycji spalonej, jednak napastnik tej klasy takie okazji powinien wykorzystywać z zamkniętymi oczami. Romelu ma 4 ligowe spotkania bez gola i niestety nie widzimy pozytywnych symptomów, by ta sytuacja miała ulec zmianie. Miejmy nadzieję, że Thomas Tuchel dotrze do swojego zawodnika i ponownie rozbudzi w nim bestię, która była postrachem wszystkich obrońców na włoskiej ziemi. 

 

Źródło: własne

Aby móc dodać komentarz musisz się zalogować lub zarejestrować, jeśli wciąż nie posiadasz u nas konta.

Nasza strona korzysta z ciasteczek, aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.

close